Oto najbardziej spektakularne przejęzyczenie się w dziejach światowej prasy

redakcja

Autor:redakcja

02 listopada 2012, 12:20 • 4 min czytania

Franciszek Smuda powiedział, że Robert Lewandowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” udzielonym po Euro PRZEJĘZYCZYف SIĘ. Przypomnijmy to najbardziej spektakularne przejęzyczenie się w historii prasy drukowanej.
* * *

Oto najbardziej spektakularne przejęzyczenie się w dziejach światowej prasy
Reklama

– Z Grecją do przerwy było 1:0, rywale w osłabieniu. A w szatni cisza. Powiedziałem, że musimy strzelić drugiego gola, by być pewnym wygranej. Trener tonował bojowe nastroje. Mówił, żeby grać spokojnie i czekać. W drugiej połowie nie dokonywał zmian, choć brakowało sił i zmiennicy by się przydali. Trener bał się chyba zaufać rezerwowym. A oni byli później przygaszeni, bali się ryzykować. Dziwię się, że pozwoliliśmy Grekom atakować. Powinniśmy ich dobić zaraz po przerwie. No i rozumiem, że z ofensywnie nastawioną Rosją zagraliśmy ostrożniej, z trzema defensywnymi pomocnikami, ale czemu wyszliśmy na Czechów w ustawieniu 4-3-2-1? Przecież musieliśmy wygrać. Zagraliśmy słabo, nie stwarzaliśmy sobie sytuacji do strzelenia gola. Wróciliśmy do stylu sprzed dwóch lat i porażki 0:3 z Kamerunem. O wszystkim decydował trener. My robiliśmy to, co mówił. Zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia, ale to było za mało.



– Dziwiłem się euforii, bo remis z Rosją nic nie dał. Wiedzieliśmy, że z Czechami gramy o wszystko. Ale to oni byli lepsi. Gdy do awansu wystarczał im remis, dobrze się bronili i łatwo nas ograniczali. Kiedy okazało się, że jednak muszą wygrać, ruszyli do przodu i strzelili gola. My byliśmy bezradni. Liczę, że nowy selekcjoner poradzi sobie. Po siatkarzach widać, że trener potrafi zrobić różnicę.

- A my wyszliśmy na nich „choinką”. Z trenerem nie rozmawialiśmy o taktyce, jesteśmy od grania. Dziwnie się czułem, grając czasem nawet przeciwko czterem obrońcom. Mijałem jednego, zjawiał się drugi, a ja nie miałem do kogo podać. Zabrakło nam ludzi z przodu, żałuję, że graliśmy tak defensywnie. Czesi byli do pokonania, nie bronili rewelacyjnie, ale my nie daliśmy im szansy na błąd. Trener chyba nie wierzył w rezerwowych, bo po meczu z Czechami powiedział dziennikarzom: „Chcieliście Grosickiego, to widzieliście, jak zagrał”.

Reklama

– Ale wydaje mi się, że na takiej imprezie powinniśmy mieć opracowane warianty na różne okoliczności. Nie mieliśmy. W przerwach nie było merytorycznej rozmowy. Sami ustalaliśmy, jak gramy i jak mamy zachowywać się na boisku. Trener nie milczał, niby coś mówił, ale może nie bardzo wiedział, co powiedzieć? Teraz łatwo zrzucić winę na niego. Nie chcę go obrażać, przecież zbudował zespół na eliminacje. W pewnych momentach brakowało mi jego słów, które coś by dla nas znaczyły i z których dowiedzielibyśmy się czegoś nowego.



– Od dawna mówiłem, że nie dostaję piłki. Sam musiałem wyrywać ją obrońcom. Trener nie zmieniał taktyki, obok siebie nie miałem nikogo, nie było komu podać. Przed Euro graliśmy z Andorą, poszedłem do trenera i mówię: „Nie dostaję podań”. Trener odparł, żebym się cofał. Innych wariantów nie było. Słyszałem: „Spokojnie, będziesz miał jedną okazję i strzelisz”. No i jedną na Euro miałem. Na treningach też graliśmy 11 na 11 i piłkę miewałem dwa-trzy razy, poza tym tylko biegałem między obrońcami.



– Na Euro nie wiedzieliśmy, co robić po odbiorze. Wszystko opierało się na indywidualnych akcjach. Gdy rywal zamykał skrzydła, nie mieliśmy pomysłu na rozegranie akcji środkiem. Bo tego nie ćwiczyliśmy.

- Nie pamiętam tylko, który to był mecz. Chyba z Rosją. Wydawało nam się, że to, co ustaliliśmy, jest rozsądniejsze od tego, co mówił trener. Trener się bał. My nie chcieliśmy nakręcać się negatywnie, ciągle gadać, że jest źle. Wychodziliśmy grać jak najlepiej. Wiem, że w największym stopniu to my, piłkarze, odpowiadamy za wynik. Ale niektóre sprawy utrudniły nam, by był pozytywny.



– Ja bym zmienił. Uważam, że powinny być mniejsze obciążenia fizyczne, a dodałbym zajęcia uczące nas wariantów ofensywnych. Nie wiedzieliśmy, co robić po odbiorze, to był największy problem na Euro. Nie była wina Ludo, że biegał daleko za mną, bo nikt mu nie wytłumaczył, jak ma grać i jak się ustawić. Nie ćwiczyliśmy tego. Piłka na skrzydło i zobaczymy, co wyjdzie. To był nasz pomysł na Euro.


– Ale jeśli nie działały te wszystkie niuanse, to trudno o wynik. Jeśli wszystko byłoby ułożone jak trzeba, awans byłby realniejszy.

* * *

Franek dodał, że Lewandowski go przeprosił, żeby się nie okazało, że z tymi przeprosinami było dokładnie tak jak z klęczącym przed selekcjonerem Sławomirem Peszką, który owego klęczenia zupełnie nie pamięta.

PS
Franiu, my też nigdy cię nie krytykowaliśmy. Po prostu wkradło się nam kilka literówek…


Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama