Nie chce nam się sprawdzać, ilu stranierich strzelało w ostatnich sezonach gole w Serie A, ale my na kolejną bramkę Polaka musieliśmy czekać od 2007 roku. Czyli od czasów, kiedy nadzieję na podbicie Palermo miał jeszcze Radosław Matusiak. Po cichu można jednak liczyć, że następna „nasza” bramka padnie w Italii jednak odrobinę szybciej, bo wygląda na to, że Kamil Glik na dobre zadomowił się w Torino…
Dzisiejszego meczu z Lazio nie oglądaliśmy – nie będziemy wam ściemniać. Ale kilka relacji i rzut oka na noty w paru portalach zdecydowanie nas podbudowały. Większość dziennikarzy podkreśla, że Glik stanowi już silny punkt obrony Torino. – Defensywa jest jego, to on jest strażnikiem – czytamy np. na Calcionews24.com, które wystawiło Kamilowi „siódemkę”. Nieco niżej oceniono go na Sportmediaset i Torinotoday (dwa razy po 6,5), ponieważ poza strzeleniem gola Polak nie wykorzystał jeszcze jednej dogodnej sytuacji.
Włoscy dziennikarze podkreślają też, że Kamil uratował ważny punkt dla Torino, które znajduje się tuż nad strefą spadkową.

