Sposobów na wykonanie rzutu rożnego jest mnóstwo i wydawało nam się, że wszystkie już widzieliśmy. A to zwykłe dośrodkowanie, a to próba bezpośredniego strzału, rozegranie na krótko, podanie przed pole karne czy choćby serwowana przez Marka Motykę „szarańcza”. Reprezentacja Serbii do lat 17 zaskoczyła jednak czymś kompletnie odmiennym – po zagraniu z rogu pierwszy nadbiegający przepuszcza piłkę, drugi tak samo, trzeci również, aż w końcu uderza, oczywiście celnie, czwarty. Sami popatrzcie:
W Polsce najwięcej pomysłów na rozegranie rzutów rożnych miał chyba Marek Motyka. Przychodząc do nowego klubu, proponował piłkarzom na dzień dobry kilka, co najmniej z sześć różnych sposobów – każdy z nich z odmienną nazwą. Najgorzej miał więc ten, który z rogu dogrywał, bo na treningach trener krzyczał komendę, a piłkarz musiał wiedzieć, o co chodzi. Na ogół nie wiedział. „Kozubek, to nie to!”, „Kozubek, kurwa, raz jeszcze!”, „Kozubek, ty nie wiesz o co chodzi, miałeś się przecież w domu tego nauczyć!”. Ale u zawodników Motyka i tak miał szacunek – z takiej „szarańczy” wszyscy się przecież śmiali, a kilka goli po niej padło.