Żurawski otwiera butik, Witold Dawidowski chciał na mecz PZPN… 1600 biletów

redakcja

Autor:redakcja

03 października 2012, 09:24 • 5 min czytania

W dzisiejszej prasie brakuje artykułów, które moglibyśmy z czystym sumieniem polecić. Ewentualnie, od biedy, tekst o rozdawaniu biletów na mecz PZPN-u z Anglią w „Rzeczpospolitej”.
FAKT

Żurawski otwiera butik, Witold Dawidowski chciał na mecz PZPN… 1600 biletów
Reklama

Tekst o biletach na mecz PZPN-u.

Reklama

Już w zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że szef związku zarezerwował do swojej dyspozycji olbrzymią liczbę biletów. Oczywiście część z nich trafi do najważniejszych ludzi w państwie, czyli prezydenta, premiera i ministrów. – Zazwyczaj przy organizacji takich spotkań zaprasza się mnóstwo osób związanych z władzą. Po darmowe wejściówki zgłasza się większość posłów i senatorów. Niestety, smutna prawda jest taka, że parlamentarzyści zazwyczaj nie mają zamiaru płacić za nie płacić. Szacuję, że z 500 kart wstępu zwykle się rozchodzi. Ale tysiąc biletów do dyspozycji prezesa? To stanowczo za dużo – mówi Faktowi jeden z członków zarządu PZPN.

SUPER EXPRESS

Wywiad z Tomaszem Kuszczakiem.

– Ostatnio do Southampton trafił Artur Boruc, który przez długie miesiące pozostawał bez klubu. Może powinieneś tak jak on poczekać na ofertę z Premier League, a nie podpisywać z Brighton?
– Nie chciałem dopuścić do sytuacji, że zamknie się okno, a ja zostanę bez klubu. Bo wtedy to nie ty decydujesz, lecz klub, który stawia cię pod ścianą i musisz przystać na warunki, które ci proponują. Miałem oferty z Premier League, ale odrzuciłem je, bo miałem dość czekania. Samo podpisanie kontraktu tylko po to, żeby przez kolejny rok być w Premier League, nie odpowiadało mi. Chciałem grać i dlatego jestem w Brighton. Być może to droga pod górkę, ale przyjemna. Owszem, trzeba się natrudzić, aby wspiąć się na ten szczyt. Ale potem jaka będzie satysfakcja z sukcesu.

I tekst o nowym biznesie Macieja Ł»urawskiego.

– Od niedawna jestem współwłaścicielem Polygonu. Plany mamy ciekawe. Do tej pory mieliśmy tylko kolekcje męskie, ale niedługo wchodzimy z damskimi. A mnie jeszcze w październiku czeka kolejna sesja zdjęciowa. Potem jedziemy na Fashion Week do Łodzi. Już wkrótce otworzymy też pierwszy sklep Polygonu, przy Małym Rynku w Krakowie – zapowiada Ł»urawski, który grając i mieszkając w różnych krajach, miał okazję poznać nie tylko odmienne style gry, ale też ubierania się. – Gdzie najlepiej robiło mi się zakupy? Jeśli chodzi o ubrania, to stawiałem na Londyn, Mediolan i Dubaj – przyznaje 72-krotny reprezentant Polski. Już niedługo tak dalekie wyprawy przestaną być jednak potrzebne, bo coś modnego można będzie kupić u „Ł»urawia” w Krakowie.

RZECZPOSPOLITA

Tekst o Klubie Kibica.

– Nie dopytywaliśmy, dlaczego podział był taki, a nie inny, bo na ostatnim posiedzeniu zarządu, pierwszym po przedwyborczej klęsce Grzegorza Laty, atmosfera była i tak podła – mówi „Rz” jeden z członków zarządu. I tłumaczy, że tym razem ostro w sprawie biletów naciskały niektóre związki wojewódzkie. – Na przykład Witold Dawidowski z Podlasia przywiózł zamówienie na 1600 biletów. I nie był jedynym z takimi potrzebami.

– Przykroiliśmy te zamówienia do rzeczywistości. Każdy z 16 związków dostał prawo do kupienia średnio kilkuset biletów. Do tego dochodzą bilety dla sponsorów związku, którym zawsze proponujemy kupno w przedsprzedaży. Tym razem zainteresowanie było bardzo wysokie – przekonuje „Rz” rzecznik związku Agnieszka Olejkowska.

GAZETA WYBORCZA

Artykuł o problemach Stanislava Levego.

Problem w tym, że Stanislav Levy jak na razie nie potrafi zlikwidować bolączek zespołu, które nękały go także za kadencji trenera Oresta Lenczyka. Już za jego czasów wrocławianie w obronie spisywali się bowiem coraz gorzej, a apogeum nieporadności w tej formacji przypada na ten sezon. Wrocławianie w europejskich pucharach stracili sześć goli w meczach z Helsingborgiem, potem dziesięć z Hanowerem, a teraz, już pod kierunkiem nowego trenera, cztery w lidze z Górnikiem Zabrze. Drużynie chcącej walczyć o najwyższe cele takie wyniki nie przystoją i szkoleniowiec Śląska zarażony niemiecką wizją solidnego futbolu bardzo dobrze o w tym wie. Przez miesiąc swojej pracy we Wrocławiu Czech wyraźnie szuka antidotum na tę sytuację, choćby za pomocą tego, że w jednym meczu testuje czterech bocznych obrońców. Jednak lekarstwa na chorobę swojej drużyny wciąż jeszcze nie znalazł.

Co gorsza, Stanislav Levy musi się w Śląsku zmagać z kłopotem, którego pewnie sam się nie spodziewał. Kłopotem czyniącym jego sytuację przynajmniej dziwną. Oto klubowi działacze w ramach wojny z jego poprzednikiem jasno i wyraźnie dali do zrozumienia, że drużyna została źle przygotowana do sezonu, a przeprowadzone testy wytrenowania piłkarzy pokazały, iż „pod względem kondycji i wydolności piłkarze uczynili znaczący krok wstecz”. Trener Levy, celowo czy nie, idzie tym samym torem. Najpierw po testach ogłosił, iż drużynę „czeka dużo pracy”, a po wysokiej porażce z Górnikiem Zabrze, że jego piłkarze sprawiali wrażenie zmęczonych i że brakuje im świeżości.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Marcinem Wasilewskim.

Waldemar Fornalik jako selekcjoner nie ma doświadczenia. To dlatego starsi kadrowicze muszą na tej drużynie odcisnąć swoje piętno?
Ale kto tak uważa?

Pojawiły się takie informacje po pierwszych meczach nowego trenera.
Wiem, że się pojawiły i kompletnie nie rozumiem, dlaczego. Może dlatego, że nic sensacyjnego się w tej kadrze nie dzieje, więc ktoś szuka sensacji na siłę. Nie wrzucam dziennikarzy do jednego worka, ale widzę, że niektórzy nie mogą się pogodzić z tym, że ułożyliśmy sobie relacje z nowym trenerem na normalnych, zdrowych zasadach. Niech nikt nie dopatruje się problemów tam, gdzie ich nie ma. Zamknijmy ten temat, bo niepotrzebnie tracimy na niego czas. Lepiej porozmawiać o futbolu.

(…)

Coraz więcej klasowych belgijskich piłkarzy gra w dobrych europejskich klubach. Różnice w porównaniu ze szkoleniem w Polsce pewnie aż kłują w oczy.
Wszystko zaczyna się od szkolenia dzieci. Miałem okazję się temu przyjrzeć, bo do szkółki Anderlechtu przez rok chodził mój syn. Młodzi chłopcy mają tam stworzone idealne warunki. Jeżeli chodzi o szkolenie, Belgia pod tym względem wciąż bije nas na głowę. A potem dysproporcje tylko się pogłębiają. Jeżeli chodzi o szkolenie, Polacy od Belgów mają się czego uczyć. I chyba warto podjąć taką naukę.

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama