Kasperczak nie wróci na ławkę, Czesi czyhają na posadę Kasperczyka

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2012, 09:22 • 5 min czytania

Bardzo słaby dzień w polskiej prasie piłkarskiej. W zasadzie jedyne, co warto przeczytać, to dłuższy wywiad „Przeglądu Sportowego” z Henrykiem Kasperczakiem. Poza tym wszędzie relacje z ligi.
FAKT

Kasperczak nie wróci na ławkę, Czesi czyhają na posadę Kasperczyka
Reklama

Relacje z ligi + informacja o tym, że na meczu Podbeskidzia pojawili się czescy trenerzy.

Reklama

Kto ewentualnie mógłby zastąpić Roberta Kasperczyka? Pilnymi obserwatorami starcia Podbeskidzia z Ruchem byli trenerzy zza południowej granicy, świetnie u nas znany Werner Liczka (58 l.) i Bohumil Panik (56 l.). Obaj w tej chwili nie pracują w Czechach i kto wie czy wkrótce nie wylądują ponownie w którymś z polskich klubów. Czy będzie toPodbeskidzie?

– Po ponad pięciu latach skończyłem pracować w Baniku Ostrava i chcę teraz poobserwować mecze w Polsce, bo w ostatnich latach nie było to możliwe. Oglądałem już spotkanie Wisły z Lechią, Podbeskidzia z Ruchem, a przede mną mecze Górnika ze Śląskiem i Piasta z krakowianami. Na razie chcę się przypatrzeć grze w waszej lidze. A jak będzie potem? Zobaczymy. Mnie w Polsce zawsze pracowało się świetnie i była dobra chemia z zawodnikami, z którymi miałem do czynienia. Za wcześnie jednak na mówienie o konkretach – tłumaczy Faktowi Werner Liczka, który w naszej ekstraklasie z sukcesami pracował w Polonii Warszawa, Górniku Zabrze czy Wiśle Kraków, z którą w 2005 roku wywalczył mistrzostwo Polski.

SUPER EXPRESS

Tekst o rasistowskim incydencie w Białymstoku.

„W związku z incydentem rasistowskim skierowanym w kierunku naszego zawodnika Ugo Ukaha przez osoby mieniące się kibicami Jagiellonii Białystok, zarząd klubu informuje, iż stanowczo odcina się od tego typu zachowań… Wyrażamy głęboki żal, iż przykrość, jakiej doświadczył Ugo wynikła z zachowania „kibiców” z Białegostoku. Zarząd klubu solidaryzuje się z zawodnikiem, wspiera go i pragnie podziękować za dzisiejszy występ w meczu przeciwko Pogoni Szczecin. Jesteśmy z Tobą Ugo!” – napisali szefowie Jagi w oświadczeniu.

– Nie zostawimy tego bez reakcji – mówi „SE” prezes Jagiellonii Cezary Kulesza. – Winni muszą się przygotować na surowe kary. Są nagrania z tego zajścia. Sprawą zajmie się policja, a za publiczne znieważenie osoby innej rasy grozi wyrok do trzech lat więzienia. Również na dzisiejszym posiedzeniu zarządu poruszymy tę sprawę.

GAZETA WYBORCZA

Wywiad z Radosławem Mroczkowskim.

Gdy oglądałem mecz z Polonią, miałem wrażenie, że Widzew nie podjął walki. Świadczy o tym zdecydowanie mniejsza liczba popełnionych fauli.
– Polonia była nastawiona na bardzo twardą grę, zresztą pozwalał jej na to sędzia. Pan Tomasz Musiał traktował jej zawodników bardzo łagodnie. Kilkakrotnie oglądałem nagranie tego meczu i jestem przekonany, że jeśli został wyrzucony z boiska Thomas Phibel, to podobnie powinien postąpić z Adamem Kokoszką. Nie wiem, dlaczego nie został ukarany Yahiya, który brutalnie wszedł w nogi Mariusza Rybickiego. Poza tym arbiter pozwalał bezkarnie przerywać nasze akcje faulami taktycznymi. Ale nie przegraliśmy przez sędziego, tylko przez wiele błędów, które popełniliśmy. Nie mamy w kadrze wirtuozów, dlatego zawsze musimy grać zespołowo. To nasza siła. W Warszawie tego zabrakło. Może wpływ na to miała krótka przerwa po meczu z Górnikiem Zabrze, który kosztował nas naprawdę wiele wysiłku. Mieliśmy tylko trzy dni przerwy, mimo to fizycznie nie wyglądaliśmy źle.

(…)

Czy pierwsza porażka w tym sezonie może jakoś wpłynąć na drużynę?
– Nie, nie powinno być złych reakcji. Teraz potrzebne są dokładna analiza, wyciągnięcie wniosków i spokój. Wcześniej czy później musiał przyjść taki mecz. Gdybyśmy mieli lepszych rezerwowych, to mógłbym wcześniej coś zmienić w składzie. Wybór mamy jednak niewielki. Sprężymy się na spotkanie z Pogonią Szczecin, bo 13 punktów to za mało, żeby się utrzymać. Trzeba zdobywać kolejne, najlepiej jak najszybciej.

I tekst o Polonii Warszawa.

Trener polonijnej akademii Paweł Olczak namawiał Teodorczyka do przeprowadzki przez rok. Na transfer z Wkry Ł»uromin do juniorów Polonii długo nie zgadzali się rodzice, ale kiedy od trenera Libora Pali dostał propozycję gry w Młodej Ekstraklasie, dali zielone światło. W sezonie 2010/11 zdobył 15 goli i został wybrany na najlepszego zawodnika ME. Wtedy też zadebiutował w lidze, wyróżnił się w wygranym meczu z mistrzem Polski Wisłą. Mimo tego ówczesny właściciel Józef Wojciechowski sprowadził na Konwiktorską za 3 miliony złotych Daniela Sikorskiego i dał wysoki kontrakt Edgarowi Caniemu. Teodorczyk szybko okazał się bardziej wartościowy od Sikorskiego.

(…)

Wszołka wypatrzył w Tczewie Jerzy Klockowski, współpracownik Wojciechowskiego. Transfer finalizowali trenerzy Bogusław Kaczmarek i Jacek Grembocki. Kiedy Paweł miał 15 lat, mama nie chciała puścić go do Olympique Marsylia po udanym występie we francuskim turnieju, potem rozpadła się grupa juniorów w Lechii i musiał wrócić do Tczewa. W Warszawie pochłonęła go stolica i młodość, a trenerzy Młodej Ekstraklasy mieli go dość. Wierzył w niego jednak trener Pala, a później Piotr Stokowiec. Kiedy półtora roku temu Stokowiec dostał szansę poprowadzenia pierwszej drużyny, od razy wstawił pomocnika do jedenastki. Dziś od Wszołka rozpoczyna wypisywanie składu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Henrykiem Kasperczakiem.

Zobaczymy jeszcze pana na trenerskiej ławce?
Nie. Myślałem, że będzie taka możliwość. Liczyłem, że zostanę selekcjonerem reprezentacji Polski. Miałem takie ambicje. No, ale wybór był inny. Praca w klubie mnie nie interesuje, miałem zresztą kilka propozycji z zagranicy. Odrzuciłem je. Zaangażowałem się w działalność merytoryczną, czyli w pracę w stowarzyszeniu, jestem też w komisji kształcenia i licencjonowania trenerów. Tylko cud mógłby sprawić, że wróciłbym na ławkę trenerską. Ale nie, nie wrócę.

(…)

Porozmawiajmy o finiszu pańskiej kariery trenerskiej. Podjęcie po raz drugi pracy w Wiśle, mając na uwadze, jak rozstawał się pan za pierwszym razem z tym klubem, było zaskoczeniem, wręcz sensacją.
Byłem wolnym trenerem i zostałem zatrudniony przez pana Bogusława Cupiała. A co do pierwszego pożegnania, rozstawałem się jak zawodowiec. Broniłem swoich praw. Zresztą do dziś w moich relacjach z panem Cupiałem wszystko układa się, jak należy. Mamy do siebie szacunek. Powtarzam, że broniłem swoich interesów zawodowych. Domagałem się, by respektować punkty zawarte w umowie. Nie jestem bratem czy ojcem pana Cupiała, byłem jego pracownikiem i nasze relacje opierały się na układzie pracodawca – pracownik. Problem w tym, że w Polsce nie ma kodeksu pracy trenera. W stowarzyszeniu będziemy zabiegać, by trener był takim samym zawodem, jak lekarz czy nauczyciel. Proszę pamiętać, że trener, który traci pracę, poza stratą moralną traci rzecz jasna finansowo, idzie na bezrobocie, ale jest też właściwie pozbawiony wszelkich praw.

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama