Już po Probierzu. Mimo wszystko, za wcześnie…

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2012, 21:10 • 4 min czytania

Era Michała Probierza w Krakowie trwała niezauważalną chwilkę. Jak mawia stare powiedzenie – nie ma dobrych trenerów, są tylko źle trafieni. Pod Wawelem Probierza trafiono bardzo dotkliwie, chyba nawet centralnie w jaja, aż się skulił i ledwie łapiąc oddech podał do dymisji. Widać, że z Wisłą niczego dobrego w tym sezonie już by nie zdziałał. Ta drużyna gra jakby zupełnie bez celu – tzn. gra bo gra, bo trzeba, bo jakaś parszywa menda umieściła ją w terminarzu i wyjścia na boisko nie da się uniknąć. Ale brak w tym jakiegokolwiek zawzięcia, chęci, ambicji, pomysłu. Brak sensu. Boiskowa wegetacja. Sezon dopiero ruszył, a ci piłkarze chyba już czekają na ostatni gwizdek w trzydziestej kolejce.
Sytuacja przypomina tę z wiosny 2011 roku, kiedy Michał Probierz podał się do dymisji jako trener Jagiellonii, zaledwie trzy dni przed meczem z Legią. Teraz znowu tuż przed Legią złożył wymówienie, chociaż to zapewne tylko zbieg okoliczności, a nie żadne tchórzostwo (bez przesady, żeby się trzeba było bać Legii). Trzeba sobie jasno powiedzieć, że MP w Krakowie sobie nie poradził, że poniósł klęskę totalną, bo fatalne były zarówno wyniki, jak i styl, nie udało się nawet wypromować pojedynczego piłkarza. Cała ta drużyna więdła, a każdy zawodnik z osobna wyglądał coraz, coraz gorzej.

Już po Probierzu. Mimo wszystko, za wcześnie…
Reklama

Jednak pastwić nad Probierzem się nie będziemy, wręcz przeciwnie. Owszem, teraz wszystko w Krakowie blednie, ale czy aby na pewno on jest temu winien? Sęk w tym, jakie narzędzia dostaje w Polsce trener, by odmienić drużynę. Czy może pozwolić sobie na wyrzucenie piłkarzy, którzy nie sprawdzali się też u poprzednika? Nie. Czy może pozwolić sobie na ściągnięcie swoich graczy, dopasowanych do własnej koncepcji gry? Nie. W normalnych warunkach – czytaj: w poważnych ligach – trener nie tylko trenuje, ale też selekcjonuje i administruje. Dobiera tak graczy, by pasowali mu charakterologicznie i taktycznie. Układa sobie w głowie plan gry i zastanawia się, który zawodnik w największym stopniu będzie w stanie go zrealizować. I ma do dyspozycji w gotówce więcej niż szesnaście złotych i pięć funtów.

U nas natomiast trener bierze zawodników po poprzedniku. Skoro już ich bierze, to znaczy, że ci zawodnicy są słabi – ponieważ zwolnili poprzednika (przynajmniej jednego, najczęściej ofiar jest więcej). Broń Boże, nie ma prawa zbyt wiele mieszać. Najlepiej gdyby nie mieszał w ogóle i po prostu zamienił wodę w wino, gówno w czekoladę czy innego patafiana w Ronaldo. Patrząc na to z tej perspektywy, Wisła zrobi błąd pozwalając na odejście Probierza, ponieważ – jak rozumiemy – został on kierownikiem projektu pt. „nowy zespół”. I jako człowiek ważniejszy od któregokolwiek z zawodników, powinien ten nowy zespół tworzyć. Być może by mu się nie udało, ale jeszcze tego nie wiemy, bo w Krakowie nie zdążył zrobić żadnej rewolucji. Wyniki go nie broniły, styl gry również, wszystko to wyglądało źle albo bardzo źle, ale pytanie, czy on miał doraźnie łatać dziury, czy też miał docelowo zbudować zespół na przyszłość, odcinając się od zespołu Maaskanta i Valckxa (bo to ciągle jest przede wszystkim ich drużyna). My ciągle – mentalnie – żyjemy w czasach ligowych czarodziejów, ale prawda jest taka, że większość z nich zwiedza areszty.

Reklama

Na tym etapie pracy Probierz poległ totalnie, ale pozostanie wątpliwość, czy należało się go pozbywać, czy dać mu siekierę i pozwolenie na ścinanie zawodniczych głów. Bo jeśli ciągle będą spadać głowy szkoleniowców to za chwilę ci sami piłkarze zwolnią kolejnego. I jeszcze jednego. I jeszcze. Aż im się skończą kontrakty i wyjadą z Polski z wypchanymi kieszeniami.

Nie jest to więc sprawa jednoznaczna. Niewiele argumentów ma Probierz na swoją obronę, ale ma jeden niezaprzeczalny: nie on tę Wisłę budował i nawet on jej nie przebudował, nigdy nie dowiemy się, jak wyglądałaby jego praca w przyszłości. Pamiętajmy, że w Jagiellonii u Probierza przewinęło się ponad 60 zawodników. Mnóstwo decyzji personalnych było złych, ale ostatecznie udało mu się stworzyć jedenastkę, z którą każdy w kraju musiał się liczyć. Metodą prób i błędów. W Wiśle nie ma prób, są tylko błędy.

Oczywiście, trochę piszemy tak, jakby Wisła Probierza zwolniła, podczas gdy on sam się podał do dymisji, ale zdaje nam się, że po prostu uprzedził spodziewany ruch.

Brawa dla Piasta, który po sześciu kolejkach ma tyle punktów co faworyzowana Legia. I to też wskazówka dla klubów. Pewnie mało kto pamięta, ale wiosną 2011 roku Piast grał tak fatalnie, że ażâ€¦ prezesowi nie chciało się zwalniać trenera. Zrezygnowany powiedział wtedy o Broszu: – Nie zwolnię go, przecież i tak już nie mamy szans na awans…

Brosz pracował więc aż tak źle, że wszyscy wokół stracili wiarę i motywację do działania. Paradoksalnie to go uratowało. Z czasem poukładał zespół po swojemu i pokazał, że efekt nowej miotły jest bardzo przereklamowany. Znacznie lepsze efekty przynosi cierpliwość.


Piast – Wisła 2:0 (Tomasz Podgórski 44, Wojciech Kędziora 72)

Oceniał Andrzej Iwan…

Piast: Dariusz Trela 6 – Damian Zbozień 6 (90 El Mehdi Sidqy), Adrian Klepczyński 7, Jan Polák 6, Paweł Oleksy 5 – Matej Iپvolt 6, Artis Lazdiن١ 5, Mariusz Zganiacz 5, Rubén Jurado 6 (79 Tomasz Bzdęga), Tomasz Podgórski 8 – Wojciech Kędziora 8 (88 Fernando Cuerda).

Wisła:
Sergei Pareiko 2 – Marko Jovanović 3, Arkadiusz Głowacki 4, Michał Czekaj 2, Jan Frederiksen 3 – Michał Szewczyk 3 (75 Ivica Iliev), Cezary Wilk 3 (55 Michał Chrapek 5), Kew Jaliens 3, Maor Melikson 5, Rafał Boguski 3 (59 Daniel Sikorski 3) – Cwetan Genkow 3.

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama