Miniona kolejka Serie A przyniosła swoim kibicom wszystko, bez wyjątku. Mnóstwo bramek, piękne akcje, efektowne zwycięstwa – proszę bardzo! Nie obyło się też bez żółto-czerwonych efektów ubocznych. Sędziowie najwyraźniej postanowili w końcu zrobić porządek i pozbyć się zalegających w szafach hałd żółtych i czerwonych kartek, a piłkarze niespecjalnie im to zadanie utrudniali.
Pięćdziesiąt osiem żółtych i dwie bezpośrednie czerwone – to dorobek kartkowy ze wszystkich meczów minionego weekendu. W sobotę było jeszcze znośnie. Przynajmniej obyło się bez odsyłania kogokolwiek do szatni. Demony przebudziły się w niedzielę, dzień pański. Jak to tłumaczyć? Niekorzystny biomet? Broń chemiczna? Epidemia wścieklizny? Włoscy naukowcy już to badają. Warto pokazać, że zjawisko to dotknęło nie tylko Serie A, bo i trzecią ligę również.
*
Wczoraj swoje siedemdziesiąte szóste urodziny obchodził Silvio Berlusconi. Ponoć przewidział, że milaniści mogą zepsuć mu nastrój i imprezę bunga-bunga urządził już dzień wcześniej. Miał nosa. Od swoich piłkarzy otrzymał wyjątkowo dziwny prezent. Pudełko było wielkie, bogato zdobione i wyjątkowo piękne, a w jego środku zamiast wymyślnego tortu była tylko mała babeczka. Cóż z tego, że w spotkaniu z Parmą byli o wiele lepsi, skoro wrócili do domu tylko z jednym punktem? Jakimś tam pocieszeniem jest na pewno forma Stephana El-Sharaawy’ego, który w minionym tygodniu nastrzelał więcej, niż przez dwa ostatnie lata.
Oficjalnie temat zmiany na ławce Rossonerich nie istnieje. Zarząd Milanu niby stoi za trenerem Massimiliano Allegrim murem, ale postawa zespołu musi zmuszać ich do refleksji. W kuluarach mówi się, że pomiędzy nim, a drużyną nie ma już tej samej chemii, co kiedyś.
*
Ł»artowniś kolejki? Andrea Pirlo. Tak, ten sam wiecznie niewyspany, stłamszony i niegramotny Pirlo. On, a raczej jego rzut wolny. Całe życie uderzał piłkę ponad murem, robił to fantastycznie. Ostatnio coraz częściej futbolówka zatrzymywała się jednak na klatce piersiowej lub głowie któregoś z kibiców. Nie wyglądało to najlepiej, toteż przeciwko Romie uderzył zupełnie inaczej, zupełnie nie w swoim stylu i… zdobył bramkę. Jedną z czterech tamtego wieczoru.
*
Początek był nie najgorszy. Chwilami nawet bardzo obiecujący i porywający. W życiu piękne są tylko chwile, ale jak tak dalej pójdzie, to te Zdenka Zemana w Romie mogą dobiegać końca. Radosny futbol Czecha, oparty na szalonej ofensywie zawsze jest bardzo widowiskowy. Jeśli worka z bramkami nie rozwiąże jego drużyna, to na pewno, z przyjemnością, zrobi to przeciwnik. A jeśli jest silniejszy i ma siłę rozpędu – jak na przykład Juventus – to dzieje się tak prawie na pewno. Miał być wielki powrót, „Zemanlandia”, a jak na razie jest wielka klapa.
Jeśli już jesteśmy przy Romie… Maarten Stekelenburg. Kilka lat temu jeden z najlepszych bramkarzy w Europie. Kim jest teraz? Piłkarzem przeciętnym, na pewno nikim wyjątkowym. Jemu transfer do stolicy Włoch wyraźnie nie pomógł. Otuchy pewnie nie dodaje mu fakt, że przed nim stoi obrona, która trzęsie się jak galareta. Od golkipera tej klasy należy jednak wymagać, a on znów, chyba dwudziesty raz w tym sezonie, dał się wyprzedzić i napastnik strzelił do pustej bramki… Nie tego oczekiwano wydając na niego taką kupę kasy.
*
Największą niespodzianką jest wygrana Torino. Zwycięstwo jedną czy dwoma bramkami na terenie dosyć mocnej Atalanty byłoby zaskoczeniem, ale 5:1 to już jest kosmos. Zupełnie inny poziom. Ta drużyna ma potencjał i o utrzymanie może być zupełnie spokojna, a może zdoła powalczyć o coś więcej?
Co ciekawe punktuje też trzeci, ten najsłabszy, a więc Pescara. Na samym początku sezonu przewidywałem, że mają wszystko ku temu, aby zostać najgorszym zespołem w historii Serie A. Tymczasem dają radę i bliżej im do połowy tabeli, niż strefy spadkowej.
Limit porażek wyczerpało Palermo, które w końcu wydarło pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Chievo zostało kompletnie zmiażdżone. Za kierownicą rozpędzonego walca zasiadł Fabrizio Miccoli, który wciskał ich w ziemię tak długo, aż odechciało im się żyć. Sycylijczycy przez kilkadziesiąt minut grali w dziesiątkę przeciwko jedenastu, a i tak urwali jeszcze dwie następne bramki. Istna furia, w końcu.
*
No właśnie… Wszyscy na ziemię, Napoli znowu wygrywa. Tym razem trochę mało przekonująco i przy pomocy sędziów, co rodzi niesmak… Arbiter delikatnie nagiął przepisy i specjalnie dla Marka Hamsika przesunął linię pola karnego tak, aby odgwizdać faul i podyktować jedenastkę. Ale trzy punkty są? Są. I prowadzenie w tabeli ex-aequo z Juventusem też jest. Czego chcieć więcej?
PIOTR BORKOWSKI
Parma – Milan 1:1
0:1 El Sharaawy
1:1 Galloppa
Juventus – Roma 4:1
1:0 Pirlo
2:0 Vidal
3:0 Matri
3:1 Osvaldo
4:1 Giovinco
Udinese – Genoa 0:0
Atalanta – Torino 1:5
1:0 Denis
1:1 Bianchi
1:2 Gazzi
1:3 Stevanović
1:4 D’Ambrosio
1:5 Bianchi
Bologna – Catania 4:0
1:0 Guarente
2:0 Gilardino
3:0 Gilardino
4:0 Kone
Cagliari – Pescara 1:2
0:1 Terlizzi
0:2 Weiss
1:2 Pinilla
Lazio – Siena 2:1
1:0 Ederson
2:0 Ledesma
2:1 Paci
Palermo – Chievo 4:1
1:0 Miccoli
1:1 Rigoni
2:1 Miccoli
3:1 Giorgi
4:1 Miccoli
Sampdoria – Napoli 0:1
0:1 Cavani
Inter – Fiorentina 2:1
1:0 Milito
2:0 Cassano
2:1 Romulo


