Jeśli chodzi o bilety na mecz PZPN – Anglia, to właśnie się skończyły – o ile można tak mówić o towarze, który nigdy na rynek nie trafił. Polski Związek Piłki Nożnej w sposób jeszcze bardziej bezczelny niż zazwyczaj wypiął się na normalnych kibiców, całą pulę dzieląc między frajerów z Klubu Kibica oraz tak zwanych VIP-ów. Nie ma się jednak co denerwować, należy przyjąć tę informację z uśmiechem: przecież to już końcóweczka, ostatnie podrygi aktualnych władz. Potraktujmy ten mecz jako imprezę pożegnalną Grzesia Laty – może i huczną, ale niech facet robi co chce, byle tylko zaraz po meczu zniknął z polskiego futbolu (co już jest przecież pewne jak w banku).
Zniknie też na szczęście Agnieszka Olejkowska i nie będziemy zmuszeni do czytania takich dyrdymałów, jak dzisiaj. – Pozostałe bilety trafiły do m.in. wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, olimpijczyków oraz paraolimpijczyków, którzy zostali zaproszeni na mecz, szkół oraz domów dziecka – powiedziała portalowi sport.pl, wciąż jeszcze pracująca, ale już niedługo, Agniecha. Wolelibyśmy, żeby nikt ani olimpijczykami, ani paraolimpijczykami, ani tym bardziej dziećmi ze szkół i domów dziecka mordy sobie nie wycierał. Zwłaszcza, że wiadomo, iż to nie żadne dzieci przejęły te dziesiątki tysięcy biletów, chyba że o dzieciach działaczy PZPN mówimy. I nie olimpijczycy, bo ich jest niewielu (w skali stadionu), chyba że za olimpijczyka uznamy samego Latę (1972, 1976). Takie propagandowe bzdury to przechodziły niezauważone w poprzednim systemie.
Fakty są następujące: prawie połowę stadionu wzięli przeróżni oficjele i inne pasibrzuchy, ewentualnie Kuba Błaszczykowski zgłosił swoje potężne roszczenia. Część miejsc została podobno wyłączona z użytkowania, ponieważ ma ograniczoną widoczność. To bardzo dziwne w przypadku stadionu dopiero co oddanego do użytkowania, nowoczesnego. Bo żeby ktoś projektował i budował stadion z miejscami, z których nic nie widać – no, o takich cudach jeszcze nie słyszeliśmy. W czasie Euro 2012 stadion w Warszawie wydawał się zresztą całkiem funkcjonalny i nie rzucały się wówczas w oczy miejsca puste, bo nieużyteczne. Zdawało nam się, że wtedy boisko było widać z każdego krzesełka. Ale niestety – UEFA już się z Polski zawinęła, teraz za organizację odpowiadają lokalni amatorzy i na tę wieść nawet stadion zmizerniał.
W każdym razie, kiedyś pisało się, że „tylko świnie siedzą w kinie”, teraz można jakoś sprytnie to powiedzonko przerobić, by pasowało do październikowego spotkania z Anglią. Normalni ludzie mecz oglądać będą mogli w telewizji oraz oczywiście na Weszło, w systemie bomba-per-bomba. Będziemy opijać nie celne strzały, jak dotychczas, ale odejście Grzesia i Agniechy.
Za zdrowie!
Won!