Myślę Piech, słyszę Paktofonikę… Gdzie wychował się czołowy piłkarz ekstraklasy?

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2012, 15:41 • 6 min czytania

Bródno odchowało Wojtka Kowalczyka, zachodnia فódź Marka Saganowskiego. Miejscowych idoli, o których koszulki dzieciaki z dzielnicy toczyły zażarte boje. W podwórkowych meczach rezerwowano nazwiska idoli z kilkugodzinnym wyprzedzeniem, naśladowano każde boiskowe zagranie, drybling, cieszynkę. Teraz ze swojego pobratymca dumna jest Świdnica, bo â€¦ wszyscy wiedzą, jaki błąd już na pierwszym wirażu popełnił Arkadiusz Piech.
– Przepraszam, którędy dojdę na Jagiellońską? – pytam przechodnia.
– A co pan, pewnie komisariatu szuka? Nie? Nic tam innego, poza guzem i policją, nie znajdziemy – mówi świdniczanin, po chwili wskazując najprostszą drogę do dzielnicy, w której wychował się reprezentant Polski. To miejsce, które żyje swoim życiem. Park, żwirowe boisko, komisariat i kilka kamienic, które aż proszą się o odrestaurowanie. Mieszkańcy sypią opowieściami o Jagiellońskiej, jak rzecznik PZPN-u zaległościami z ortografii. Zeszłorocznej zimy tuż pod posterunkiem pobito mężczyznę, spacerującego w markowej czapce New Ery. Powód? Nie chciał oddać okrycia głowy, więc użyto siły. Śmiałkowi – już z eleganckim full capem na głowie – grozi nawet do dwunastu lat więzienia. Znak zakazujący wjazdu nabiera w tym miejscu symbolicznego znaczenia…

Myślę Piech, słyszę Paktofonikę… Gdzie wychował się czołowy piłkarz ekstraklasy?
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Środkiem ulicy spaceruje grupka gimnazjalistów. Proszeni o chwilę rozmowy na wstępie chcą się upewnić, czy nie mają do czynienia z policją. – Nie jestem frajerem – rzuca posiniaczony na twarzy chłopak. – O Piechu będziemy rozmawiać? – dopytuje się rozentuzjazmowana reszta. Po wyciągnięciu dyktafonu ich pewność gdzieś ucieka, a ten co chwilę wcześniej był największym śmiałkiem, teraz odchodzi na bezpieczną odległość. By choć jedno rzucone przez niego słowo nie znalazło się na taśmie. By przez przypadek nie zostać „frajerem”. To skreśli go w całym środowisku.

Reklama

– Gdzie w tym miejscu możecie pograć w piłkę? – pytam sześcioosobowej grupy.
– Tam o, jest boisko – chłopak pokazuje palcem wysypany żwirem teren. – Kiedyś to my tam grali, a teraz widzi pan co się dzieje. Nikomu już się nie chce, Piech z kolegami też tam pogrywałâ€¦
– Chyba nie zapomniał o rodzinnych stronach, co?
– No on tu mieszka. Często go spotykamy, często.
– Także autografy już od niego zebraliście?
– Nieeeee, przecież on nasz. Z naszej dzielnicy…

– A po co pan to nagrywał? – rzucił już po schowaniu dyktafonu do kieszeni. Racja, po co? Przecież na sam widok elektroniki cała załoga uciekła od jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Boisko o którym opowiadali gimnazjaliści stoi niemalże puste. Przy jednej z bramek starsza kobieta gra z wnukiem w â€¦ kosza. Na ławce obok grupka małolatów próbuje odstresować się przy joincie. Patos tego miejsca dopełnia park, po którym przechodnie spacerują wyłącznie przed zmrokiem. Po szkole podstawowej został wyłącznie obdrapany budynek, z opustoszałych kamienic unoszą się pohukiwania gołębi…

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Idziemy dalej – w stronę sklepu monopolowego, gdzie śmietanka kulturalna dyskutuje o ostatnich wypowiedziach premiera, podwyżkach ulubionych towarów i bramce Lewandowskiego. Jeden z mężczyzn – na oko po pięćdziesiątce – pytany o Piecha, rzuca: – Wie pan, że ja też grałem w piłkę. W juniorach Polonii z Jarkiem Solarzem i Darkiem Filipczakiem. Chłopaki porobili kariery, a mi co zostało? Widzi pan.

Zaglądam w metryczki dwóch wymienionych przez niego piłkarzy. 38 i 39 lat. Nie po pięćdziesiątce. 38 i 39 lat, ale tryb życia też zostawia po sobie ślad…
– Co ja mogę o Arku powiedzieć? – kontynuuje mężczyzna. – Niewiele go znam. To kolejny z tych, którym udało się opuścić naszą Świdnicę. Obok Jarka Laty, Remka Jezierskiego, Gola, no ale do Piecha mamy w mieście zupełnie inne podejście. On udowodnił dzieciakom, że można się stąd wyrwać, żebyśmy z wielu popełnianych błędów wyciągali wnioski. Wie pan o jakich błędach mówię?

Nie sposób nie wiedzieć. W maju „Przegląd Sportowy” opublikował artykuł o kulisach wyroku Piecha. Napaść z użyciem niebezpiecznego narzędzia i osiemnaście miesięcy poza kratkami. Dzięki życzliwym działaczom Polonii/Sparty Świdnica pobyt w areszcie udało się skrócić aż o połowę. Obiekt usytuowany w samym centrum miasta dzień w dzień jest oblegany przez rodziny skazańców. Tym, dla których zabrakło miejsca na upoważnieniu do wizyty w sali widzeń, pozostaje jedynie rozmowa przez lipo. W slangu więziennym, okno. Dziewczyna w sportowej bluzie właśnie czekała aż któryś z odsiadujących zawoła jej mężczyznę.

Image and video hosting by TinyPic

W celu zaczerpnięcia informacji od więźniów zainteresowani przenoszą się na opuszczony plac budowy. Po chwili słyszymy z okien: – Kto ty? Człowiek, czy frajer?
Odpowiedź na drugie pytanie decyduje o dalszym przebiegu rozmowy. Znaczy się, w przypadku opcji „frajer” dialog przez lipo jest natychmiastowo urywany.

O pobycie Piecha za kratkami nikt nie chce opowiadać. Ochroniarz tuż przy wejściu do aresztu broni się, że jeszcze tu wtedy nie pracował. Jednak po chwili dodaje: – Ale znam jego wychowawcę do spraw k-o (kulturalno-oświatowych – przyp. MW). Niech pan tu jutro przyjdzie przed piętnastą, będziecie mogli porozmawiać.

Dobę później.

Znów ten sam ochroniarz. – Już wołam – mówi. Po przyjściu pracownika zagajam: – Czy to prawda, że był pan wychowawcą w areszcie Arka Piecha?
– Nie, skąd pan zaczerpnął takich informacji? – odpowiedział błądząc oczami wokół pomieszczenia.
Wskazuję na ochroniarza. – Broni mnie ustawa o ochronie danych osobowych i niech to będzie dla pana odpowiedzią na wszelkie pytania – stwierdził wychowawca. Informacji zza krat nie wolno wynosić. To stara zasada, którą kierowali się nie tylko grypsujący. Dotyczy ona również wychowku i klawiszy…

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Nieco więcej o klimatach tam panujących mówi inny z pracowników ośrodka. – Piłki przy nodze to on na pewno u nas nie miał – opowiada mężczyzna proszący o anonimowość. – Dziennie przysługiwał 60-minutowy spacer oraz zajęcia na świetlicy. Zatem jedyny futbol w jaki mógł pograć był w formie multimedialnej. Skazani mieli do dyspozycji Play Station, stół do tenisa stołowego i szachy.

Przed tygodniem pracownicy aresztu znów spotkali swojego podopiecznego. – Wybraliśmy się większą grupą na mecz Polski z Mołdawią. Szkoda, że Arek nie wszedł na boisko, a przecież tyle czasu biegał wzdłuż tej linii bocznej.

Również skazani śledzili wydarzenia z Wrocławia. W prawie każdej celi mają telewizor, zatem podziwiali świdniczanina w dresie z orzełkiem na piersi. – Piech to świetny przykład resocjalizacyjny dla całej reszty. Można odnieść wrażenie, że z pobytu tutaj wyciągnął najlepsze wnioski. Robi to co kocha, hajtnął się, zarabia na życie grając w piłkę. Świetna sprawa – dodaje pracownik.

W B-klasowej drużynie z Bolesławic przez dłuższy czas występował młodszy brat Piecha, niestety podzielił jego los. Niestety. – To był jeszcze większy talent niż Arek – wspomina kolega z zespołu. – Szybki, zwinny, mógł grać wszędzie. Gdzie by go trener nie wystawił tam mieliśmy najwięcej z gry. Tylko wiesz, co było jego problemem? Mecze odbywały się zazwyczaj w niedzielę o 11 rano, czyli … resztę dopowiedz sobie sam.

Jak to młodszy brat, zafascynowany przygodą Arka, pododawał na swoim facebookowym profilu zdjęcia z meczów Ruchu Chorzów. Na jednym z nich reprezentant Polski składa się do efektownego strzału nożycami, a pod tym wymowny komentarz znajomego: – Ty też byś mógł się sprężyć, ale chyba ci się nie za bardzo chciało.

O pobycie za kratkami szczerze opowiada Artur Szpilka, Piech nie chce wracać do swojej przeszłości. Bokser w ostatnim czasie odwiedził świdnicki areszt, dla więźniów organizowano również inne atrakcje kulturalne, jak chociażby koncert zespołu Strachy na Lachy. Piłkarz Ruchu jeszcze nie wrócił z odwiedzinami. – Gdyby był zawodnikiem pokroju Lewandowskiego, to co innego. Szpilka to chyba lepszy bokser niż Piech piłkarz? – retorycznie pyta pracownik aresztu.

– Powiem panu szczerze, nie sposób się wychować na Jagiellońskiej bez wyroku. Nawet jeśli byłeś niewinny a kumpel miał już „zawiasy”, twoim zasranym obowiązkiem było wziąć to na siebie – tłumaczy jeden z mieszkańców dzielnicy, na której wychował się Piech. – Gdy wracam myślami do sytuacji Arka, słyszę słowa Paktofoniki „Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, pokaż że się mylili”.
Hm, idealne odzwierciedlenie sytuacji w jakiej znalazł się świdnicki piłkarz. Kto jeszcze wierzył, że –wydawać by się mogło – zblazowany, wychudzony dziewięciomiesięcznym pobytem za kratkami, Piech wstanie z kolan i wybije się w dorosłej piłce. Powątpiewał w niego Ryszard Tarasiewicz, odpalając ze Śląska, powątpiewali inni szkoleniowcy. Piech pokazał, że się mylili.

MICHAف WYRWA

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
2
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama