„Chuligaństwo w Niemczech to przede wszystkim ich wina”. DFB zrównane z ziemią, w końcu nadejdą zmiany w prawie?

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2012, 15:33 • 4 min czytania

W kraju, gdzie pojęcia dyscypliny o mało nie umieszczono w dekalogu, społeczne nastroje sięgają temperatury wrzenia. Niemiecki Związek Piłki Nożnej stoi pod ścianą, bez pomysłu na rozwiązanie problemów chuligańskich. Suchej nici na futbolowych władzach nie zostawia profesor Thomas Feltes. Krok dalej poszli dziennikarze sportowego wydania Bilda, zamieszczając Die Chronologie der Schande, czyli chronologię hańby…
– Do finiszu jeszcze daleko. Musimy liczyć się z kolejną eskalacją przemocy na stadionach – mówi niemieckim mediom Feltes. – Moim zdaniem zawalił Związek, który podczas długiej przerwy letniej nie spojrzał prosto w oczy otaczającym nas problemom. Ważniejsze było to, co miało miejsce na polskich i ukraińskich obiektach.

„Chuligaństwo w Niemczech to przede wszystkim ich wina”. DFB zrównane z ziemią, w końcu nadejdą zmiany w prawie?
Reklama

No tak, ale Niemcy z EURO 2012 pożegnali się jeszcze w czerwcu, a Bundesliga wystartowała z końcem sierpnia. Zatem możemy dojść do wniosku, że PZPN to nie jedyny związek w tej części Europy, który z biernością trzyma się za ręce. Według niemieckich dziennikarzy 2012 rok przypomina wielką falę przemocy, prolog miał miejsce już 6 stycznia. Podczas turnieju halowego w Hamburgu doszło do starcia między kibicami Sankt Pauli oraz Vfl Lübeck. Takiego eventu nie mogli ominąć przedstawiciele HSV, którzy swoją obecnością również dolali kilka kropel oliwy do ognia. Efekt? 74 osoby trafiły do aresztu, ponad 40 ucierpiało, a straty sięgnęły 100 tysięcy euro.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Profesor Feltes zdradził mediom, jak długo oczekuje na odpowiedź od DFB. Prośbę o przesłanie wykazu nazwisk z zakazem stadionowym złożył ponad rok temu. Bez odzewu. – Chcieliśmy uzyskać dane tych osób, by dowiedzieć się ilu z nich figuruje w krajowym rejestrze jako przestępcy. Dzięki takim informacjom bylibyśmy w stanie podjąć działania o charakterze represyjnym oraz prewencyjnym, ale jeśli Związek nie ma zamiaru współpracować, to co więcej możemy zrobić? Ich profesjonalizm jest na poziomie hodowcy gołębi – grzmi kryminolog. – Niech za przykład posłuży organizacja meczu barażowego między Fortuną Düsseldorf a Herthą. Związek, którego budżet sięga milionów euro nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo – już nie mówię kibiców – ale nawet piłkarzy!
Majowe zamieszki nie były odosobnionym przykładem dezorganizacji meczów. Podczas drugoligowego starcia Bochum z Hansą, przyjezdni z Rostock ruszyli w stronę zwaśnionych kibiców. Wśród 42-osobowej grupy rannych znaleźli się także policjanci i siły bezpieczeństwa.

Na uwagę zasługuje fakt karania zakazami stadionowymi. W Niemczech zakazy stadionowe przyznaje Związek Piłkarski w porozumieniu z klubami. Zdaniem Feltesa taka procedura zakrawa na kpinę. Osoby ukarane są odnotowywane wyłącznie w sportowych instytucjach, nie podlegają sankcji karnej ze strony państwa. Ciekawie, co? Zatem nie zostają obciążeni obowiązkiem kuratorskim, bo najzwyczajniej w świecie nie podlegają procedurze sądowej. Ci z poważniejszymi zarzutami muszą jedynie złożyć sprawozdanie z dniu meczowego. To i tak pryszcz w porównaniu z sankcjami obowiązującymi w Polsce.

Szowinistyczne i rasistowskie nastroje coraz częściej udzielają się także wśród piłkarzy. Bild przypomniał sytuację z marca, gdy ofiarą prowokacji Kevina Großkreutza padł Gerald Asamoah. Kibice Greuther Fürth nie pozostali dłużni, bombardując piłkarza Borussii sms-owymi groźbami. Wydawać by się mogło, że takie klimaty to tylko na Bałkanach, a jednak pozory mylą – po klęsce z Hoffenheim pod domem Christiana Träscha ustawiła się kilkuosobowa grupa stadionowych bywalców. Do rękoczynów nie doszło, piłkarz usłyszał kilka cierpkich słów i jedyne, co mu pozostało to obiecać lepszą postawę w następnych tygodniach. Tegorocznej wiosny problemy ze „swoimi” kibicami miał także Itay Shechter. Izraelczyk podczas treningu zmuszony był oglądać transparent z hasłem „Brudny Ł»yd”. Porachunki z przedstawicielami Bayeru Leverkusen rozwiązali kibole FC Köln. W jednej z kolonijskich dyskotek dopadli Michala Kadleca. W następstwie 27-letni Czech zmuszony został do dwukrotnego operowania nosa. Trzy wymienione incydenty rozegrały się w przeciągu ledwie trzech weekendów z Bundesligą.

Po spadku Karlsruhe do trzeciej ligi, miejscowi poszukiwacze wrażeń długo wyrażali swoją dezaprobatę. Wokół stadionu doszło do poważnych zamieszek, w których ucierpiało aż 76 osób.

Image and video hosting by TinyPic

A tak wyglądał dom rzecznika prasowego Unionu Berlin po przegranych derbach z Herthąâ€¦

Image and video hosting by TinyPic

– Pewnie, że mogę podać miasta, w których policja funkcjonuje prawidłowo. Jednak są to odosobnione przypadki – mówi Thomas Feltes. Niech za przykład świadczy ostatni wyjazd kibiców Śląska do Hannoveru. Ci podróżujący własnym samochodem przed wjazdem do miasta odbyli rutynową kontrolę. Po znalezieniu w bagażach gazu pieprzowego, całą załogę eskortowano do najbliższego aresztu. Tam odsiadka w celi do drugiej w nocy a później możliwość spokojnego powrotu do Polski. – Zdanie na temat hanowerskiej policji zmieniłem po meczu z Bayernem. 20-osobową grupę kibiców, bez żadnego uargumentowania, potraktowano gazem pieprzowym – kontynuuje kryminolog.

– Za stadionowe burdy pseudokibice muszą odpowiadać przed państwowymi organami sprawiedliwości – kończy Feltes. W przeciwnym wypadku za następne pół roku znów zapoznamy się z kolejną chronologią hańby na łamach Bilda.

MICHAف WYRWA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama