Tamta drużyna była niemal magiczna. Nigdy wcześniej, a przynajmniej ja sobie czegoś takiego nie przypominam, środowisko nie było tak podzielone w kwestii brutalności danego zespołu. Jedni, najczęściej ci aktywnie kibicujący, ceniący u piłkarzy przede wszystkim „serducho”, zachwycali się koroniarzami, ich wściekłością w grze oraz charakterem poza boiskiem. Drudzy krytykowali, nazywali bandytami, porównywali do „Szalonego Gangu” Wimbledonu. Czuć było, że ta drużyna to coś więcej niż tylko dwudziestu, czy dwudziestu pięciu gości.
(…)
Kawał chuligaństwa, w meczu z Ruchem przestali dziewięćdziesiąt minut, w końcówce, gdy siedli chorzowianie wystarczyło pokazać to, co w zeszłym sezonie, jaja, zacięcie, ambicję. Nie udało się. Jest pierwszy punkt, ale nie ma już tego co wtedy. Może jeszcze za wcześnie, by ogłaszać koniec „Bandy Świrów”, ale wszystko wskazuje na to, że zgodnie z przewidywaniami, sezon 2011/12 był niepowtarzalny, a zostanie nam po nim tylko wspaniałe wspomnienie.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie opublikować swój tekst w dziale „Blogi kibiców”, wyślijcie go mailem na [email protected].