4. kolejka Premier League: cabajada Szczęsnego, żenada Liverpoolu i przełamanie Kogutów

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2012, 13:01 • 2 min czytania

Efektowny weekend w Anglii. Napoczęty nagimi zdjęciami księżnej Kate Middleton w kolorowej prasie, następnie elektryzujący ze względu na spotkanie bohaterów skandalu rasistowskiego i wreszcie zakończony kanonadą bramki Reading. I jednocześnie pierwszym zwycięstwem Tottenhamu prowadzonego przez Andre Villasa-Boasa. Portugalczyk może wreszcie odetchnąć z ulgą – nie zanosi się, żeby ponownie odesłano go na przymusowe wakacje.
Jaka liga, taki Levy. U nas stylowy Stanislav i jego Śląsk nie mogą zrobić kompletu punktów z 9-osobowym Podbeskidzie, w Anglii ekipa Daniela (właściciela Spurs) wreszcie się przełamała. I odprawiła z kwitkiem beniaminka z Reading, które straszyło „Koguty” tylko przez chwilę – w doliczonym czasie gry drugiej połowie i przy stanie 0:3. W takim układzie jedyną poważną firmą, która wciąż kopie się po czole, pozostaje Liverpool.

4. kolejka Premier League: cabajada Szczęsnego, żenada Liverpoolu i przełamanie Kogutów
Reklama

Brendan Rodgers musi powoli żałować, że wyjechał ze Swansea i wskoczył w marynarkę z naszytym symbolem miasta Beatlesów, Liverbirdem. Jego piłkarze niby urwali Manchesterowi City punkt i teraz nie przegrali z Sunderlandem (1:1), ale zanotowali najgorszy start ligi od 1911. Czyli od czasów, kiedy po boiskach kopano jeszcze świńskim pęcherzem, a o istnieniu dyscypliny wiedziały pojedyncze przypadki.

Reklama

Dużego wstydu najadł się też w tej kolejce Wojciech Szczęsny, który jako jedyny nie dorównał do poziom kolegów. Arsenal rozniósł Southampton 6:1 (co za mecz Podolskiego!), ale pod koniec pierwszej połowy Polak zaliczył przykrego Cabaja. Warto zauważyć, że w tym roku kalendarzowym do głowy przychodzi nam tylko jeden wybitny występ Wojtka – z Liverpoolem. Reszta średnio na jeża, bez porywów. Co miał wpuścić, to wpuścił.

Dla odmiany – najmniej roboty i szans na kompromitację mieli bramkarze w meczu lidera. Chelsea tym razem nie szturmowała bramki Queens Park mimo Edena Hazarda w składzie i jedynie zremisowała 0:0. Wynik nie przeszkodził jednak we wzbudzeniu wielkich emocjach w Anglikach, choć te skończyły się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Wtedy kiedy Anton Ferdinand zignorował wyciągniętą dłoń Johna Terry’ego, czyli bohatera skandalu rasistowskiego. Skandalu, którego zdaniem FA… nigdy nie było, bo JT został uniewinniony za rzekome wyzwiska pod adresem stopera QPR.

Arsenal – Southampton 6:1
1:0 Hooiveld (s)
2:0 Podolski
3:0 Gervinho
4:0 Clyne (s)
4:1 Fox
5:1 Gervinho
6:1 Walcott

Sunderland – Liverpool 1:1
1:0 Fletcher
1:1 Suarez

Manchester United – Wigan Athletic 4:0
1:0 Scholes
2:0 Hernandez
3:0 Buttner
4:0 Powell

QPR – Chelsea 0:0

Stoke City – Manchester City 1:1
1:0 Crouch
1:1 Javi Garcia

Norwich – West Ham 0:0

Aston Villa – Swansea 2:0
1:0 Lawton
2:0 Benteke

Fulham – West Bromwich Albion 3:0
1:0 Berbatow
2:0 Berbatow (k)
3:0 Sidwell

Reading – Tottenham 1:3
0:1 Defoe
0:2 Bale
0:3 Defoe
1:3 Robson-Kanu

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama