Pierwsza liga: Piłkarze Floty i Maciej Kowalczyk przechodzą samych siebie

redakcja

Autor:redakcja

15 września 2012, 22:57 • 4 min czytania

Flota Świnoujście ciągle niepokonana. Nie przegrała meczu ligowego od maja i to już pewne, że po siódmej kolejce wciąż będzie liderem. Prezes Rozenek mówi: „To powietrze nad miastem, w którym tak ciężko gra się innym drużynom, przenosi się na naszą szatnię i działa nawet na wyjazdach”. فadnie to sobie wymyślił, ale tak serio, to my naprawdę nie wiemy (i chyba nikt nie wie), gdzie w przypadku tego zespołu leży klucz do sukcesu. Dziś ekipa Dominika Nowaka ograła na wyjeździe Arkę, która ma wprawdzie na początku sezonu cholernie ciężki terminarz, ale chyba powinna powoli przestać myśleć o ekstraklasie, skoro przegrywa kolejno z Cracovią, Zawiszą i Flotą, a w międzyczasie jeszcze remisuje w Stróżach.
Wracając jednak do Floty… Odkąd awansowała do pierwszej ligi, ani razu nie zajęła w niej miejsca w dolnej połówce tabeli, jednak tym razem dokonuje niemożliwego. A przecież robi to z przeciętnym składem. Kasprzik, Kieruzel, Udarević, Bodziony, Niedziela. Przecież to nie brzmi poważnie. A jednak działa. Naprawdę jesteśmy ciekawi, jak Flota wypadnie w pojedynkach z Cracovią albo Zawiszą, z którymi zagra w tej rundzie na własnym boisku.

Pierwsza liga: Piłkarze Floty i Maciej Kowalczyk przechodzą samych siebie
Reklama

Tak się złożyło, że Cracovię akurat mieliśmy okazję obejrzeć w ten weekend na żywo w Poznaniu i było to dosyć dziwne spotkanie. Weźmy takiego Wojciecha Trochima – zawsze wydawało nam się, że chłopak trochę odstaje techniką od pierwszoligowego poziomu, tymczasem już w szóstej minucie strzelił na 1:0 dla Warty, a później w kolejnych akcjach robił za mózg poznaniaków, rzucając dokładne piłki. Oczywiście, gdy tylko pomyśleliśmy, że wcale nie taki słaby ten Trochim, od razu pierdolnął gdzieś poza stadion. Ale taka już jest ta pierwsza liga. Niektóre ataki Cracovii mogły się podobać, były naprawdę składne. Sporo ożywienia wniósł do gry Alexandru Suworow, bo Wojciech Stawowy najwyraźniej uznał, że głupio, by chłopak, który jest liderem kadry Mołdawii, na co dzień grał z Niwą Nowa Wieś w czwartej lidze. Nawet Bartłomiej Dudzic trafił do siatki i jak zwykle szarpał przez całe spotkanie, ale wykończenie udało mu się tylko w jednym przypadku. Pasy ciągle idą w dobrym kierunku, trzymając się czoła tabeli, ale już widać, że nie będzie im łatwo, jak niektórzy myśleli. Z siedmiu meczów wygrali jedynie cztery, zresztą dwa z nich rzutem na taśmę – w ostatnich sekundach.

Musimy też odnotować, że niesamowite rzeczy wyczynia w Stróżach ten człowiek…
Maciej Kowalczyk. Facet, 35 lat na karku, który w tym sezonie strzelił już dziewięć goli.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jest napastnikiem, to strzela, ktoś mógłby powiedzieć. Tyle że Kowalczyk nigdy jakoś ze snajperskiego nosa nie słynął i poprzednio, aby zgromadzić tyle bramek, co teraz, potrzebował czterech długich sezonów. Nie mówiąc już o hat-tricku, którego ustrzelił dziś w Ząbkach, bo drugiego takiego próżno szukać w jego statystykach z całej kariery. Wcale jednak się nie zdziwimy, jeśli gracz Kolejarza do końca sezonu utrzyma się wśród najlepszych strzelców – jeszcze przed pierwszym meczem pisaliśmy, że armat na horyzoncie nie widać i niewykluczone, że najlepszy okaże się ktoś pokroju 32-letniego Arkadiusza Aleksandra.

Podsumowując mecze sobotnie, warto podkreślić jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze fakt, że Polonia Bytom miała niepowtarzalną okazję na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie, ale w ostatniej minucie dała sobie wbić gola innemu autsajderowi – Okocimskiemu z Brzeska, który grał zresztą od dłuższej chwili w dziesiątkę. W sumie jednak – czemu się dziwić. Polonia z takim składem aż się prosi o tęgie lanie. Druga sprawa tyczy się natomiast Mateusza Bukowca. Chłopaka, który miał być kiedyś drugim Lubańskim (coś, jak dziś Milik), miał przebierać w ofertach – Zagłębie, Inter, Everton – i który tak, jak ten Milik – w wieku lat siedemnastu debiutował w Górniku Zabrze. Dziś jest już o osiem lat starszy, ale kto wie – może własnie wraca na właściwe tory. Dziś strzelił drugiego gola w rozgrywkach, w barwach GKS-u Tychy i co najważniejsze, nie gra już w LZS-ie Leśnica. Może jeszcze nie jest stracony.

Bet-at-home: Stomil – Zawisza 1×2 3.40 – 3.25 – 1.95
Betclic: Miedź – Sandecja 1×2 2.20 – 3.10 – 3.00

W niedzielę czekają nas dwa ostatnie mecze kolejki. Znów świetny przegląd sytuacji ma bydgoski Zawisza, który powalczy o punkty w Olsztynie. Prezes Stomilu mówi, że na dziesięć spotkań z tym przeciwnikiem jego zespół przegrałby osiem, ale… kiedyś przecież muszą się zdarzyć te dwa pozostałe. Czekamy też na występ Miedzi Legnica, o której Jacek Trzeciak z Bytomia powiedział ostatnio, że to najskładniej grająca drużyna całej pierwszej ligi. Choć, jak dla nas, grająca raczej najbardziej nierówno. Zaraz obok Sandecji, z którą zmierzy się jutro.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama