Wraca ligowa hałastra, czyli – od dzisiaj, co kolejkę – dziesięć pytań o ekstraklasę

redakcja

Autor:redakcja

14 września 2012, 11:43 • 7 min czytania

Halo, Wimbledon! Czas najwyższy wrócić tam, gdzie wszystko w polskiej klubowej piłce zaczyna się i kończy – na boiska ligowe. Przed nami czwarta kolejka ekstraklasy, która na papierze wygląda średnio zachęcająco. Pełna nijakich spotkań. Tak że w piątek najchętniej wyprowadzilibyśmy psa na spacer i wrócili z nim koło niedzieli. Niestety, psa nie mamy, więc – chcąc, nie chcąc – zaczniemy pewnie od usypiającej dawki pod tytułem 'Podbeskidzie vs. Śląsk Wrocław’, a skończymy z ostatnim gwizdkiem sędziego meczu Bełchatowa z Lechem. A jako że jesteśmy najlepsi w zadawaniu pytań i diagnozowaniu odpowiedzi bez żadnej konsultacji, poniżej dziesięć pytań o ekstraklasę. Kolejka numer cztery.
1. Czy Probierz – tak, jak piszą – naprawdę gra o posadę?

Wraca ligowa hałastra, czyli – od dzisiaj, co kolejkę – dziesięć pytań o ekstraklasę
Reklama

Chyba nikt nie ma wątpliwości, jak prezentuje się w tym sezonie Wisła – nędznie albo super-nędznie. Smuda też powoli nudzi się na bezrobociu, a jego kontakty z właścicielem klubu nie są żadną tajemnicą. Jedno z drugim jest więc, jak łatwe do dopasowania puzzle. Na razie najbardziej nerwowi robią się jednak dziennikarze. „Fakt” ostatnio doniósł, że Fornalik o posadę selekcjonera gra już w meczu z Czarnogórą, no a dzisiaj o swoją miałby niby walczyć Probierz. Idąc dalej, wypadałoby za chwilę uznać, że trener gra o posadę zawsze. Już w debiucie niech lepiej w jednej ręce trzyma torbę, na wypadek gdyby nie miał czasu wrócić i spakować swoich rzeczy.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Pisanie o Probierzu, walczącym o robotę po trzech tygodniach ligi, to szaleństwo. Tyle że szaleństwo dobrze znane i praktykowane – w końcu po trzech kolejkach, dwóch trenerów wyleciało. Wisła będzie mieć dzisiaj w Szczecinie ciężko. Czujemy, że nie wygra tego meczu. Pytanie tylko, czy z tego, czym obecnie dysponuje – finansowo i kadrowo – ktokolwiek byłby w stanie sklecić dobry zespół? W naszej lidze, jak tylko burdel kiepsko przędzie, nie wymienia się panienek, tylko przemalowuje ściany i pod nowym szyldem jedzie dalej. Zawsze najłatwiej zmienić trenera, a potem nowemu pozwolić opowiadać, że za moment będzie lepiej.

2. Czy czeka nas kolejka z najbardziej mierną frekwencją?

Inauguracja ekstraklasy przyniosła cztery mecze z przynajmniej 15 tysiącami kibiców na trybunach. W kolejce trzeciej – na Lecha przyszło 27 tysięcy ludzi, a na Śląska, Legię oraz Wisłę po 15 w porywach do 17.. Tym razem zbyt dużo meczów odbędzie się w „kurnikach”. Jeśli liczyć, że na którykolwiek stadion przyjdzie w weekend powyżej 10 tysięcy osób, to chyba tylko na PGE Arenę w Gdańsku. No, bo przecież nie w Bielsku, nie w Bełchatowie, nie na Ruchu, ani Konwiktorskiej. A szkoda, bo są takie widowiska w naszej lidze, które ratuje tylko dobra sceneria i otoczenie. Czasem ma się to wrażenie, że na – dajmy na to – فazienkowskiej jeszcze jakoś to wygląda, ale gdyby przenieść całą „akcję” do Bełchatowa, można by tam umrzeć z nudów. Niestety, w tej kolejce scenerii częściej nie będzie… niż będzie.

3. Ruch? A może Korona? Ktoś w tym towarzystwie mógłby wreszcie strzelić gola…

Image and video hosting by TinyPic

Ruch z nową miotełką w postaci Jacka Zielińskiego… Marcin Malinowski mówi, że nie oczekuje cudów, ani się nie spodziewa, że w Chorzowie za chwilę będzie grane, jak w Manchesterze. No dobra, ale mimo wszystko jakimś minimum przyzwoitości byłoby strzelenie przynajmniej paru goli, czego Ruch nie robi od 26 lipca (sorry, ale nie liczymy bramki z Pelikanem فowicz). Chyba nie każdy nawet zwrócił uwagę, ale nie tylko Piech rozstał się z formą – Maciej Jankowski nie trafił do siatki ani razu w SIEDEMNASTU ostatnich meczach. Sprawdziliśmy, co mówią bukmacherzy. 0:0 w Betclic po kursie 7,50. W Bet-at-home typ under 2,5 gola – 1.55.

My, jakoś tak na przekór, mamy jednak przekonanie, że worek wreszcie się rozwiąże. Pod warunkiem, że koroniarze znowu nie zasypią nas czterdziestoma czterema dośrodkowaniami w jednym meczu, z których nie da się oddać jednego dobrego strzału, bo żadna piłka nie dochodzi celu…


Grafika z Przeglądu Sportowego

4. Ile spodziewać się po Smolarku?

Wstyd będzie wpuszczać na boisko, czy jeszcze nie jest z nim aż tak tragicznie? Smolarek, jaki jest, niby każdy wie. Trudny w obyciu, ale piłkę w kierunku bramki potrafił kopnąć zawsze. Nawet w tej nieszczęsnej Polonii, w której więcej było hałasu o jego pensję i Klub Kokosa, strzelił siedem goli. Wychodzi, że trafiał średnio raz na 215 minut spędzonych na boisku – i tylko raz z karnego. Bez szału, ale jak na naszą ligę, na pewno nie tragedia. Przy Konwiktorskiej Ebi został zdecydowanie przepłacony, za nic w świecie nie był wart tych 140 tysięcy miesięcznie, ale łudzimy się po cichu, że to jeden z tych piłkarzy – coś jak „Franek” – którzy na tę naszą ligę jeszcze długo nie będą zbyt słabi.

Image and video hosting by TinyPic

5. Kto tym razem pomoże trafić do „niewydrukowanej…” – może Lyczmański?

Kto tym razem zepsuje mecz swoim sędziowaniem? Czwarta kolejka odbędzie się bez Marcina Borskiego, co już z założenia powinno przynieść jakiś element poprawy, ale ciągle są nazwiska, których się obawiamy. Zastanawiamy się, na przykład, czy Ruch z Koroną zaczną wreszcie grać w piłkę, czy w Chorzowie zrobi się z tego boiskowa rzeźnia i jak poradzi sobie z nią wtedy Tomasz Musiał. Jeśli mielibyśmy jednak typować klapę, to najprędzej w Szczecinie, gdzie Pogoni i Wiśle posędziuje Adam Lyczmański. Znak zapytania stawiamy też przy arbitrze meczu Bełchatowa z Lechem – Tomaszu Wajdzie z Ł»ywca, który jak dotąd sędziował w ekstraklasie tylko jedno spotkanie – Jagiellonii z ŁKS-em w poprzednim sezonie.

6. Która twarz Pogoni jest prawdziwa?

W ostatniej kolejce przegrała z Piastem na własne życzenie i po raz drugi nie była drużyną grającą choć w połowie tak, jak w pierwszym meczu z Zagłębiem. A jeśli wziąć do tego pod uwagę porażkę z Lechią, należy przypuszczać, że ta brzydsza twarz Pogoni jest znacznie bliższa prawdy. Na inaugurację nasłuchaliśmy się, jak to Portowcom w ekstraklasie będzie się grało łatwiej niż w pierwszej lidze, ale na razie jakoś się na to nie zanosi… Choć akurat Wisła, grająca na wyjeździe, jest zdecydowanie do ogrania. Mecz już za kilka godzin, w C+ zaprosi was na niego Japończyk Akahoshi…

7. Kto strąci w klasyfikacji strzelców Mateusza Cetnarskiego?

Tylko czekać, kiedy w polskiej lidze nastąpi ten precedens, że na koniec sezonu w czołówce klasyfikacji strzelców znajdzie się zawodnik, który większość goli zdobył z rzutów karnych. Możliwe? Teoretycznie do zrobienia, tym bardziej, że szykuje się nam sezon bez wielkich snajperskich nazwisk na horyzoncie. Póki co na szczycie listy znajdujemy Mateusza Cenarskiego, który z jedenastu metrów częściej trafia niż nie trafia, za to równie często gra tak, że koledzy – jak na tym filmiku – mogliby w czasie meczu wysyłać go po piwo.

Sagan, Ljuboja, Milik… Czujemy, że wszyscy skończą ten weekend bez gola.

8. W którym meczu spodziewać się najwięcej gry w piłkę?

Nasz typ: Górnik – Legia.

Obie drużyny w tym sezonie ligowym częściej nam się podobały niż wzbudzały zażenowanie. A że ta kolejka pozbawiona jest choćby najmniejszej rangi hitów, uznajemy, że najciekawiej – to znaczy najbardziej na styku i z chęcią ugrania czegoś przez obie ekipy – powinno być właśnie w Zabrzu.

O sytuacji kadrowej w drużynie gospodarzy warto poczytać na Sport.pl:

Image and video hosting by TinyPic

Aż zaczęliśmy się zastanawiać, czy na pewno chodzi o Seweryna, a nie Janusza Gancarczyka.

9. Czy Widzew z Polonią nie zaczną nagle kopać się po czołach?

Istnieje takie podejrzenie, szczególnie w kontekście łodzian, którzy dostali od losu wielki prezent w postaci trzech domowych meczów na starcie sezonu. To niespodziewanie pozwoliło improwizowanej zbieraninie Mroczkowskiego rozhulać się tak, jak nikt się tego nie spodziewał. W czwartej kolejce los znowu jest łaskawy, bo wyjazd do Lubina nie brzmi specjalnie groźnie – jakiś punkt na pewno można urwać.

Trochę inaczej jest z Polonią, która od początku gra bardzo przyzwoitą piłkę. Aż niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy to nie dzięki… ganianiu się po Markach z Jarosławem Bako. Ostatni mecz z Wisłą to już był właściwie koncert – jak na nasze warunki – bez fałszu i bez zgrzytu. W środę poloniści ćwiczyli na… strzelnicy, gdzie bezkonkurencyjny okazał się podobno Dwaliszwili, celujący w same dyszki. Nie zdziwimy się jak na boisku trafi znowu. Polonia będzie podchodziła do meczu z Jagiellonią, mimo wszystko, w roli faworyta.

10. Co z murawą na PGE Arenie? I czy to już pora zacząć grać na kartofliskach?

W każdym sezonie przychodzi taki moment, kiedy w ekstraklasie przestaje się grac w piłkę na boisku, a zaczyna (przynajmniej gdzieniegdzie) kopać – na pustyni albo kartoflisku. Pierwszą wersję późną wiosną preferował Widzew, druga najbardziej konsekwentnie praktykowana była w Poznaniu. Tym razem słychać, że coś niedobrego dzieje się w Gdańsku, gdzie PGE Arenę udostępniono na imprezę komercyjną i nagle jest bieda. W kasie niby zyski, ale na boisku dziury. Ciekawe, który z zawodników Lechii albo Piasta jako pierwszy wypowie w przerwie sakramentalne słowa: „mecz za bardzo się nie układa, jest ciężko, boisko też nie sprzyja dobrej grze w piłkę…”.

No i jeszcze pytanie poza protokołem…
Czy w ten weekend zrobi się poważniej, czy liga znowu częściej będzie stać na gł… rękach?

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama