Prawda o Hillsborough – raport, który wstrząsnął Anglią

redakcja

Autor:redakcja

13 września 2012, 01:07 • 4 min czytania

Ta tragedia zmieniła wszystko. Sposób myślenia o bezpieczeństwie, architekturę stadionów, podejście władz do kibiców, policyjne procedury, związkowe kryteria doboru obiektów do gry. Nic jednak nie mogło już przywrócić życia dziewięćdziesięciu sześciu ofiarom największego dramatu w historii brytyjskiego futbolu. Anglia zrobiła wszystko, by podobne wydarzenia już nigdy nie miały miejsca. Czy jednak zrobiła wszystko, by ustalić winnych śmierci niemal setki fanów piłki nożnej?
15. kwietnia 1989. Sheffield, stadion Hillsborough. Dziś określilibyśmy go pewnie „daleko odbiegającym od standardów licencyjnych”. Były to jednak czasy, gdy kontrole techniczne i regulacje dotyczące bezpieczeństwa traktowano ze sporym przymrużeniem oka. W dodatku okres przed meczem to prawdziwy festiwal ignorancji i zaćmienia w umysłach organizatorów. Fanów Liverpoolu ma być więcej niż tych z Nottingham? Dostaną mniejszą trybunę. Klub LFC składa wniosek o więcej biletów? Nie, nie wyrażamy zgody. I tak dalej, aż do samego meczu, na który kibiców Liverpoolu wpuszczano w skandaliczny sposób, przez dwie bramy. Gdy otwarto trzecią, tragedia była już nieunikniona.

Prawda o Hillsborough – raport, który wstrząsnął Anglią
Reklama

I na tym kończą się podobieństwa między wersją oficjalną oraz prawdziwą. Raport Lorda Taylora, ówczesnego ministra sprawiedliwości oraz zeznania samych kibiców do tego momentu były spójne. Potem jednak, gdy zdruzgotani fani zaczynali obwiniać angielski związek futbolowy, czy niekompetentnych funkcjonariuszy policji, obie historie zaczęły się rozjeżdżać. Teraz, 23 lata później, wiemy już dlaczego.

Reklama

5 dni po tragedii w „The Sun” ukazuje się artykuł o enigmatycznym tytule „Prawda”. Krótkie, dziennikarskie śledztwo jednego z redaktorów gazety daje zaskakujące wyniki. Kibice, choć w nomenklaturze rodzimych mediów bardziej adekwatny byłby zwrot „kibole”, okradali poszkodowanych w tragedii, oddawali mocz na „dzielnych policjantów”, a także uniemożliwiali działania służbom ratowniczym. Związek piłki nożnej? Były uchybienia, ale trudno ich obwiniać o tragedię sprokurowaną przez dzikich kibiców. Policja? Robiła co mogła, ale przecież wszystkich uratować nie sposób. Rząd? Rząd miał już wówczas komplet gotowych rozwiązań, które w 5 lat zmieniły stadiony w twierdze.

Istniała jednak spora grupa osób nie godzących się z zerojedynkowym, czarno-białym poglądem na sprawę. Walka o sprawiedliwość trwała dwie dekady. Dobiegła końca wczoraj.

Ukazał się bowiem absolutnie przełomowy, niezależny raport grupy badaczy, którzy przez długie lata analizowali dziesiątki tysięcy dokumentów. 400 stron gorzkiej, brutalnej, ale jakże potrzebnej prawdy. Nie takiej, jak w artykule „The Sun” sprzed lat, którego autor zresztą otwarcie przyznaje dziś, że powinien go nazwać „Kłamstwa”. 400 stron wstydu – dla mediów, angielskiego związku piłkarskiego, polityków, ale przede wszystkim dla policji.

Streśćmy bowiem najważniejsze punkty raportu, które w mig obiegły całą brytyjską prasę.

– 41 osób (niemal połowę!) można było uratować
– policja tuszowała swoje winy, z jej inspiracji powstał artykuł w „The Sun”
– policja ingerowała w zeznania, fabrykując dowody winy kibiców, jednocześnie usuwając z kartotek niewygodne dla siebie fragmenty wypowiedzi świadków
– wiele ofiar śmiertelnych wciąż żyło, gdy policja oddzieliła sektor kordonem
– na murawę wpuszczono tylko jedną karetkę (!)
– do szpitala przewieziono zaledwie 14 ofiar
– o tuszowaniu win policji i związku wiedzieli najważniejsi krajowi politycy, łącznie z premier Margaret Thatcher

Okładki brytyjskich gazet nie pozostawiają wątpliwości. To wydarzenie, które na długo zagości w publicznych dyskusjach, rozmowach przy stole, czy w tramwaju oraz licznych opracowaniach naukowych.

– W imieniu rządu i państwa przepraszam za podwójną niesprawiedliwość, która dotknęła ofiar tragedii – powiedział dziś premier Wielkiej Brytanii, David Cameron. – Poza klęską państwa, która objawiła się w niemożności zapewnienia należytej ochrony piłkarskim kibicom, ofiary doznały również rażącej niesprawiedliwości, gdy przez lata sugerowano, że oni również ponoszą winę za swoją śmierć.

Przeprosiny to jednak dopiero początek „nowego otwarcia” w sprawie Hillsborough. Teraz, kiedy nareszcie prawda wyszła na jaw, rodziny i bliscy ofiar, osoby odpowiedzialne za tworzenie raportu i pamięć o tragedii domagają się kar dla prawdziwych winowajców. Czy po 23 latach policjanci, politycy i reszta ówczesnego establishmentu odpowiedzialnego za zatajanie okrutnych faktów o tragedii Hillsborough poniosą zasłużoną karę? Póki co rodziny ofiar doczekały się prawdy. Teraz czas na sprawiedliwość.

JO

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama