Jeśli uznamy, że za rozdawanie talentów odpowiada siła wyższa, to w przypadku tego chłopca doszło do koszmarnego niedopatrzenia. Bóg, los, a może przypadek sprawił, że dziecko o talencie, który wielu porównuje do tego, jakim obdarzony jest Lionel Messi, nigdy nie zostanie prawdziwym piłkarzem. Niestety, hormonu na wyrośnięcie stóp jak dotąd nie wymyślono.
O 11-letnim Brazylijczyku, Gabrielu Munizie, zrobiło się głośno w połowie sierpnia, kiedy poinformowano, że został zauważony przez wysłanników Barcelony. Mimo medali zdobytych w szkolnych zawodach, o talencie, jakim obdarzony jest bohater naszej historii, słyszeli do niedawna tylko nieliczni. Wszystko zmieniło się za sprawą skromnego materiału w telewizji TV Globo. To właśnie wtedy uwagę na tego niepozornego chłopca zwrócili skauci z brazylijskiej szkółki Barcelony.
Z wrodzoną wadą, z jaką zmaga się Gabriel, zetknęło się niewielu. Z powodu biedy, jaką dotknięta była rodzina Munizów, po narodzinach dziecka o operacji czy zaawansowanym leczeniu można było tylko pomarzyć. W sercach rodziców Gabriela zrodził się ból, a potem.. niedowierzanie. – Gdy nie miał jeszcze roczku, zaczął samodzielnie chodzić. Chwytaliśmy go i nie opuszczaliśmy na krok, bo byliśmy przekonani, że te chude nóżki go nie utrzymają i lada moment upadnie. Nigdy to jednak nie nastąpiło – zwierzała się mediom Sandra Muniz, matka, 11-latka.
Gabriel i jego rodzina mieszkają w Campos dos Goytacazes, położonym przeszło 200 kilometrów od Rio de Janeiro. Ł»ycie naszego bohatera nie różni się wcale od tego, jakie wiodą jego rówieśnicy. Każdego ranka wstaje po 6, myje się, je śniadanie, a następnie wsiada na rower i jedzie do szkoły. Jak każde dziecko w jego wieku, nie lubi lekcji czy prac domowych, a każdą wolną chwilę spędzałby na boisku.
W normalnym funkcjonowaniu pomagają mu specjalistyczne protezy. Jednak – jak podkreślają jego rodzice – przy każdej nadarzającej się okazji stara się ich unikać. – Nawet jeśli przychodzi w nich do szkoły, to w klasie je zdejmuje – mówi jego matka. To samo dzieje się w domu, gdzie dzieli pokój ze swoim starszym bratem – Mateusem.
Zapewne nie jeden z was pomyślał, że Gabriel gra w piłkę właśnie przy pomocy protez. Nic bardziej mylnego. Chłopiec, który na dobrą sprawę mógłby mieć poważne problemy z chodzeniem czy utrzymaniem równowagi, nie tylko dorównuje, a i przewyższa umiejętnościami swoich kolegów ze szkoły. – On jest z nas wszystkich najlepszy. Gdy ma piłkę przy nodze, niczego się nie boi. Strzela gole i świetnie podaje – mówił w rozmowie z The Sun jego bliski kolega, Lucas Santos.
Kiedy 11-latek wychodzi na boisko, nowi gracze zerkają na niego z niedowierzaniem. Sam Gabriel podkreśla, że nie potrzebuje specjalnego traktowania i bez problemów rywalizuje z dużo starszymi kolegami. Początkowo wszyscy starali się obchodzić z nim łagodnie, a wślizgi czy przepychanki nie wchodziły w grę. Gdy jednak zobaczono, z jaką łatwością podaje, biega i drybluje, to, że nie ma wykształconych stóp, nie miało już dla nikogo żadnego znaczenia.
Gdy dowiedziano się, że Gabriel został dostrzeżony przez skautów Barcelony, dumni byli nie tylko rodzice, ale i cała szkoła. – On przełamuje społeczne normy. Kiedy udawał się do akademii Barcelony, wszyscy się cieszyli, ale mało kto wierzył, że sobie poradzi. Ci, którzy w niego wątpili, nie mieli racji – mówił jego szkolny nauczyciel, Jose Lopes.
Szkółka, do której trafił 11-latek, położona jest w Saquaremii, w stanie Rio de Janeiro. Gdy Gabriel zagrał u boku swoich rówieśników, którzy na co dzień wychowują się w tamtejszej akademii, wielu trenerów i obserwantów przecierało oczy ze zdziwienia. Nic dziwnego, że już po pierwszym dniu zadzwoniono do głównej siedziby w Katalonii. Efekt? Gabriel został oficjalne zaproszenie do Barcelony. List z herbem swojego ulubionego klubu z dumą prezentował później kolegom w szkole.
Dla dziecka, które od pierwszych lat nosi koszulkę z nazwiskiem Lionela Messiego, wyjazd ten będzie spełnieniem marzeń. Zapytany przez dziennikarzy, jak wyglądałaby jego wymarzona jedenastka Barcy, odparł: – Byłbym w niej ja, Messi, Daniel Alves, David Villa, Andres Iniesta, Xavi, Victor Valdes, Adriano, Carles Puyol, Gerard Pique, Javier Mascherano i Sanchez.
Specjaliści, których pytano o przypadek Gabriela Muniza nie mają złudzeń, że chłopiec, mimo ogromnego talentu, z powodu braku kończyn nie ma najmniejszych szans na zostanie profesjonalnym piłkarzem. Inne zdanie prezentuje wspomniany wcześniej nauczyciel 11-latka, który powiedział: – Takie pojęcie jak niepełnosprawność istnieje tylko w naszych głowach. Człowiek może pokonać każdą barierę, a Gabriel jest tego znakomitym przykładem.
Szansą dla naszego bohatera mogłaby być paraolimpiada. – Na razie nie ma tam rozgrywek piłkarskich, ale trzeba wierzyć, że się to zmieni. Przykład Gabriela pokazuje, że takie zawody są tam potrzebne. On chce rywalizować w meczach przeciwko jedenastu innym rywalom – podkreśla nauczyciel.
Czy po krótkiej wizycie w Katalonii słuch o tym chłopcu zaginie? Być może o to, by Gabriel za nic w świecie nie porzucił swojej pasji, zadba właśnie Barcelona. Jej działania – nawet teraz – są przecież bezinteresowne.
W przypadku pomocy ze strony Katalończyków, Muniz nie spłaci swego długi na prawdziwym boisku. Może dać jednak coś równie cennego – przykład dla innych niepełnosprawnych i pokrzywdzonych przez los na całym świecie. Jak napisał angielski dziennikarz, Adam Shergold: „Gdy twoim największym marzeniem jest gra dla Barcelony, nic, nawet brak stóp, nie zdoła cię zatrzymać”.
Mick WACHOWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]





