Odwróć tabelę, Motor na czele… Klub z Lublina jako jedyny w grupie wschodniej drugiej ligi nie wygrał dotychczas ani jednego meczu. Sześć spotkań – dwie porażki, cztery remisy. Wynik tragiczny, tym bardziej, jeśli spojrzymy na przedsezonowe oczekiwania, bo Motor na zaplecze pierwszej ligi miał przecież wjechać bez najmniejszych problemów. Na ratunek przybywa właśnie Piotr Świerczewski.
– Oczekiwania były większe. Nie wyobrażaliśmy sobie z Jackiem [Bąkiem], że po sześciu kolejkach będziemy na jednym z ostatnich miejsc – mówi Jacek Krzynówek, udziałowiec klubu. – Daliśmy szansę dotychczasowemu trenerowi, by spróbował powalczyć o awans do pierwszej ligi. Nie wiem, czy zadanie przerosło jego, czy może piłkarzy. Wiadomo, najłatwiej zwolnić trenera, zawodników się nie zwolni. Tym bardziej, że mamy nowy zespół. Może trener Sawa był za bardzo koleżeński? Znając Piotrka, nie będzie odpuszczania.
Z tego, co my słyszeliśmy, Mariusz Sawa przesadnie koleżeński jednak nie był. Piłkarze nie chcą za wiele o nim mówić, ale – powiedzmy delikatnie – zbyt dobrej opinii o nim nie mają. Mówią, że wychodził z niego niespełniony piłkarz i wyliczają cechy: zarozumiały, zazdrosny, zakompleksiony i przede wszystkim bez dobrego kontaktu z drużyną. To m.in. przez niego w Motorze leżała atmosfera. Zanim został z klubu zwolniony, zdążył podjąć decyzję o zawieszeniu dwóch piłkarzy. Za co? – Szczerze mówiąc, to nie wiem – przyznaje Krzynówek. U Świerczewskiego, któremu nikt nie był w stanie powiedzieć, za co tę dwójkę zawieszono(!), mają czystą kartę.
Sami jesteśmy ciekawi, jak Świr poradzi sobie w Motorze. W dotychczasowej karierze trenerskiej, jeśli mógł się czymś chwalić, to tylko tym, że przejął przedostatni w tabeli ŁKS i na tym samym miejscu go zostawił. Jeśli tylko w trakcie sezonu nie wypadną mu wakacje czy wyjazd na łódkę, to powinno być ciekawie…
PT