W ostatnich latach środowisko polskich sędziów było uważane za pustynię, mniej więcej na równi z całą naszą piłką. Arbitrzy i piłkarze jakby się zmówili, i w rywalizacji z kolegami z innych krajów konsekwentnie odpadali już w przedbiegach, wobec czego nawet nominacje do prowadzenia z gwizdkiem najważniejszych imprez w Europie omijały Polskę szerokim łukiem. Okazuje się, że w tym sezonie będzie inaczej.
UEFA dopuściła dwie polskie trójki do sędziowania meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów. Oczywiście, będą to trójki nieprzypadkowe, czyli firmowane twarzami dwóch najgorszych arbitrów, jakich jesteśmy sobie w stanie w ekstraklasie wyobrazić. Tych samych, którzy zresztą w ostatniej kolejce mylili się na korzyść Wisły oraz Piasta – Borskiego (ten zdążył zepsuć już dwa mecze) oraz Gila, który w poprzednim sezonie był naszym zdaniem najsłabszy w całej lidze. Absolutnie beznadziejny.
Jakimś dziwnym zrządzeniem losu obaj nie zostali zdegradowani do prowadzenia drugiej ligi, ale jeszcze zrobiono z nich jakiś czas temu specjalistów międzynarodowych. Ba, Borski, o którym sami piłkarze mówią, że jest gościem, z którym za nic nie idzie złapać kontaktu (krótko mówiąc – drażni wszystkich), podobno znalazł się nawet w sędziowskiej grupie „Elite Development”. Prawda, że brzmi poważnie?
Fajnie, że przedstawiciele naszej piłki wchodzą na salony, chociaż tymi kuchennymi drzwiami. Szkoda tylko, że obaj notorycznie psują mecze. Zdaje się, że Borski już raz opuszczał stadion w Bukareszcie w asyście policji. Nie chcielibyśmy wróżyć mu powtórki.