Media ostatnio głoszą nam wiadomość tak radosną jak skrzynka wódki w loży PZPN. Nasi ekstraprzebierańcy w pierwszej kolejce strzelili tyle bramek, że do ich zliczenia trzeba było wyciągnąć kalkulatory, bo wyjątkowo zabrakło palców.
Dokładnie 28 (3,5 bramki/mecz).
Trudno się z takiego wyniku nie cieszyć bo w głowie każdego kibica rodzimej kopaninki, w szufladce „statystyki i rekordy” stale najwięcej miejsca zajmują, niezakurzone jeszcze, serie minut, godzin, tygodni bez gola, ilości bezbramkowych remisów, czy rekordowych odległości, z jakich „udało się” nie trafić do pustej bramki. Sęk w tym, aby nie popadać w hurraoptymizm bo to dopiero początek przygody męczarni z ekstraklasą w najnowszym wydaniu. W drugiej kolejce znowu wpadnie więcej niż zwykle i okaże się, że za Rumakiem w podróż na orbitę podąża całkiem spora gromadka ligowych supernapadziorów. Aby nikt za wcześnie nie odleciał przyda się podkręcić trochę grawitację wykorzystując do tego trochę statystyk z ostatnich lat.
Poniżej średnia bramek we wszystkich kolejkach na najwyższym poziomie rozgrywek ligowych w Polsce na przestrzeni ostatnich 12 sezonów (czemu 12? Przedział czasowy, od początku XXI wieku do dziś, to dość długi okres i jednocześnie nieodbiegający zbyt od dzisiejszych realiów):
Ponieważ w Polsce piłkarze w większości interesują się tylko liczbami powyżej 5000 (najlepiej euro), a tu jakieś takie niewielkie wartości – kilka słów komentarza:
Jak widać średnia 3,5 bramki/mecz to jak na inaugurację rzeczywiście najlepszy wynik w ostatnich latach. Ale analizując dane z całych sezonów, to już to osiągnięcie dupy nie urywa. W ostatnich 12 sezonach aż w 15 kolejkach padło więcej bramek niż 3,5 na mecz (wartości na zielonym tle), a rekordowa była 16 kolejka w sezonie 2003/04:
Świt Nowy Dwór Maz. – GKS Katowice 2:1
Widzew Łódź – Odra Wodzisław Śl. 0:1
Dyskobolia Grodzisk W. – Górnik Łęczna 4:0
Legia Warszawa – Polonia Warszawa 7:2
Wisła Płock – Lech Poznań 4:4
Amica Wronki – Górnik Polkowice 3:0
Górnik Zabrze – Wisła Kraków 0:4
Średnio 4,57 bramki/mecz! Jak widać, da się więcej. Choć pewnie nikt by nie narzekał, gdyby w następnych kolejkach sezonu 2012/13 padało około 3 bramek/mecz, bo co bardziej spostrzegawczy zauważyli już wartości na pomarańczowym tle – średnia poniżej 1,4. Tak, to były te dni spod znaku leczenia bezsenności wśród kibiców. Dzisiejsi optymiści powinni też zerknąć na początek sezonu 2006/07 – w pierwszej kolejce strzelanina (3,13 bramek/mecz), a w drugiej zbieranie trupów (0,88 bramki/mecz, 4 bezbramkowe remisy).
Wniosek jest taki, że jest dobrze, ale nie ma czym się podniecać bo za chwilę można dostać w łeb trzema sennymi remisami 0:0 jednego dnia. Tym bardziej, że ostatnie 5 sezonów to wyraźna tendencja spadkowa jeżeli chodzi o średnią bramek w całym sezonie (ostatni wiersz tabelki – na zielonym tle wartości powyżej średniej z ostatnich 12 sezonów, na pomarańczowym poniżej).
Do własnych przemyśleń pozostawiam dane z ostatniej kolumny, czyli średnie ilości bramek na mecz w poszczególnych kolejkach z 12 ostatnich sezonów, z których wynika, że więcej bramek pada na początku rozgrywek i na końcu (na zielonym tle wartości powyżej średniej ze wszystkich kolejek wszystkich analizowanych sezonów, na pomarańczowym poniżej).
Tmf
