Król imitacją Wojciechowskiego. Trochę nieudaną, ale jednak…

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2012, 11:56 • 1 min czytania

W Polonii niby nastąpiła rewolucja, ale najważniejsze się nie zmieniło: wciąż prezes jest mocno specyficzny. Ireneusz Król nie ma potencjału finansowego, by stać się drugim Józefem Wojciechowskim (jak ktoś miał problemy z wypłacaniem na czas niewielkich kontraktów w pierwszej lidze, to ciekawe jakim cudem da radę w ekstraklasie), za to ma potencjał mentalny. W „Przeglądzie Sportowym” można natrafić na taki fragment…
Mariusz taką samą bramkę puścił w sparingu z Koroną w Zawierciu – porównuje Król i dodaje: – Myślę, że szansa należy się młodemu Dominikowi Budzyńskiemu. Pawełek niech walczy o miejsce w składzie.

Król imitacją Wojciechowskiego. Trochę nieudaną, ale jednak…
Reklama

(…)

– Jestem za młodymi chłopakami, niech pokażą starym piernikom, gdzie ich miejsce – twardo stawia sprawę następca Józefa Wojciechowskiego.

Na Konwiktorskiej panuje specyficzny mikroklimat – ktokolwiek przejmie większość akcji, od razu zaczyna czuć się trenerem. Jednocześnie poraża też naiwnością, bo wymaganie od Mariusza Pawełka dobrej gry jest przecież naiwnością niebywałą. Trzeba było, panie Król, spytać kogoś, czy ten facet umie bronić, zamiast dawać mu kontrakt i teraz obrażać.

Reklama

Niesamowite. Wojciechowski ściągał Bonina i się dziwił, że nie strzela, a Król ściąga Pawełka i się dziwi, że nie broni.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama