Jesteście faworytem, bo macie więcej kasy i gwiazd w składzie. Nie, to wy jesteście faworytem, bo bronicie tytułu. Nieprawda, nie my, tylko wy. Wcale, że nie, bo wy… Kolejna słowna przepychanka pomiędzy Bayernem a Borussią w stylu dziecięcych zaczepek w piaskownicy najlepiej zapowiada nadchodzący sezon Bundesligi. Sezon wyjątkowy, bo jubileuszowy – pięćdziesiąty. Z blisko pół milionem nabytych karnetów, których sprzedaż wstrzymało już dwanaście klubów, z zapełnionym już na cały sezon stadionem w Monachium, z czwartą najdrożej kupującą w Europie Borussią Moenchengladbach. Czas start!
Na pierwszy rzut oka Gladbach, które zainwestowało latem 35 milionów euro (mniej od jedynie PSG, Chelsea i Juventusu), powinno być pierwsze do przerwania hegemonii wielkiej dwójki. Powinno, ale nie jest. Większość nowych nabytków – poza 23-letnim Dominguezem z Atletico – to młodzi, głodni sukcesów, z nieco gorszej ligi. Gdyby nie letnie ubytki, skład byłby imponujący, ale… No właśnie, trener Lucien Favre odejścia Marco Reusa, Dantego i Romana Neustadtera nazywa gigantyczną stratą. – To tak, jakby Barcelona straciła Messiego, Xaviego i Pique – mówi. I prosi o cierpliwość względem swoich piłkarzy. Cierpliwość, która została nadszarpnięta jeszcze przed startem ligi, bo pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Mistrzów Borussia przegrała u siebie 1-3 z Dynamem Kijów. Już wcześniej hasła, że w Gladbach powstaje mistrzowska ekipa, Favre kwitował pustym śmiechem. Z przepytanych wszystkich trenerów przed ligą tylko jeden, Christian Streich z Freiburga, wskazał jego piłkarzy jako kandydatów do tytułu.
Czyżbyśmy znów byli skazani na zaciętą walkę Monachium z Dortmundem? I tylko tej dwójki, nikogo więcej? Schalke, które zdaniem wielu może pokrzyżować im plany, straciło Raula, a na wzmocnienia (Neustadter, Tranquillo Barnetta) nie wydało choćby złamanego euro centa. Nic. Wydaje się też w pełni opierać na jednym Klaasie-Janie Huntelaarze, o którym trener Huub Stevens mówi: – Wymaganie od niego powtórki z poprzedniego sezonu, strzelenia 29 goli, byłoby nie fair. Ale 20 bramek mógłby zdobyć.
Czyli kto, Bayern czy Borussia, Borussia czy Bayern? Kto w sezonie jubileuszowym – rzecz jasna z logo 50-lecia Bundesligi na koszulkach – będzie mistrzem?
Postaw na mistrzostwo Borussii Dortmund – 2.60 w BET-AT-HOME >>
– Ja tego nie wiem, myślę, że nie wiedzą też inni. Jest tylko jeden klub, dla którego ten tytuł oznaczać będzie, że sezon był udany. To Bayern. Oni mają najlepsze ku temu warunku. A my? Cieszę się, że możemy z nimi rywalizować – sili się na tradycyjną skromność Juergen Klopp, trener BVB. Jego podejście ostro skrytykował Paul Breitner, nazywając je żałosnym i prosząc o „skończenie tej dziecinady”. Ł»eby było zabawniej, asekuracyjnie wypowiada się też Jupp Heynckes: – Jeśli ktoś dwa lata z rzędu wygrał ligę, nie może zaprzeczyć, że nie jest faworytem. No, ale Borussię zaatakujemy, spróbujemy odzyskać tytuł.
Zachowawczość Heynckesa dziwi, i to bardzo. Latem Bayern na m.in. Mario Mandzukicia, Xherdana Shakiriego czy Claudio Pizarro wydał 29,7 miliona euro, a za nieco większą kwotę próbuje od kilku tygodni ściągnąć Javiego Martineza (co już przypomina niekończącą się telenowelę). Za największe wzmocnienie uważa się jednak Matthiasa Sammera, nowego dyrektora sportowego, który ma ingerować w zespół, motywować piłkarzy. Dlatego jeśli Heynckes Bundesligi nie wygra, straci pracę. – Różnica między Borussią a Bayernem jest taka, że ci pierwsi mogą zdobyć mistrzostwo, a ci drudzy muszą. Nikt nie żąda kolejnego tytułu w Dortmundzie, tam nic nie mają do stracenia. Jeśli jest gdzieś presja, to tylko w Monachium – uważa Oliver Kahn, nowy felietonista „Bilda”. Przed pierwszym meczem z Greuther Fuerth zwraca uwagę na słabszą formę Bastiana Schweinsteigera, który powinien zacząć na ławce. Na pewno zabraknie Mario Gomeza, pod znakiem zapytania stoją występy Francka Ribery’ego i Emre Cana, 18-latka, na którego radzimy zwrócić uwagę.
Postaw na wygraną Bayernu – 1.35 w EXPEKT.COM >>
Borussia przystępuje do rozgrywek bez Shinjiego Kagawy, ale z Marco Reusem. Niedawną gwiazdą Gladbach, autorem 18 goli i 11 asyst w minionym sezonie oraz bohaterem „królewskiego transferu”, jak twierdzą prezesi BVB. Czy jedno wzmocnienie – przy tylu zakupach Bayernu – to jednak nie za mało? Dortmundczycy osiągają sukcesy, ale na innych płaszczyznach, np. sprzedając 54 tysiące karnetów, znacznie zmniejszając zadłużenie klubu (już „tylko” 40,6 mln euro), osiągając jeden z najwyższych zysków netto w historii Bundesligi (34 mln w ciągu roku) czy kupując za milion najnowszej technologii maszynę do treningów.
Podopieczni Juergena Kloppa inaugurują dziś ligę meczem z Werderem, zupełnie jak 50 lat temu. Bremeńczycy wygrali wówczas 3-2, ich obecny trener Thomas Schaaf urodził się ledwie dwa lata wcześniej, Kloppa nie było jeszcze na świecie. BVB jest oczywiście faworytem, nie wiadomo czy zagra ostatnio kontuzjowany Piszczek (jego vis a vis to Gebre Selassie, który błyszczał na Euro), a Lewandowski czeka na swoje pierwsze trafienie z Werderem. Premierowego gola, ale w Bundeslidze, wypatruje już Artjom Rudniew (jego HSV podejmuje Nuernberg).
Robert Lewandowski strzeli pierwszego gola – 3.50 w BETCLIC.COM – KLIKNIJ >>
Kto skazywany jest na pożarcie? Przede wszystkim beniaminkowie. Fortuna Dusseldorf, która w kontrowersyjnych okolicznościach wygrała baraże, po piętnastu latach wraca do Bundesligi. I spore zainteresowanie budzi samymi… liczbami. Klub sprzedał najwięcej karnetów w historii – 30 tysięcy, latem pozyskał 18 nowych piłkarzy, po raz pierwszy ma swój własny autokar za pół miliona euro, a na pokładzie zasiada 70-letni Werner Wolf, najstarszy menedżer w lidze. Greuther Fuerth dla odmiany swoje mecze rozgrywa na 102-letnim stadionie, który wciąż stoi na dawnych fundamentach. Niskie notowania ma też Augsburg, beniaminek w poprzednim roku, który zajął zaskakująca 14 miejsce. Klub latem stracił jednak menedżera Andreasa Rettiga i trenera Josa Luhukaya, który wolał pracę w drugoligowej Hercie. Nowym coachem został dopiero debiutujący w Bundeslidze Mark Weinzierl. Ale Augsburg to idealny przykład, że pieniądze nie odgrywają w futbolu najmniejszej roli.
Co nowego poza tym? Powiększyła się pula pieniężna dla sędziów – za sezon każdy z nich zgarnia 20 tysięcy euro, ci z doświadczeniem międzynarodowym dostają dwa razy więcej. Arbitrzy mają też możliwość prywatnych spotkań z psychiatrą psychologiem. Rozszerzone zostały również kompetencje sędziego technicznego, który nie tylko kontroluje strefy trenerów i zmiany, ale również może podpowiadać głównemu.
PS Przed sezonem wydrukowano karty z profilami piłkarzy i trenerów Bayeru Leverkusen. Obrano luźniejszą formę, z zabawnymi obrazkami. Nie spodobało się to Rudiemu Voellerowi, dyrektorowi sportowemu, który wstrzymał produkcję. Teraz powstają karty, ale już bez rysunków. Z dopiskiem od kibiców: „Pan Voeller tak zadecydował”.
