Najbardziej wkurwia mnie Luis Henriquez. Z jednej strony jest strasznym katem, a z drugiej – niesamowitym symulantem. Jeśli będzie miał ochotę złamać komuś nogę, to złamie. A spróbuj go lekko dotknąć, to się położy i rozpłacze. Arboleda tylko chodzi i ciągle marudzi, ale ten to odgrywa jakąś komedię. Najwyższa pora, żeby ktoś mu zwrócił uwagę.
(…)
Sobiech był tragiczny, Lewandowski kompletnie odcięty od podań, nie wiadomo, kto te piłki miał mu dogrywać. Rzuca się w oczy brak klasycznej „dziesiątki”, zawodnika, który wypracowałby partnerom sytuacje czy grą 1 na 1 zrobił przewagę. Brakowało kogoś takiego, jak dawny Szymkowiak czy obecny Wolski.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.