Zazwyczaj głosem rozsądku w polskiej piłce są mimo wszystko dziennikarze – bo przecież nie działacze, nie trenerzy i nie piłkarze. Mimo wszystko, mimo całej ułomności tego środowiska – dziennikarze. Czasami ręce nam jednak opadają bardzo nisko – i dziś jest jeden z takich dni. Z urlopu wrócił Roman Kołtoń i na łamach Interii postanowił skomentować wydarzenia ostatnich tygodni. Napisał tak:
W mediach przedstawiana jest wersja, że Dudek chciał 15 tysięcy euro. Za Dudka nie jest to jakaś wygórowana stawka, skoro selekcjoner będzie zarabiał ponad 30 tysięcy euro. Dudek w roli „twarzy” nowej kadry, a nawet „twarzy” PZPN jest wart tych pieniędzy. Jednak negocjacje padły i nic nie wskazuje na to, żeby kiedykolwiek do nich wrócono.
O ile dobrze rozumiemy, zdaniem Romana Kołtonia ponad 60 tysięcy złotych miesięcznie dla Jerzego Dudka za bycie „twarzą” kadry to nie jest jakaś wygórowana stawka, niemal promocja. Nam się zdawało, że twarzą kadry Szwecji jest Ibrahimović, twarzą Hiszpanii Iniesta czy Casillas, a twarzą Czechów Rosicky. Na tej samej zasadzie sądziliśmy, że za wizerunek reprezentacji Polski odpowiada Lewandowski, Błaszczykowski czy Szczęsny, a nie emerytowany bramkarz. Teraz się okazuje, że zdaniem poważnego dziennikarza taką twarzą powinien być Dudek i jeszcze powinien zarabiać WIĘCEJ niż prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pojedzie do Mołdawii, uśmiechnie się, dwóch tubylców zrobi zdjęcie, a my zapłacimy sześć dych.
To chyba dobrze, że Roman Kołtoń żadną firmą nie zarządza, tylko pobiera miesięcznie wynagrodzenie, ponieważ przy takim szastaniu kasą jaką proponuje „Roko” nawet Google mogłoby finansowo nie wyrobić.