Były menedżer Philadelphii Union, Piotr Nowak, zamierza procesować się przed amerykańskim sądem o niewypłacone należności zagwarantowane mu w kontrakcie, podważając sposób rozstania z klubem.
Niedawny kandydat do objęcia posady selekcjonera kadry został zwolniony z Philadelphii 13 czerwca tego roku. Decyzję najpierw obwieszczono mu ustnie, a następnie na piśmie dostarczono komplet dokumentów. Jego umowa, po tym, jak przedłużył ją w grudniu 2011 roku, miała obowiązywać aż do końca 2015.
Jak informuje serwis philly.com, piszący o sprawie, w momencie zwolnienia klubowi prawnicy przedstawili Nowakowi tzw. „Separation Agreement”. Ugodę, w której każda ze stron, przynajmniej w teorii, miała pójść na pewne ustępstwa. Jednak wedle skargi, którą prawnicy polskiego trenera złożyli właśnie w sądzie w Philadelphii, warunki zaproponowane przez klub były nie do zaakceptowania. Działacze zobowiązali się, że wypłacą Nowakowi pełne wynagrodzenie, ale tylko do końca 2012 roku. Jednocześnie poinformowali, że czas na podpisanie ugody upływa 20 lipca, a jeśli Nowak nie przyjmie proponowanych mu zapisów, Philadelphia rozwiąże kontrakt z jego winy. Zgodnie z przepisami, mogła zrobić to w przypadku „rażącego niedopełnienia obowiązków lub umyślnego działania na szkodę klubu”.
Nowak jednak separation agreement nie podpisał.
– Klub ma prawo stwierdzić „nie chcemy cię, nie jesteś tu dalej mile widziany” – mówi Clifford Haines z firmy Haines & Associates, reprezentującej Polaka w sprawie. – Nie ma jednak prawa powiedzieć „nie zapłacimy” – dodaje.
Kiedy Haines poinformował działaczy „Union” o decyzji szkoleniowca, ci wstrzymali mu wypłaty i odesłali pismo, w którym zrobili, jak wcześniej grozili – wypowiedzieli umowę. Podnieśli zarzuty aktywnego poszukiwania innego pracodawcy (Nowak miał rzekomo starać się o posadę w szkockim Hearts), działania odbijającego się negatywnie na reputacji klubu, brutalnego traktowania zawodników, „kultury strachu” wobec piłkarzy i innych pracowników czy wielokrotnej niesubordynacji.
W tym momencie sprawa musiała trafić do sądu.
W gruncie rzeczy, chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Jak to w przypadku amerykańskiej MLS, sprawdzenie dokładnych dochodów Nowaka w Philadelphii nie stanowi problemu. Polski trener miał kontrakt skonstruowany progresywnie, wobec czego im dłużej pracował z zespołem, tym zarabiał więcej:
W 2009 roku – 350 tysięcy dolarów rocznie
W 2010 i 2011 – 373 tysiące dolarów
W 2012 roku – 385 tysięcy dolarów
I tak miało być aż do 2015 roku, kiedy umowa z „Union” gwarantowała mu 408 tysięcy $. To oczywiście tylko sumy podstawowe, bo oprócz tego do zgarnięcia były premie: 50 tysięcy za triumf w MLS, 25 tysięcy za wygraną w swojej konferencji, 15 za wybór menedżera do meczu gwiazd ligi MLS i wiele, wiele innych. Nowak miał również do dyspozycji samochód służbowy oraz pulę biletów lotniczych do Europy dla siebie i rodziny…
Z drugiej strony miał teżâ€¦ Pożyczkę udzieloną mu przez klub.
Oprocentowany kredyt na sumę 60 tysięcy dolarów, który miał spłacać przez okres trwania umowy, po 690 dolarów co dwa tygodnie. W momencie rozstania z Philadelphią, działacze zażądali natychmiastowej spłaty całej kwoty.
Niebawem całą sprawą ma zająć się wymiar sprawiedliwości. Z jednej strony mamy więc Nowaka, któremu nie uśmiecha się rezygnować z okrągłych kwot w dolarach, zagwarantowanych mu w kontrakcie, a z drugiej klub, który bez wątpienia zrobi wszystko, by byłemu pracownikowi skapnęło tylko tyle, ile to konieczne…
PAWEŁ MUZYKA