Wóz Drzymały jedzie dalej – gdzie następny przystanek?

redakcja

Autor:redakcja

17 lipca 2012, 15:02 • 4 min czytania

Od niego wszystko się zaczęło. To on w 1993 roku połączył KP Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski z Orkanem Ptaszkowo tworząc zalążek pod Groclin Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski. Zbigniew Drzymała, biznesmen od samochodowych zagłówków jako jeden z pierwszych pokazał, że można robić wielki futbol w małym miasteczku. I choć dał 14-tysięcznej miejscowości najpiękniejsze chwile w jej całej historii, to właśnie on rozpoczął demontaż klubów niewiele gorszy od destrukcyjnej wycieczki po kraju Antoniego Ptaka.
Ci, którzy uważali na lekcjach historii, z pewnością pamiętają historię Michała Drzymały. Polski chłop walczący z Królestwem Prus o pozwolenie na budowę domu stał się symbolem oporu wobec germanizacji i bezwzględnej administracji zaborcy. Wobec kolejnych odrzuconych wniosków, porzucił plan budowy, a na swej działce postawił wóz cyrkowy. W takich, nieco polowych warunkach, zamieszkał i przez kilka kolejnych lat siedząc w wozie kontynuował wojnę z władzami pruskimi. Co więcej, by władze nie mogły mu zarzucić, że jego pojazd tak naprawdę jest już „domem” – dzień w dzień uparty Drzymała przesuwał swój dobytek o kilka metrów. Czternaście wiosen po śmierci sprytnego chłopa, ród Drzymałów przyjął kolejnego człowieka z ogromną wyobraźnią. Zbigniew Drzymała przez długie lata składał samochodowe zagłówki, potem całe fotele, by wreszcie w ostatniej dekadzie dwudziestego wieku zbudować swój własny wóz. Wóz Drzymały, który przejął Dyskobolię.

Wóz Drzymały jedzie dalej – gdzie następny przystanek?
Reklama

Nie ma co się oszukiwać – gdyby nie Groclin, Dyskobolia nigdy nie wyskoczyłaby ponad III ligę. To dzięki kapitałowi polskiego biznesmena, klub miał możliwość przyjmowania na swoim kameralnym, lecz niezwykle nowoczesnym obiekcie zespołów takich jak Manchester City, czy Girondins Bordeaux. To on stworzył potęgę tego klubu, to właśnie Drzymała pokazał, że „się da”. Ł»e nie trzeba mieć wielotysięcznej publiki i pomocy władz miasta, nie trzeba mieć wielkich tradycji, nie trzeba mieć zawodników, czy wspólników w postaci działaczy. Wystarczą pieniądze.

I tak jak od pieniędzy Drzymały się zaczęło, tak i za jego sprawą dekada piłkarskiego snu dobiegła końca. Tak jak Michał Drzymała przesuwający swój wóz, by udowodnić, że to nadal pojazd, a nie dom – tak i Zbigniew zapragnął trochę pojeździć. Najpierw wyruszył ze swoją I-ligową licencją do Wrocławia, w którym miał powstać nowy Śląsk Wrocław. Z Oporowskiej pogonili go jednak kibice do spółki z Rafałem Dutkiewiczem, prezydentem miasta. Wóz Drzymały pojechał więc do Szczecina, by spróbować przejąć tamtejszą Pogoń. I tym razem opór kibiców i mieszkańców Szczecina był zbyt duży. Zniechęcony Drzymała oddał cały swój piłkarski cyrk innemu biznesmenowi – Józefowi Wojciechowskiemu.

Reklama

I choć właścicielem tej upiornej furmanki przestał być Drzymała, ta nie przestała jeździć po Polsce. Najpierw zacumowała w Polonii Warszawa, gdzie przyjęto ją naprawdę ciepło. „Nie spodziewaliście się nas tak wcześnie”, „jak się wkurwimy, to was też wykupimy”, czy „J.W. – dzięki” – tego typu transparenty świadczyły o tym, że poloniści zaakceptowali wóz Drzymały w swoim mieście. Na swoją zgubę. Już po kilku sezonach rozpoczęto dyskusję o potrzebie przemieszczenia. Warszawa miała już Legię, Polonię traktowała nieco po macoszemu, to zaś było nie w smak Wojciechowskiemu. Mówiono, że opuści stolicę i powędruje do Gdańska, by „zniszczyć” tamtejszą Lechię. Ostatecznie jednak obrał kierunek południowy i odsprzedał licencję KP Katowice, za którym kryje się Ireneusz Król.

Wóz ponownie zmienił właściciela, ale nadal pełni tę samą funkcję. Wpada do miasta i daje nadzieje na sukcesy, potem jednak w niesamowicie lekki, beztroski sposób – równa wszystko z ziemią. Licencja Drzymały w kilkanaście minut wykreśliła z piłkarskiej mapy Polski Polonię Warszawa oraz GKS Katowice, który po raz kolejny będzie zaczynał od samego dna. Nikt nie wierzy bowiem, by Gieksiarze mieli zaakceptować nowy twór – kibice z SK1964 z pewnością będą woleli jeździć po czwartoligowych klepiskach, niż krzyczeć radośnie „KP gol!”. Swoją drogą – ich hasło „ekstraklasa albo śmierć” zostało przez działaczy potraktowane wyjątkowo poważnie…

Od wczoraj najpopularniejsze hasło dotyczące Polonii to – „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Dołożylibyśmy do tego „łatwo przyszło, łatwo poszło”. Poloniści będą teraz mozolnie budować swój własny klub, przeklinając zapewne dzień, w którym wóz Drzymały odwiedził stolicę. Ciekawe jak długo wytrwa w Katowicach. Aktualnie kierowcą będzie Ireneusz Król. Gdzie zawiezie ten majdan, gdy już znudzi mu się Górny Śląsk?

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama