Lloris w Arsenalu? Na pewno nie posadzi Szczęsnego…

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2012, 15:25 • 2 min czytania

Jak coś napiszą zagraniczne media – to już mur beton, trzeba przepisywać. Nie mówimy już o ekstremum, czyli Wawrzyniaku w Juventusie, ale i tego lata mieliśmy kilka perełek, np. Boenischa w Romie. Teraz wypłynęła sprawa może nie aż tak bardzo abstrakcyjna, ale jednak zbyt bezmyślnie przyjmowana przez polskich dziennikarzy. Lloris w Arsenalu, a Szczęsny na ławce.
Lloris oczywiście może grać w Arsenalu, ale patrząc całościowo druga część planu się nie zgadza – Szczęsny nie może siedzieć na ławce. Nie poszły mu mistrzostwa, to jasne, ale wciąż jest to jeden z najbardziej perspektywicznych bramkarzy w całej Europie. I gdzie jak gdzie, ale w Londynie o tym wiedzą. Jeśli więc Lloris miałby przejść do Arsenalu to nie po to, żeby posadzić na ławce Szczęsnego. Być może, strzelamy, jest to deal wiązany, być może Szczęsny miałby iść gdzieś wyżej. Natomiast niemożliwością jest, żeby taki bramkarz jak Lloris po prostu posadził na ławce Polaka, ponieważ w ten sposób Arsenal zarżnąłby kurę znoszącą złote jaja. A Szczęsny taką kurą może być. Przy swoim wieku, przy swoim doświadczeniu, przy swoich warunkach i talencie to za moment może być bramkarz warty nie pięć, nie dziesięć i nie piętnaście milionów euro. Więcej.

Lloris w Arsenalu? Na pewno nie posadzi Szczęsnego…
Reklama

Arsenal mógłby potrzebować bramkarza za 15 milionów euro – a tyle miałby kosztować Lloris – tylko pod jednym warunkiem: że Szczęsny miałby odejść. Wariant z wydaniem takich pieniędzy po to, by Polaka usadzić byłby finansowo nieracjonalny. „Kanonierzy” nie potrzebują wzmocnień na tej pozycji, przynajmniej nie tego rodzaju. Gdyby Szczęsny puszczał szmatę za szmatą w Premier League – to tak. Ale nie puszczał. Dla wielu innych zawodników Wenger może szukać zastępstwa, ale akurat dla Wojtka to się zwyczajnie nie kalkuluje.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama