Zbigniew Boniek: – Hiszpanie mieli pełne baki benzyny. Włosi umarli fizycznie.

redakcja

Autor:redakcja

01 lipca 2012, 23:58 • 4 min czytania

– Wynik nie oddaje różnicy, jaka naprawdę dzieli Hiszpanów i Włochów, ale odzwierciedla przepaść, jaka DZISIAJ oddzieliła od siebie jednych i drugich. Hiszpanie zagrali uśmiechnięci, na luzie, dokładnie tak, jak najlepiej potrafią. A co najważniejsze, nie było dla nich żadnym problemem utrzymać równą dyspozycję fizyczną od pierwszego spotkania do ostatniego – tak Zbigniew Boniek komentuje dla Weszło ostatnie rozstrzygnięcie Euro 2012.
Wszyscy dziwili się, że po 120-minutowym boju z Anglikami, Włosi tak świetnie znieśli mecz o finał. Dziś wreszcie zabrakło im pary. Byli wolniejsi, mniej dynamiczni. Przestali imponować przygotowaniem i skończyło się miazgą.

Zbigniew Boniek: – Hiszpanie mieli pełne baki benzyny. Włosi umarli fizycznie.
Reklama

– Włosi fizycznie umarli. Zaczęło się szybko, od Chielliniego, a później to aż zacząłem to liczyć, bo jeszcze z pięciu lub sześciu kolejnych piłkarzy zgłosiło kłopoty mięśniowe. Nad tym Włosi muszą się zastanowić. Zrobili na tym turnieju ogromnie dużo, ale pod względem wytrzymałości i siły nie dotrzymali kroku do końca. Widziałem ich strasznie przygaszonych, załamanych. Na pewno to 0:4 nie mieści im się w głowach.

Hiszpania też nie grała tak, jak w poprzednich meczach. Szybciej, bardziej błyskotliwie, do przodu, bez zbędnego klepania na boki i do tyłu. To była Hiszpania, jaką świat chce oglądać.

Reklama

– Porażka Włochów jest na tyle brutalna, że wszystkie pochwały, które kierowano pod ich adresem, nagle wyparowały. Dziś nikt już nie będzie mówił, że Pirlo zasługuje na „Złotą Piłkę”, prawda? A przecież do 20:45 jeszcze sporo o tym dyskutowano. Jest taka stara piłkarska zasada: drużyna jest warta tyle, ile jej ostatnie spotkanie. Ten ostatni werdykt jest dla Włochów bolesny, choć podoba mi się u nich, że nie starają się na siłę mówić: „no dobra, przegraliśmy, ale i tak było świetnie”. Są smutni, bo widzą, że dostali surową lekcję i nie mieli sił na ostatnią walkę.

Jak Italia przyjmie to rozstrzygnięcie? Uzna, że finał i tak był wynikiem ponad stan? Ł»e więcej nie można było? Czy zacznie się rozprawa nad tym, co stało się w ostatnim meczu?

– Włosi jutro spokojnie pójdą do pracy, a potem przywitają drużynę i podziękują piłkarzom. Powiedzą, że mimo wszystko są z nich dumni, chociaż nie będzie naszych, polskich okrzyków „nic się nie stało, Włosi, nic się nie stało!”. Dla nich jednak się stało.

Rzym miał dziś bawić się do rana. A tak, będzie ponury.

Widziałem dziś wywiad z Demetrio Albertinim, byłym piłkarzem Milanu, któremu dziennikarz powiedział: „obojętnie, co by się w tym finale nie stało, to Euro i tak będzie dla nas fantastyczne”. Na co Albertini spojrzał na niego z takim politowaniem, jakby chciał mu powiedzieć „co ty w ogóle, chłopie, wygadujesz?”. To daje nam jasną odpowiedź. Włosi chcieli to Euro wygrać. Czuli, że mogą, ale okazali się bezapelacyjnie słabsi.

W trakcie meczu zaczęto się zastanawiać, czy z tak dysponowaną Hiszpanią wygrałby ktokolwiek na świecie. Jakie jest pana zdanie?

– Moim zdaniem nie można tak stawiać sprawy. Hiszpania zagrała dziś na tyle, na ile pozwolili jej Włosi. Na tym polega futbol. Nie da się prezentować tak w każdym meczu, co Hiszpanie zresztą w tym turnieju też pokazali. Portugalczycy mieli więcej siły, zagrali bardziej agresywnie, wysoko i twardo, i doszło do karnych. Chociaż, oczywiście, umiejętność utrzymania piłki, zagrania prostopadłego podania, szybkiej wymiany na jeden, dwa kontakty, jest u Hiszpanów tak wielka, że jak tylko ktoś im odrobinę odpuści, kończy się to tragicznie. Prandelli powiedział, że chciał poczekać na przeciwnika. Niestety, zostawił mu tyle przestrzeni, że skończyło się brutalnym laniem.

Zgodzi się pan, że to było idealne zwieńczenie turnieju? Efektowne, niepozostawiające niedosytu. Takie do zapamiętania na lata.

– Było w nim wszystko. Bramki, radość zwycięzców i łzy rozczarowania przegranych. Do finału doszły dwa zespoły, o których nikt za chwilę nie powie, że na finał nie zasłużyły. Hiszpanie, remisując 1:1 z Chorwacją, mogli wyrzucić Włochów już po fazie grupowej, ale nie kalkulowali. Byli lepsi, dojechali do końca i pokazali, że mieli na tym turnieju najwięcej benzyny.

Rozmawiał PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama