Trzy turnieje, dwie wielkie drużyny. Trzy różne historie i jakże odmienne role na każdej z imprez. Radość Włochów po triumfie i łzy po druzgocącej klęsce w Afryce. Ł»al Hiszpanów po porażce z Francją, ale i niekończące się passo późniejszych międzynarodowych sukcesów. Na kilka godzin przed finałem Euro w Kijowie, przypominamy sobie najbardziej pamiętne chwile oraz te najważniejsze mecze Hiszpanów i Włochów na ostatnich mistrzostwach świata i Europy.
MUNDIAL 2006:
Hiszpanie po komplecie zwycięstw w grupie, przegrywają 1:3 z Francuzami. Na nic zdał się skutecznie wykonany rzut karny przez Villę. Fantastyczny gol Ribery’ego daje wyrównanie. Główka Vieiry prowadzenie na siedem minut przed końcem i wreszcie Zidane, który pozbawia Hiszpanów złudzeń. To ostatni gol puszczony przez Casillasa w fazie pucharowej na dużej imprezie.
Włosi grają dalej. W półfinale trafiają na Niemców i dopiero w dogrywce, na dwie minuty przed nieuchronnie zbliżającymi się rzutami karnymi, Fabio Grosso strzela na 1:0, a sekundy po tym poprawia Del Piero. Włosi w finale, zagrają z pogromcami Hiszpanów…
W siódmej minucie Zidane pokonuje Buffona z jedenastu metrów. Po faulu Materazziego na Maloudzie, podchodzi do piłki i od poprzeczki trafia do siatki. Ale Materazzi odpowiada najlepiej, jak może – celną głową po rzucie rożnym. O losach tytułu rozstrzygają karne i wreszcie pomyłka Davida Trezeguet. Ostatniego, decydującego „gwoździa” na Olympiastadion w Berlinie wbija Fabio Grosso.
EURO 2008:
Włosi wychodzą z grupy z drugiego miejsca, zostawiając za sobą Francuzów. W ćwierćfinale spotykają się z Hiszpanami, ale przez 120 minut na stadionie Ernsta Happela w Wiedniu nie pada bramka. Losy awansu rozstrzygają karne. Dla Hiszpanów nie trafia Daniel Guiza, ale Włosi mylą się dwukrotnie – przy próbach De Rossiego i Di Natale.
Hiszpania mknie dalej. W półfinale w Wiedniu rozbija Rosję. Trzy gole Xaviego, Guizy oraz Villi, wszystkie strzelone po przerwie, dają przepustkę do wielkiego finału.
Finału, którego nikomu chyba przypominać nie trzeba. Piłkarzem meczu Fernando Torres, zdobywca jedynej bramki, dopiero drugiej na tych mistrzostwach, ale jak ważnej i cennej w ostatecznym rozrachunku.
MUNDIAL 2010:
Szokujący występ Włochów i łzy na murawie po trzecim meczu w grupie, przegranym ze Słowacją. Ostatnie miejsce podopiecznych Marcelo Lippiego, za Paragwajem, Słowacją i Nową Zelandią. Horror dla całego piłkarskiego środowiska w Italii.
Tymczasem Hiszpanie wychodzą z pierwszego miejsca i zaczynają swój festiwal zwycięstw. Skromnych, za każdym razem po 1:0. Na początek z Portugalią w 1/8 finału…
Dalej z Paragwajem, znowu po bramce Villi.
W półfinale z Niemcami. Po świetnym wyjściu do główki Puyola.
Wreszcie z Holandią w finale, po zabójczym ciosie Andresa Iniesty.
I oto dziś kolejny rozdział tej mistrzowskiej historii.