Olkowiczowi zachciało się prezesować w związku. Niestety, Surkis go spuścił na drzewo…

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2012, 14:18 • 1 min czytania

Im bliżej wyborów na prezesa PZPN, tym więcej osób ostrzy zęby na tę funkcję. Starsi panowie do tej pory nie zdawali sobie sprawy, że noszą buławę w plecaku, ale popatrzyli chwilę na Grzesia, posłuchali go, przekalkulowali i pomyśleli: skoro on, to czemu nie ja? Wygrzebali z plecaka może nie buławę od razu, ale – powiedzmy – flaszkę jako symbol zwycięstwa (i suchą kiełbasę, coby zwycięstwo uczcić), wzięli dwa łyki na odwagę i ruszyli robić kampanię wyborczą.
Jednym z tych, którzy poczuli wewnętrzną moc i powołanie do uzdrawiania polskiego futbolu jest Adam Olkowicz. Jak wieść niesie, w hotelu Sheraton zadziwił Hryhorija Surkisa – podszedł do ukraińskiego bonzo i spytał: – Hryhorij, przyjacielu, czy poparłbyś mnie w wyborach na prezesa PZPN? Twoje wsparcie bardzo by mi pomogło.

Olkowiczowi zachciało się prezesować w związku. Niestety, Surkis go spuścił na drzewo…
Reklama

Hryhorij popatrzył na niego zdziwiony, a następnie wrócił do swojego stolika, do swoich towarzyszy i syknął: – Sabaka!

Czyli z poparcia nici. Może niech pan, panie Adamie, poprosi Platiniego albo Beckenbauera? Wyglądacie na takich, którzy mogliby opracować wspólny plan działania (informacja dla głupków – to ironia).

Reklama

Ł»eby jednak nie było, że nie dostrzegamy u pana Olkowicza zalet, które pozwoliłyby mu zarządzać związkiem to przypominamy, że jest to jedyny człowiek, który krótko i właściwie potrafi ocenić pracę selekcjonera…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama