Małecki wyjeżdża za granicę? Brawo, w końcu!

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2012, 11:47 • 2 min czytania

Wreszcie – chciałoby się napisać. Po kilku latach wzajemnych przepychanek, kłótni, wywalania pikników na drugą stronę Błoń, scysji, tupania nogami i wyzwisk przeplatanych coraz rzadziej świetnymi meczami, Patryk Małecki opuszcza Wisłę. To znaczy prawie na pewno opuszcza, ale testy medyczne dla 24-latka w tym tureckim klubie na E Eskisehirsporze powinny być formalnością.
Wisła, dając zgodę krnąbrnemu zawodnikowi na wyjazd, podjęła trafną decyzję. Może odrobinę spóźnioną, ale trafną. Mały to chłopak ambitny, ale też nieokiełznany i jakoś nie wyobrażamy sobie, żeby któremukolwiek trenerowi z Ekstraklasy udało się go doprowadzić do porządku na dłużej niż trzy-cztery miesiące. Raczej działano by na zasadzie wóz albo przewóz. Albo się dostosowujesz do realiów, albo wyjazd do „młodej”. A później powrót. I tak w koło Macieju…

Małecki wyjeżdża za granicę? Brawo, w końcu!
Reklama

Przeprowadzka za granicę, choćby miałoby to być roczne wypożyczenie, to dla Patryka idealna opcja. Niezależnie, czy będzie to Eskisehirspor (szóste miejsce w lidze tureckiej), czy jakikolwiek inny klub. Możliwe wróci z podkulonym ogonem i przekona się, że nie jest alfą i omegą (Boże, jak to w tym przypadku brzmi…), możliwe, że zakotwiczy tam na dłużej, czego mu życzymy, możliwe, że zostanie wiodącą postacią jak Kamil Grosicki (oby!), ale na pewno poszerzy horyzonty i nabierze odrobinę ogłady. Tak a propos – nie pytaj tam, Patryk, nikogo o tożsamość, bo słów „pedał” ani „buraczek” raczej Turcy nie zrozumieją.

A kibicom Wisły, narzekającym, że jedyny „nie najemnik” opuszcza ich klub przypominamy, że im dłużej Małecki kisił się na Reymonta, tym bardziej Wisła zjadała własny ogon. Ten chłopak swoją drugą szansę wykorzystał jakieś sześć-siedem szans temu.

Reklama

TĆ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama