Już raz zdołaliśmy go odkopać i przypomnieć jego pokręcone losy. Wytknąć, że grał u boku Łakomego, Madeja czy Konopelsky’ego. Wskazać, że później był mniej cenny od Kascelana czy Gabora Vayera. Podkreślić, że w Polsce potraktowano go jak przebierańca, który zamiast w ŁKS-ie, powinien wylądować na castingu amatorów Pogoni Szczecin zarządzanej przez Ptaka. Niegdyś zaginiony i odnaleziony przed dwoma laty Paulinho jest obecnie na językach całej Ameryki Południowej. Gwiazdor Corinthians Sao Paolo lada dzień może wygrać Copa Libertadores.
Nie, nie uparliśmy się, żeby non-stop przejeżdżać się po Marku Chojnackim i sloganie „polska myśl szkoleniowa”. To już mamy za sobą (TUTAJ). Poruszamy ponownie temat Brazylijczyka tylko dlatego, że jest interesujący. Chwytliwy. Nie nadający się na scenariusz filmowy, bo byłby wręcz zbyt… naiwny dla reżyserów. Mamy to do czynienia z gościem, którego życie łączy w sobie elementy filmów „Goal” i „Slumdog”. Świat Paulinho przewrócił się do góry nogami:
W półfinale Copa Libertadores rozgrywek potrafiliście zatrzymać asów Santosu, Ganso i Neymara. Teraz pewnie skupicie się na Riquelme?
Nigdy z nim jeszcze nie grałem, ale jego wielkie umiejętności nie są dla mnie nowością. Potrafi fantastycznie wypuścić partnera z drużyny. Na pewno będziemy nim zajęci. Podobnie jak Santiago Silvą, bardzo silnym napastnikiem, który potrafi znakomicie utrzymywać się przy piłce.
Moje życie zmieniło się nie do poznania, kariera również. Właśnie mam szansę wygrać pierwszy wielki tytuł. Każdy przechodzi przez trudne momenty w swojej przygodzie z piłką. Grałem w mniejszych klubach na Litwie i w Polsce, które nie miały zupełnie żadnej struktury. To była dla mnie dobra lekcja. Ważne, żeby pamiętać o takich trudnościach, bo stamtąd zrobiłem wielki krok, który zagwarantował mi przejście do Corinthians.
Tak w tej chwili rozmawia się z chłopakiem, który rozbijał się po Sosnowcu, Otwocku, Grodzisku Wielkopolskim czy Bytomiu. Rywalizując bark w bark z Jackiem Berensztajnem, Piotrem Rockim czy Pance Kumbewem. Oto gość, którego odpalono z Łodzi bez mrugnięcia okiem. Dziś o jego rozwoju możemy poczytać w najważniejszych serwisach piłkarskich na świecie i podyskutować z najbardziej znanymi dziennikarzami w Brazylii.
Ci w pogawędkach z nami w centrach medialnych podczas Euro wytrzeszczali oczy i drapali się po głowie: – Ten Paulinho grał u was? W Polsce?
Tak, ten Paulinho. Wystarczyła jednak chwila, żebyśmy to my oniemieli jeszcze bardziej. Dziennikarze największej redakcji sportowej w Brazylii „O Globo” uznają, że 24-latek jest w ogóle najlepszym defensywnym pomocnikiem w całym ligowym sezonie. A od ubiegłorocznego debiutu w kanarkowej koszulce „Selecao” pytały o niego już Milan i Roma. Tak oto wygląda historia wygnańca, który zamienił się w VIP-a. W kraju, który przy nas wypada piłkarsko jak Mount Everest przy Rowie Mariańskim…
FK
