Frankowi Smudzie trzeba przytakiwać, tak z dobrego serca

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2012, 23:00 • 2 min czytania

Franek Smuda rozpoczął rajd po telewizjach, by wytłumaczyć, że w czasie Euro 2012 nie popełnił żadnego błędu i bezbłędnie zajął ostatnie miejsce w grupie. Oglądanie tych wywiadów to jest dla nas smutny obowiązek. Dzisiaj autentycznie żal nam było redaktor Kurowskiego, który – zapewne podświadomie – zwracał się do Smudy, jak do opóźnionego dziecka. Zadawał pytania w taki sposób, w jakie zadaje się niezbyt lotnym małym chłopcom, bardzo powoli, bardzo wyraźnie artykułując, używając tylko najprostszych słów, starając się być możliwie życzliwym, by nie wywołać niekontrolowanego wybuchu gniewu.
Słów „Franza” oczywiście nie ma sensu analizować i co za tym idzie – nie ma sensu z tym człowiekiem polemizować, należy traktować go z pobłażaniem. Tak, tak, Franiu, oczywiście, jasne, zgoda, masz rację… Nawet można pogłaskać po główce, gdyby zaczął być niespokojny i gdyby miał się ślinić. Tak, tak, Franiu, świetnie pracowałeś, tak, tak, kibice są zadowoleni. Jeśli mówi, że stworzył młodą drużynę – nie warto mu udowadniać, że nie w tym celu został zatrudniony i że gówno wszystkich interesuje, czy pomocnik miał 25 lat czy 29. Jeśli opowiada, że brakowało mu tylko szczęścia i niczego więcej – w porządku. Frankowi trzeba przytakiwać, tak jak przytakuje się dziadkowi, który mówi, że po pokoju ganiają się dwa ziejące ogniem smoki.

Frankowi Smudzie trzeba przytakiwać, tak z dobrego serca
Reklama

Bo Frankowi – niestety – już wcześniej głowa za dobrze nie funkcjonowała, a teraz jeszcze siadły mu ze dwie szare komórki, niewykluczone, że to były akurat te dwie kluczowe, że jeszcze ze dwie i straci nawet zdolność mrugania. فatwo sobie wyobrazić, co w czasie odpraw odczuwali zawodnicy, którzy przywykli do trochę innego poziomu intelektualnego (Klopp, Wenger). Wątpliwe, by dotychczasowy selekcjoner był dla nich osobą w jakikolwiek sposób inspirującą.

Jedno tylko po tych wszystkich wywiadach musimy napisać – mianowicie zaapelować do dziennikarzy: nie pytajcie Smudy, kto powinien być jego następcą. On już się nawybierał, naprawdę. Następcę to mógł wskazać Guardiola, który wygrał chociaż jeden mecz o punkty (to znaczy – wygrał trochę więcej, ale specjalnie dla Franka obniżmy wymagania do najniższszego możliwego poziomu: do wygrania chociaż jednego meczu o punkty), a nie Franiu, który przerżnął wszystko. Już nam wybrał zawodników i taktykę, niech chociaż przyszłego trenera daruje.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama