Chciał przejść do historii i… przeszedł. Żegnaj, Dyzmo!

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2012, 00:21 • 3 min czytania

Jest już późno, późno też piszę ten tekst, bo piłkarze przetrzymali dziennikarzy w strefie wywiadów przez dobre półtorej godziny. Czesi już zdążyli wrócić do hotelu, zjeść kolację, a kadrowicze PZPN siedzieli w szatni. Ale w porządku, takie prawo przegranych. To były ostatnie chwile, które mogli spędzić na arenie finałów mistrzostw Europy, ostatni moment, kiedy mogli wspólnie zapłakać. Szkoda tego turnieju, szkoda tych milionów ludzi przed telewizorami. Szkoda tego całego wysiłku organizacyjnego. Bo koniec końców trzeba napisać jedno – wszyscy podołali trudom Euro 2012, za wyjątkiem drużyny. To są smutne fakty.
Piłkarzy też mi szkoda. Nie wszystkich, ale większości. Oni naprawdę bardzo, bardzo chcieli. Dla nich, jak i dla nas, to był turniej życia. Zawalili go i mają tego bolesną świadomość.

Chciał przejść do historii i… przeszedł. Żegnaj, Dyzmo!
Reklama

Niestety, zmarnowana została historyczna szansa. Nigdy już nie zdarzy się, byśmy byli losowani z pierwszego koszyka i by los wyznaczył nam tak śmiesznych rywali jako Rosję, Grecję i Czechów. Dostaliśmy w prezencie awans na Euro, dostaliśmy w prezencie najsłabszą grupę w historii finałowych turniejów i to wszystko zostało zaprzepaszczone. Sami wiecie, ile krytycznych słów poświęciliśmy ten drużynie, a przede wszystkim jej trenerowi. Sądziliśmy jednak, że nie da się nie wygrać ani jednego meczu, gdy los przyprowadził tak słabych rywali. Cóż, dało się. Franek chciał przejść do historii, już sam sobie stawiał pomnik, jako ten, który w pierwszych dwóch spotkaniach ani razu nie przegrał. Do historii przeszedł jednak jako ten, który jako selekcjoner nie wygrał ani jednego meczu o punkty. To dość wąskie grono – jest w nim chyba jeszcze tylko Lesław Ćmikiewicz i Stefan Majewski, z tym, że akurat oni dwaj przejmowali drużyny w momencie kryzysowym i to nie były ich drużyny, nie przez nich budowane.

Nie będę dzisiaj kopał Smudy, po meczu wyglądał jak wrak człowieka. Poniósł klęskę i to klęskę druzgocącą. Zgubiła go pycha, brak konsekwencji, a może też brak kompetencji. Zgubiło go to wszystko, o czym nikt nie chciał przez ostatnie miesiące głośno mówić. Mecz z Czechami był brutalnym podsumowaniem pracy tego szkoleniowca. Podobała się nam wszystkim pierwsza połowa, ale gdy okazało się, że Czesi muszą wygrać, by awansować, to zrobili to z dziecinną łatwością. Smuda został obnażony.

Reklama

Są pozytywny z tej sportowej kompromitacji. Potwierdziło się, że w sporcie nie ma dróg na skróty, nie ma miejsca na uciekanie w oszustwo. Co dali ci byli reprezentanci Niemiec do lat 21, co dali Francuzi? Fakty są bezlitosne. Nic. Nie dali ani jednego zwycięstwa, za to zapewnili – jako członkowie ekipy – ostatnie miejsce. Czas skończyć z profanowaniem koszulki z godłem narodowym, dając ją każdemu, kto się tylko zgłosi, a ma zagraniczny paszport. Czas skończyć z przyznawaniem miejsc w podstawowym składzie zupełnie za darmo (Boenisch). Nie jest hańbą przegrać, ale hańbą jest nie potrafić przegrać. Smuda chciał być cwańszy od reszty świata i się także na tym przejechał.

To koniec „Franza” – jego kontrakt wygasł i nie zostanie przedłużony. To być może – w dłuższej perspektywie – koniec Grzegorza Laty, bo przecież sam był na tyle nierozważny, by uzależnić pozostanie na stanowisku od wyników kadry. Dzisiaj po meczu w Latę bardzo mocno uderzył Jakub Błaszczykowski. Nie usprawiedliwiał nieporozumieniami z prezesem PZPN postawy sportowej, natomiast powiedział, że nie może być tak, by zawodnik w dniu meczu musiał walczyć o bilety dla najbliższej rodziny. Kuba, jako kapitan, powiedział, że współpraca drużyny z Latą była dobra tylko na pozór, a za tą całą fasadą rzeczywistość była zupełnie inna.

Koniec, długa droga do Warszawy przede mną, dużo czasu, by pewne zdarzenia odpowiednio przemyśleć, przeanalizować. Jutro przyjdzie czas na prawdziwe podsumowania tego, co – niestety – widzieliśmy. Zginęliśmy w grupie śmiechu.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama