Tyle co Zbigniew Boniek mówił na naszych łamach, że z dnia na dzień dostrzega spadek nastrojów w narodzie. Ł»e „my, Polacy, najpierw bez pokrycia tworzymy optymizm i pompujemy balonik, a potem w sekundzie przechodzimy na drugą stronę”. Jak się okazuje, równie łatwo wracamy na tę pierwszą – pełną nawet nie tyle nadziei, co już chyba euforii. Wystarczył drobiazg – pierwsza od dwóch dekad okazja, by trzeci mecz fazy grupowej nie był dla nas tylko meczem o honor.
Jeśli Dariusz Szpakowski przygotowuje podsumowujący monolog, jak kiedyś przy okazji spotkania ze Słowenią (kto nie widział – TUTAJ), to przynajmniej wiadomo, ze dziś musi go opracować w dwóch wersjach. Tej na stypę i tej na świętowanie. Eksperci, dziennikarze i reporterzy czują, że nie są dziś narratorami kolejnej klęski i że znów wypada im wzniecać emocje… Nie przez przypadek w „Dzień dobry TVN” specjaliści zastanawiają się, czy kibicowanie zwiększa ryzyko zawału serca.
Dziś krótka „eurogłupawka” w wydaniu telewizyjnym. Kilka luźnych, turniejowych scen wyłapanych w czasie przeskakiwania z kanału na kanał:
Numer jeden – Jacek Gmoch. I to nie w związku z kolejnymi promocjami, które w reklamie „relacjonował dla państwa rozemocjonowany… i tak dalej”. Co on nie wyrabiał wczoraj w studiu TVP. Z jednej strony, nieprawdopodobnie rozruszał towarzystwo. Co jakiś czas można się było uśmiechnąć. Ale z drugiej – Jacek „nagrałem ci te płyty” Kurowski miał z nim chwilami urwanie głowy. Nie dość, że Gmoch ciągle wchodził każdemu w słowo i momentami przekrzykiwania przypominały debatę Kazimiery Szczuki z Kazimierzem Kutzem u Tomasza Lisa, to jeszcze był w świetnym nastroju do żartów.
Przed meczem:
Kurowski: – Ile to mamy czasu? 45 minut do pierwszego gwizdka!
Gmoch: Czyli pół godziny do rozgrzewki, Jacku, he he he
Po meczu:
K: Co z Rosickim?
G: Nie życzmy mu źle, ale niech leczy kontuzję, he, he, he
Potem: na ekranie Theodor Gebre Selassie. Gmoch analizuje (na szczęście już nie musi rysować). – Widzimy zawodnika obiegającego. Ja go nazywam Haile Selassie, niech się nikt nie obrazi, he, he, he.
A w studiu lekka konsternacja.
***
Euro w TVN24, poranek przed meczem Czechów z Grekami:
Prowadząca pyta: – Jaka pogoda we Wrocławiu?
Gość: Zapowiadane przelotne burze.
Prowadząca: A tam zamykają dach, na stadionie we Wrocławiu?
***
Dalej – złota myśl Marcina Feddka z Polsatu w studiu „Cafe Euro”: – Można było ten mecz przegrać, byle Rosjan trochę mocniej docisnąć w końcówce…
***
Wczoraj na ulicach Warszawy, przy okazji marszu Rosjan i wszystkich innych anty-ekscesów pojawił się również Janusz Korwin-Mikke, który nagle, przy okazji Euro, zaczął wypowiadać się na tematy sportowe, co wzbudziło opory wielu jego przeciwników. JKM odparł zarzuty całkiem oryginalnie:
– Grałem w piłkę nożną kiedy niektórych z Waszych ojców nie było jeszcze na świecie. WYNALAZŁEM (na pewno nie jedyny) I WYKONYWAŁEM WŚLIZG – I WALCZYŁEM O JEGO UZNANIE, BO ZOSTAŁ WTEDY OD RAZU ZAKAZANY.
Janusz Korwin-Mikke wynalazł wślizg. Koniec świata.
***
Poza tym Jarosław Kuźniar we „Wstajesz i wiesz” wszedł dziś na absolutnie wysoki poziom, dyskutując w studiu o PSEUDOKIBOLACH.
***
No i jeszcze na koniec najbardziej pozytywny – obok występów Jacka Gmocha – turniejowy obrazek. Reporterka TVP Info pod stadionem w Gdańsku zaprasza do dyskusji grupkę Hiszpanów. Wejście na żywo, ale przybysze okazują się niezainteresowani rozmową. Najpierw owijają dziennikarkę szalikiem, po chwili zaczynają całować ją po policzkach, wykrzykując „polaca, polaca”, a na koniec łapią ją i kilka razy podrzucają w powietrze…