STAN EURO (6): Patrioci-idioci i obowiązkowy awans

redakcja

Autor:redakcja

13 czerwca 2012, 13:47 • 5 min czytania

Bilans meczu otwarcia: jeden remis i jedno piękne, kolorowe zwycięstwo. Bilans z wczoraj to jeden remis i jedna druzgocąca porażka. Na boisku znowu podział punktów, ale już poza nim – totalna klęska. Zamiast migawek, jak to wesoło bawią się ludzie na mieście, mamy obrazki z mordobicia, nieprzytomne ofiary leżące na ulicy, strzelających z karabinów policjantów, przypominające stan wojenny armatki wodne i zasuwające w tę i z powrotem karetki. Filmiki pokazujące bandy osiłków wyskakujących zza rogu i atakujących zwykłych turystów. To są rzekomi patrioci, cieszący się nawet w pewnych kręgach uznaniem i szacunkiem.
Jak dla mnie, każdy z tych „patriotów”, który zamachnął się na drugiego człowieka powinien być sądzony za próbę zabójstwa, a każdy, kto w środku lata paraduje z kominiarką w kieszeni czy plecaku – za planowanie napadu. Mogliby wprowadzić takie prawo – posiadasz kominiarkę w okresie od marca do października: pół roku pozbawienia wolności. Wcale bym nie płakał.

STAN EURO (6): Patrioci-idioci i obowiązkowy awans
Reklama

Mam pretensje do mediów, chociaż – z drugiej strony – niespecjalnie wierzę, że którykolwiek z bandytów sugerował się zdaniem dziennikarzy, planując swoje debilno-bohaterskie działania. Otóż nasłuchałem się przez kilka dni, jaki to skandal, że Rosjanie chcą przejść przez most w kierunku stadionu (a którędy mieli iść, skoro to jedyna droga?). Usłyszałem całe setki pytań: czy powinno im się na to pozwolić? Jak można do tego dopuścić? O ile wiem, przemarsz nie został zgłoszony jako manifestacja z okazji święta narodowego, ale jako zwykły pochód na mecz, wiadomo przecież, że w kupie raźniej i bezpieczniej. Nawet jeśli miałaby być to manifestacja – co z tego? Po co te rozważania, czy im zabronić, czy nie, sugerujące, że dzieje się coś dla Polski wstydliwego? Nie jestem specem od polityki, pewnie wielu spraw nie rozumiem i nie ogarniam swoim małym rozumkiem, ale z tego co wiem 12 czerwca to data ogłoszenia niepodległości Rosji, w praktyce data upadku ZSRR. I jak dla mnie marszu z okazji upadku Związku Radzieckiego nie ma sensu zakłócać, należałoby się raczej do niego dołączyć. Tego dnia nie świętuje się podpisania paktu Ribbentrop – Mołotow, tylko coś radosnego i dla nas, i dla całego bloku wschodniego.

W mediach prawie nikt się na ten temat nie zająknął, była tylko przekrzykiwanka: jak można? Jak można?! Wystarczyło uznać podczas redakcyjnych narad, że to sprawa gówno ważna, bo taka w istocie jest – i być może bez rozniecania złych emocji skala wtorkowych zdarzeń byłaby mniejsza. Jednak dzisiaj dziennikarze – ci niby najpoważniejsi – żyją z napuszczania jednych na drugich.

Reklama

Kibice z Rosji to w 99,99 procentach zwykli, sympatyczni, radośni ludzie. Dużo kobiet, sporo dzieci. Ludzie, którzy przyjechali na wakacje połączone z oglądaniem meczów. To wstyd dla państwa polskiego, że nie potrafiło ich ochronić przed osobnikami chorymi psychicznie, wyhodowanego w siłowniach na naszej ziemi. Kiedy widzę jak chłopaczek idzie z rosyjską flagą na mecz i dostaje piekielnie mocny strzał w twarz od polskiego bydlaka to ciarki przechodzą mi po plecach. Mógłby się przewrócić jakoś inaczej, uderzyć głową o krawężnik – i byłoby po nim. Dlatego, jak już napisałem, takie zajście powinno być klasyfikowane jako próba zabójstwa. Trzeba analizować konsekwencje swoich czynów – także te hipotetyczne.

Ja wiem, że i po stronie rosyjskiej są popierdoleńcy, tak samo jak są po niemieckiej, włoskiej, czy holenderskiej. Ale mnie nie interesuje, co jest gdzie indziej. Interesuje mnie mój kraj. Przez partyzantów z Ronda de Gaulle’a nie czuję się broniony (jak oni chcieliby to widzieć), czuję się bardzo zawstydzony.

* * *

Ten obrazek z TVP widzieliście? Strach pomyśleć, jeśli kadra w ćwierćfinale będzie grała z Niemcami…

Image and video hosting by TinyPic

* * *

Piłkarsko to my też jesteśmy nieźle zbzikowani. Po pierwszym meczu atmosfera klęski, po drugim triumfu, a przecież dwa razy było po 1:1 i ciągle jesteśmy bez zwycięstwa, na trzecim miejscu w grupie. Lepiej było wygrać z Grecją (a była na widelcu) i przegrać z Rosją, wtedy z Czechami zapewne wystarczałby remis. Dzisiaj czytam, jak ekspert (a któżby inny, każdy jest ekspertem) mówi, że dzięki Błaszczykowskiemu kadra ciągle liczy się w walce o awans. Przepraszam bardzo, ale gdyby Kuba kopnął w maliny, a nie do bramki, to też by się liczyła i to na niemal identycznych zasadach – musiałaby wygrać z Czechami. Ktoś inny dodaje, że wreszcie nie gramy w trzecim meczu o honor, tylko o wyjście z grupy. Tylko że to akurat było pewne już od kilku dni, więc dziwi to nagłe olśnienie.

Kolega w internecie wrzuca entuzjastyczny tekst, że TA drużyna jest w stanie wygrać z Czechami. Mnie się zdaje, że z Czechami na własnym stadionie to była w stanie wygrać każda reprezentacja wystawiana do walki przez PZPN, chociaż oczywiście pamiętam pokolenie czeskich zawodników z roku 1996 (jak ktoś kiepsko liczy – minęło już szesnaście lat). Awans jest niemal obowiązkiem, jego brak byłby jednak moim zdaniem zwykłym wstydem. W grupie z Rosją, Grecją i Czechami trzeba wygrać chociaż jeden mecz, prawda? Chociaż raz! Czy gdyby kadra Smudy trafiła na Czechów w eliminacjach mistrzostw świata i grała z nimi u siebie to bukmacherzy nie uznaliby jej za faworyta? Oczywiście, że tak. Przeczuwam kurs w okolicach 1.85. Czy gdyby kadra Smudy rywalizowała w eliminacjach MŚ z Czechami, Grecją i Rosją to zakładalibyśmy, że u siebie może nie wygrać chociażby pojedynczego meczu?

Nie ma sensu bać się Czechów, bo spośród zespołów, które dostały się na Euro 2012, ten w eliminacjach był najgorszy, zdobył ledwie 13 punktów, strzelił tyle samo goli co Mołdawia, raptem dwa więcej od Azerbejdżanu (czyli dwanaście). Nie chcę sugerować, że to kompletni leszcze, bo to nieprawda, ale gwiazdor ich linii ataku – Milan Baros – zdobył w Turcji raptem dwa gole więcej niż rezerwowy u Smudy Kamil Grosicki, mimo że „Grosik” to przecież skrzydłowy i mimo że w Turcji gra w gorszym klubie, w otoczeniu gorszych zawodników.

Mówiąc krótko – odkąd tylko rozlosowano tę grupę śmiechu, uznałem awans za formalność i zdania nie zmieniam.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama