W Legii się lenią, w Polonii znęcają. A gdzie złoty środek?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2012, 00:12 • 3 min czytania

Dwa kluby, oba z ekstraklasy, oba z tego samego miasta. A jakże inne podejście. Od ściany – do ściany! Legioniści rozpoczęli ponad miesięczne urlopy (!), z kolei poloniści wpadli w ręce Jarosława Bako i katowani są dwa razy dziennie. Ani w Legii, ani w Polonii nie jest normalne, w pierwszym klubie przesadzono z lenistwem, a w drugim z pracą.
LEGIA. Miesiąc urlopów. Ponad miesiąc. A przecież dopiero co – bo na przełomie grudnia i stycznia – legioniści mieli wolne. Teraz będą odpoczywać ponownie. Mało jest na świecie tak komfortowych zawodów jak „piłkarz polskiej ekstraklasy”. Nie dość, że w piłkę gra się tylko przez około siedem miesięcy w roku, a przez pięć nie, to jeszcze z tych pięciu dwa odpadają na odpoczynek (odpoczynek od czego?). Więcej wolnych od pracy dni to mają tylko nauczyciele.

W Legii się lenią, w Polonii znęcają. A gdzie złoty środek?
Reklama

Często mówi się, że problemem polskich piłkarzy jest to, że grają za mało, między rundami są za duże przerwy. A teraz się okazuje, że oni nie tylko grają za mało, ale nawet trenują za mało. Bo powiedzcie sami – gdyby teraz szlifowali taktykę to co, źle? Gdyby piłkarz X w maju oddawał codziennie po 50 strzałów z rzutów wolnych – czy stałaby mu się krzywda? Zawodnicy ekstraklasy w trakcie przygotowań pracują nad siłą i wytrzymałością, a w trakcie sezonu nad przygotowaniem do kolejnych meczów. Praktycznie nie ma zajęć, dzięki którym piłkarze mieliby podnosić indywidualne umiejętności (bo jest przekonanie, że zawodnika ekstraklasy już niczego nie da się nauczyć).

Teraz est wreszcie moment, gdy spokojnie, bez presji można popracować nad wariantami gry, nad techniką, nad taktyką, a Legia jedzie na urlopy. I co, niby ci zawodnicy wrócą z tych urlopów jako lepsi piłkarze? W ogóle, po co im te urlopy? Dłuższe niż miesiąc? Tydzień na odpoczynek psychiczny – i do roboty. Bo piłka to ich praca, a nie hobby. Ktoś powie – muszą się zresetować. Tu się nie ma co resetować, bo nie w głowach tkwi problem. Tu trzeba się uczyć grać. I indywidualnie, i zespołowo.

Reklama

POLONIA. Poloniści trenują dwa razy dziennie, już od 8.30 pod okiem kata – Jarosława Bako. Do odwołania, ale – kto wie – być może do końca czerwca. Na razie jeszcze humory im dopisują, ale wkrótce przestaną rechotać. Oprócz intensywnych zajęć fizycznych, mają być też taktyczne, chociaż to za duże słowo – za zajęciami taktycznymi kryć ma się oglądanie ciurkiem meczów Polonii, co jak wiadomo nie jest specjalnie przyjemnym zajęciem.

– Opierdalaliście się przez cały sezon, to teraz kurwa zobaczycie! – oświadczył pierwszego dnia Bako, zwany tu i ówdzie „kapo”. I zagonił tę zapuszczoną drużynę do roboty. Oczywiście, miałoby to sens, gdyby trening prowadzony był z głową. Niestety, to co robi Bako prędzej czy później jeśli odbije się na formie zawodników to negatywnie. A najpewniej odbije się na ich zdrowiu. W Polonii nie ma mowy o zajęciach, które miałyby wynieść piłkarzy na wyższy poziom, jest tylko znęcanie się w ramach rewanżu za słaby sezon. Celem nie jest przygotowanie zawodników, lecz dzika radość z ich przeczołgania. To chore.

Od ściany do ściany. Naprawdę nie można zastosować wariantu pośredniego? Z korzyścią dla wszystkich?

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama