Więcej w materiale „PS” o Józefie Wojciechowskim. Polecamy też bardzo fajny wywiad z Andrzejem Juskowiakiem, który wylał swe żale za cały sezon Ekstraklasy. Brawo!
SUPER EXPRESS
Rozmowa z Łukaszem Trałką.
– Pogodziliście się już z decyzją prezesa?
– Wszystko wygląda tak, jakby było pozamiatane i prezes rzeczywiście miał odejść. Oczywiście to główny temat rozmów w naszej szatni, ale nie odbiera nam to motywacji. Przeciwnie – chcemy pokazać, że aż tak źle z nami nie jest. Do końca sezonu zostały trzy mecze, celem jest dziewięć punktów.
(…)
– Wy, piłkarze, macie sobie coś do zarzucenia?
– Oczywiście. Była duża szansa na mistrzostwo Polski, ale zawaliliśmy sprawę.
FAKT
Błaszczykowski daje do zrozumienia, że nie wie, czy zostanie w BVB, a Smuda zastanawia się nad daniem szansy Smolarkowi.
– Powołanie Ebiego do reprezentacji Polski na Euro 2012 nie byłoby dla mnie niczym dziwnym. Po to przyszedł do Holandii, żeby się odbudować i wrócić do kadry. Widać, że stopniowo realizuje swój cel. Jest w formie, całkowicie zdrowy, od dłuższego czasu bardzo dużo daje drużynie. Regularnie gra w podstawowym składzie, strzelił ważnego gola w spotkaniu z Twente i wygranym 3:0 spotkaniu z Groningen. Widać, że ma ogromny głód sukcesów – mówi Faktowi Yorick Roos, dziennikarz największej holenderskiej gazety „Algemeen Dagblad”, który zajmuje się ADO Den Haag. – Kiedy Smolarek podpisywał kontrakt z Hagą, spodziewaliśmy się, że będzie mieć spore zaległości treningowe i kondycyjne. Ale nie widać po nim najmniejszych zaległości. Fizycznie nie odstaje od reszty zespołu, po śmierci ojca także doszedł już do siebie. Z resztą to ojcu zadedykował bramkę zdobytą w meczu z Twente, krótko po pogrzebie – dodaje.
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Sebastianem Milą.
Zastanawiał się Pan jednak dlaczego drużyna wiosną tak obniżyła loty?Â
– Złożyło się na to wiele czynników. Na ich analizę przyjdzie czas po sezonie, wówczas będzie można zrobić to na chłodno. Wspomnę tylko o jednym, czyli o braku szczęścia.
Błagam…Â
– Ja wiem, że to się wydaje niepoważne, ale proszę posłuchać. Z Widzewem prowadziliśmy, straciliśmy gola w ostatniej minucie. Z Podbeskidziem w przedostatniej, z Lechią na siedem minut do końca. Z Ruchem niewiele wcześniej. Z Koroną prowadziliśmy, ale zamiast wygrać ponieśliśmy porażkę. Dlaczego nikt nie przypomni na jakim boisku musieliśmy wówczas grać? Mówi się, że ono jest takie samo dla obu drużyn, ale przecież to jest g…. prawda. To my walczyliśmy o mistrzostwo, to my występowaliśmy u siebie . To od nas kibice wymagali atakowania. W takiej sytuacji potrzebna ci jest dobra murawa, dużo dokładności. Nie mówię, że brak szczęścia jest wyłącznym wytłumaczeniem naszych gorszych wyników. Ale to jeden z powodów. Wiele innych bierzemy na siebie. Trener tak samo.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Andrzej Juskowiak ostry jak nigdy, chciałoby się powiedzieć.
Cholernie drażni mnie, gdy piłkarz nie potrafi precyzyjnie dograć ze stojącej piłki. Potrafię zrozumieć, że komuś się to nie uda w akcji, w biegu albo na złym boisku, ale jak pojąć wrzutki z rzutu rożnego albo wolnego na wysokości żołądka lub kilkanaście metrów od celu? To świadczy tylko i wyłącznie o niskich umiejętnościach (…). Rozmawiałem ostatnio z Mirkiem Okońskim i przypominaliśmy sobie, że w naszych czasach, jeśli piłkarz w klubie pierwszoligowym nie potrafił dokładnie wrzucić piłki, to niemożliwe było, aby grał w linii pomocy. Od razu był odrzucany. To było podstawowe kryterium. Nie miał prawa nawet wejść na boisko.
(…)
Rzadko zwraca się uwagę na zachowanie gwiazd. Polski ligowiec wyjdzie na boisko, zrobi swoje, a potem działa na zasadzie: „Dobra, dajcie mi spokój”. Ani nie chce się pokazać w gazetach, ani powiedzieć niczego kontrowersyjnego czy zabawnego, jak Prejuce Nakoulma. A czasem trzeba, bo to podnosi zainteresowanie. To media napędzają ten biznes. Nie każdy piłkarz musi być grzeczny, odpowiedzialny, czasami trzeba kogoś sprowokować (…). Niestety u nas wszyscy niezdrowo się napinają. Tak było z Patrykiem Małeckim. Gdy zwyzywał kibiców od pikników, mógł zrobić grilla na Błoniach, pojawiłyby się kiełbaski z rusztu. Świetnie wyszedłby z niekomfortowej sytuacji. Przy obecnym zainteresowaniu mediów, piłka to musi być show!.
Ciekawy tekst o Józefie Wojciechowskim.
Anonim 1: Spotkania z piłkarzami są żenujące. Celowo spóźnia się na lunch z nimi 10-15 minut, co jakiś czas zwraca uwagę w stylu: panie Przyrowski, pan nie je teraz, ja coś chyba mówię, prawda?
(…)
Drygalski: Gdy wstrzymuje wypłaty, to wszystkim. Piłkarze nie wygrywają, pensji nie dostaje sprzątaczka w klubie.
(…)
Kaczmarek: Jest typem człowieka, który rozmawiając z ludźmi ze swojego dworu, przyznaje zawsze rację ostatniemu rozmówcy. Brakuje mu strategicznego myślenia. Miał w klubie Tonny’ego Slota, który w Europie jest kultową postacią, ale z tego nie skorzystał. Slot dziś jest jedną z najważniejszych osób w Ajaksie. Wojciechowski woli jednak rady premiera Józefa Oleksego.


