Czy poloniści znów krzyczeli do rywali „biedaki”?

redakcja

Autor:redakcja

27 kwietnia 2012, 23:01 • 3 min czytania

Trwa znakomita passa Lecha. Bardziej znakomita passa niż znakomita gra, bo dzisiaj „Kolejorz” niczym nie imponował, ale wystarczyło sklecić trzy dobre akcje i wykorzystać jedną z nich, by zdobyć kolejne trzy punkty i odsadzić Polonię na cztery oczka. To zapewne oznacza, że banda Józefa Wojciechowskiego nie awansuje do europejskich pucharów. Michniewicz mówił coś o siedmiu minach do rozbrojenia, ale aktualnie to kolejne wybuchy miotają nim po polu minowym, z lewej do prawej. Jedynego gola w tym meczu zdobył Ubiparip, czyli koszmar każdego oceniającego spotkanie – bo do momentu akcji na 1:0 Ubiparip był najgorszy na placu.
Całe spotkanie, jak Ubiparip – trudne do oceny. Bo czy Lech był lepszy? No niekoniecznie. Czy Polonia była lepsza? No niekoniecznie. Mogli wygrać jedni, mogli drudzy, decydował jakiś szczegół, centymetr na bucie w tę, czy w tamtą, złe albo dobre przyjęcie piłki w kluczowym momencie. Oczywiście, żeby padł gol to musiał go ktoś zawalić i pewnie nietrudno zgadnąć, że zawalił go Maciej Sadlok. On akurat na zawalenie gola w stu procentach zasłużył jako piłkarz aktualnie trzecioligowy, chociaż przed kamerami nie chciał wziąć odpowiedzialności za błąd. Facet wszystko robi na opak i gdyby miał jechać na Euro 2012 to chyba tylko dla jaj.

Czy poloniści znów krzyczeli do rywali „biedaki”?
Reklama

Ale cała ta Polonia to taka trochę drużyna na opak.

Edgar Cani w drugim meczu z rzędu dostaje czerwoną kartkę, co każe w nim widzieć mocnego kandydata na idiotę kwietnia. Wladimer Dwaliszwili jest jednym z najbardziej wychwalanych napastników w lidze (zwłaszcza w Canal+, zwłaszcza za to, jak się zastawia), tymczasem zarabia miesięcznie 120 tysięcy złotych, a strzelił trzy gole w jedenastu meczach. No i gdyby był murzynem to powiedzielibyśmy, że sobie sfałszował datę urodzenia i że ma 42 lata, a nie 26, bo na tyle ewidentnie nie wygląda (mógłby schudnąć). Bruno Coutinho ostatnie dobre spotkania zaliczył na początku rundy jesiennej, a potem zasłynął tym, że zaczął pytać przeciwników, ile zarabiają i ile mają na koncie. Robert Jeż z kolei (z Lechem nie zagrał) krzyczał do zawodników Ruchu Chorzów – zwłaszcza do Wojciecha Grzyba – po niedawnym przegranym meczu: – Biedaki, biedaki!

Reklama

Pan Robert – podobnie jak i pan Bruno – są najwyraźniej bardzo usatysfakcjonowani stanem swoich kont bankowych i gardzą przeciwnikami, którzy zajmują się tak głupią sprawą jak granie w piłkę. Mamy nadzieję, że Józef Wojciechowski zdaje sobie sprawę, że jego zawodnicy chociaż w takich pyskówkach wykazują wyższość i że nie dają sobie w kaszę dmuchać. Jak JW dorzuci im jeszcze po 100 czy 200 tysięcy euro na głowę, to może poloniści będą szpanować kasą nie tylko przed zawodnikami Ruchu Chorzów, ale też Legii Warszawa. Wtedy dopiero poczują się jak paniska.

Na dziś wygląda to tak, że biedaki z Ruchu Chorzów już się Polonii nie dadzą dogonić i przynajmniej cieszyć się będą szacunkiem ludzi. Niewykluczone, że lato spędzą świętując sukces, podczas gdy Jeż czy Bruno dzwoniąc do Wojciechowskiego z pytaniami, co z tą wypłatą i co z tym klubem w ogóle. W takich chwilach odzywa się nasza druga natura i chociaż umów należy dotrzymywać to myślimy sobie: – Oby akurat Jeż i Bruno pocałowali klamkę!

Biedaki.

Dawno nie słyszeliśmy nic równie żenującego. W ogóle zawodnicy Ruchu mają pecha. A to Patryk Małecki pytał jednego z nich „kim ty kurwa jesteś pedale”, a to Bruno pytał Zieńczuka, ile ma na koncie, a to teraz Jeż nazwał Grzyba biedakiem. Chłopaki, musicie wziąć jakieś lekcje w trash-talkingu, byle nie od Jacka Bąka.

W drugim piątkowym meczu Górnik Zabrze dość łatwo wygrał z Podbeskidziem 3:0. Zespół z Bielska-Białej w ostatnich pięciu meczach zdobył zaledwie jeden punkt i generalnie odkąd zapewnił sobie utrzymanie punktuje żenująco. Z kolei zespół Adama Nawałki to pozytywne zaskoczenie roku 2012 (obok Zagłębia Lubin). Zabrzanie punktują nawet wówczas gdy bez formy jest Nakoulma (bo ostatnio jest bez formy), a na gwiazdę zespołu wyrasta Michał Pazdan, wreszcie nawiązujący do nadanej przez Beenhakkera ksywki „pirania”.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama