Reklama

Skąd się wzięli Reus i Goetze, czyli jak Niemcy szkolą młodzież

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2012, 10:37 • 9 min czytania 0 komentarzy

Na stronę Bundesliga.de zajrzeliśmy, żeby sprawdzić czy powiodła się akcja polskich kibiców prowadzona na wszystkich portalach internetowych, w tym także w komentarzach czytelników na Weszło. Pod każdym tekstem pojawiały się słowa zachęty, żeby oddać głos na Roberta Lewandowskiego, jako najlepszego piłkarza jesieni w lidze niemieckiej. Udało się – „Lewy” zwyciężył miażdżącą liczbą głosów. Na Polaka wskazało ponad 70 procent głosujących, a na drugiego w klasyfikacji Marco Reusa zaledwie 16 procent. Po raz kolejny potwierdziło się, że Polacy potrafią się zjednoczyć. I to nie tylko przed katastrofą, którą wieszczy nam na Euro 2012 Franciszek Smuda. Teraz czekamy jeszcze na Marcina Gortata w meczu gwiazd NBA. A Robertowi oczywiście gratulujemy, bo ma za sobą dobrą rundę, ale domyślamy się, że wolałby tytuł gracza jesieni otrzymać od futbolowych ekspertów. A głosowaniem kibiców może być troszeczkę zażenowany…
Ale nie o tym ma być ten tekst. Kiedy już zajrzeliśmy na oficjalną witrynę Bundesligi, to postanowiliśmy trochę poszperać i trafiliśmy na ciekawy dokument – raport, podsumowujący ostatnie dziesięć lat działania niemieckich akademii piłkarskich. Otworzyliśmy i najpierw przecieraliśmy oczy z wrażenia, a już po chwili dotarło do nas, dlaczego w niemieckiej lidze właściwie co rundę pojawia się nowy, wybitny piłkarz. Mario Goetze, Marco Reus, Toni Kroos – wszyscy oni są wytworami niemieckich kuźni talentów. Do niedawna takimi nazywało się barcelońską La Masię czy madrycką La Fabrikę. Niektórzy do tego zaszczytnego grona dorzucali jeszcze szkółkę Ajaxu lub podparyską Clairefontaine, której wychowankami są między innymi Nicolas Anelka, Thierry Henry czy Hatem Ben Arfa. Niemcy przez wiele lat pozostawali w cieniu. Ale dzisiaj to się zmienia.

Skąd się wzięli Reus i Goetze, czyli jak Niemcy szkolą młodzież

– Francję wyprzedziliśmy już dawno temu. Podobnie jak Holandię, która w kwestii szkolenia młodzieży jeszcze niedawno wiodła prym w Europie. Teraz to my możemy być dumni z naszych utalentowanych zawodników. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba wychowanków w klubach Bundesligi się podwoiła – podkreśla Gerhard Mayer-Vorfelder, szef komitetu ligi niemieckiej i były prezes DFB. W przeciwieństwie do Grzegorza Laty, on nie plecie, co mu ślina na język przyniesie, a liczb nie podaje z kapelusza – tylko przedstawia fakty. W obecnym sezonie Bundesligi do rozgrywek zgłoszonych jest 525 zawodników. Dokładnie 275 z nich zostało ukształtowanych w jednej z niemieckich szkółek piłkarskich, a dodatkowo – prawie połowa gra dzisiaj dla klubu, którego jest wychowankiem. Autorzy raportu publikują nawet listę tych wszystkich zawodników.

Image and video hosting by TinyPic

Dla porównania – TUTAJ znajdziecie zestawienie młodych graczy, którzy pojawili się na boiskach naszej ekstraklasy w rundzie jesiennej. Widać różnicę? Widać. Wypadamy blado jak Andres Iniesta przy Marcinie Smolińskim. Przykre tylko, że nie zauważają tego członkowie Wydziału Szkolenia PZPN, którzy tak gigantyczną przepaść między Bundesligą a naszą rodzimą ligą powinni uznać za policzek. Ale widocznie nadrabianie zaległości do Zachodu nie jest dla Jerzego Engela „szalenie ważne”.

Tak mocna pozycja niemieckich akademii piłkarskich nie wzięła się znikąd. Była budowana przez lata, a prawdziwy skok jakościowy jest widoczny od 2001 roku. Właśnie niewiele ponad dziesięć lat temu, 36 zespołów należących do Związku Ligi zdecydowało się przyłączyć do specjalnego programu szkolenia młodzieży. – Od tego czasu na ten cel wydaliśmy ponad 520 milionów euro. W tym sezonie ta kwota opiewa już na dodatkowe 90 milionów. Pieniądze przeznaczone są nie tylko na budowę nowych czy modernizację istniejących centrów treningowych. Część została wydana też na zatrudnienie wykwalifikowanych trenerów i budowę szkół z internatem dla młodych piłkarzy. Te inwestycje zwrócą się w przyszłości. Można powiedzieć, że już się częściowo zwracają, bo wielu początkujących reprezentantów kraju korzystało z dobrodziejstw zorganizowanego przez nas systemu – opowiada Christian Seifert, jeden z ludzi odpowiedzialnych za sukces projektu szkolenia młodzieży.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Sprawdziliśmy w raporcie, jak to jest z tymi wykwalifikowanymi trenerami i przyznajemy – przeżyliśmy mały szok. W Polsce trzeba warunkowo dawać szkoleniowcom pozwolenie na prowadzenie klubów ekstraklasy, bo nie mają odpowiednich uprawnień, a wśród niemieckich trenerów pracujących z młodzieżą prawie co czwarty posiada licencję UEFA Pro.

Jeszcze większe wrażenie niż wykształcenie trenerów robi szkółka piłkarska Bayeru Leverkusen, którą autorzy raportu przedstawiają jako wzorcową. – Kiedy zaczynałem tutaj pracę z młodzieżą w 1986 roku, byłem jednym z trzech trenerów etatowo pełniących taką funkcję w całej Bundeslidze. Dzisiaj każdy klub ma co najmniej pięciu ludzi odpowiedzialnych za zespoły juniorskie, a najczęściej jest ich więcej – wyjaśnia Jurgen Gelsdorf, były świetny piłkarz „Aptekarzy”, a obecnie szef akademii w Leverkusen.

Image and video hosting by TinyPic

Dzisiaj w akademii Bayeru pracuje 80 osób, co jak wyliczyli autorzy raportu, daje jednego pracownika na każdych dwóch młodych piłkarzy szkolonych w klubie. Ludzie zatrudnieni w szkółce to nie tylko trenerzy – tych jest łącznie 23. Do każdej drużyny młodzieżowej przypisanych jest trzech szkoleniowców. Część z nich odpowiada tylko za pewne aspekty treningu we wszystkich juniorskich grupach. Na przykład – trzech ma za zadanie rozwijać u młodych piłkarzy koordynację ruchową, a jeden umiejętność gry głową. W akademii pracuje też czterech trenerów pracujących tylko z bramkarzami. Resztę personelu stanowią fizjoterapeuci, lekarze, osoby odpowiedzialne za sprzęt i stan murawy, kucharze, psycholog, a także nauczyciele. Mało który klub polskiej ekstraklasy może pochwalić się tak zorganizowanym sztabem, a mówimy przecież cały czas o szkółce młodzieżowej. Adepci futbolu w Leverkusen nie muszą martwić się o nic – mają tylko trenować i dobrze się uczyć. Nawet stroje treningowe i meczowe pierze za nich klub.

„Nie zaniedbuj szkoły” – to jedna z najważniejszych zasad wyznawanych w akademii. We wszystkich szatniach umieszczone są specjalne tablice, na których zapisywany jest drużynowy oraz indywidualny ranking wyników w szkole. – Nie możemy zapominać, że akademia to centrum rozwoju dla wybitnych i tylko kilku wybranych chłopców będzie miało szansę na zrobienie profesjonalnej kariery. Nikomu nic nie obiecujemy z góry, ale każdemu stwarzamy szansę, żeby był dobrze przygotowany do startu w dorosłe życie – wyjaśnia szef szkółki Bayeru. Dlatego już kilkunastu wychowanków ukończyło dodatkowo kursy administracji i zarządzania w sporcie, aby mogli znaleźć pracę, gdyby nie udało im się wywalczyć profesjonalnego kontraktu piłkarskiego.

Reklama

Podobne zasady wyznają ludzie odpowiedzialni za akademię piłkarską Werderu Brema. – Bardzo ważne jest dla nas, by edukacja szła w parze z rozwojem umiejętności piłkarskich. Młodzi zawodnicy muszą poszerzać swoje horyzonty nie tylko na boisku, ale także poza nim. Wiemy, że takie dwutorowe kształcenie może być dla nich uciążliwe, bo mają przez to mało wolnego czasu, ale zauważyliśmy, że zwykle dobre wyniki w szkole przekładają się na lepszą postawę na boisku. Do pewnego wieku szkolną edukację stawiamy nawet na miejscu ważniejszym niż treningi piłkarskie. Aby całą sprawę ułatwić, zatrudniliśmy w klubie osobę, która nie tylko jest nauczycielem, ale równocześnie psychologiem sportowym – dzięki niej chłopcy mogą bez większych problemów przetrwać ten pierwszy ciężki okres w akademii – opowiada Uwe Harttgen, szef szkółki Werderu.

Image and video hosting by TinyPic

Wróćmy do Leverkusen – obiekt akademii Bayeru robi spore wrażenie. Kilka boisk treningowych, nowoczesne szatnie, dobrze wyposażona siłownia. Trenerzy mają specjalne pokoje z telewizorami i sprzętem DVD do przeprowadzania analiz taktycznych. Młodzi adepci futbolu nie muszą się nawet martwić o swój wolny czas – akademia oddaje do ich dyspozycji na przykład kilkadziesiąt rowerów. – Nie mamy tylko internatu dla zawodników. Preferujemy model wprowadzony też w innych szkółkach na całym świecie i chłopcy, którzy nie pochodzą z Leverkusen, mieszkają z zaprzyjaźnionymi i sprawdzonymi przez klub rodzinami – tłumaczy Gelsdorf. Ich dzień zaczyna się od zajęć w szkole, koło południa jedzą wspólny posiłek w restauracji, a później mają czas na odrabianie lekcji. W budynku klubowym są specjalnie do tego przystosowane pomieszczenia z dostępem do internetu. Dopiero potem przychodzi czas na trening. – Chłopcy mają mało wolnego czasu. Wieczorami przeważnie się uczą, a w weekendy grają przecież jeszcze mecze – opowiada dalej Gelsdorf.

Jak poszukują kandydatów do gry w akademii? – Obserwujemy wszystkie turnieje w okolicy, w których występują chłopcy od siedmiu lat wzwyż. Pod stałym nadzorem mamy też około trzech tysięcy okolicznych klubów prowadzących grupy młodzieżowe – tłumaczy Jurgen Dillenburg, szef skautów w akademii. Wszystkich „wyławiaczy” talentów jest w klubie około dwudziestu. Sześciu jest zatrudnionych na stałe, reszta to wolontariusze, którzy pracują za darmo lub za symboliczne pieniądze. Grupy najmłodszych piłkarzy są małe – liczą najwyżej dwunastu zawodników, bo te zespoły grają jeszcze na małych boiskach. Około 90 procent chłopców w tych drużynach pochodzi z Leverkusen lub najbliższej okolicy. Dopiero zespoły U-14 lub U-15 są wzmacniane najbardziej utalentowanymi zawodnikami wyszukiwanymi w całym kraju. Te drużyny już w pełni zaczynają przypominać zespoły seniorskie. – Ale nawet w tym wieku nie da się z całą pewnością wskazać, którzy chłopcy mogą zrobić karierę – podkreśla Gelsdorf. Szef akademii Bayeru wspomina, że kilku obecnych graczy pierwszego zespołu „Aptekarzy” w zespołach młodzieżowych musiało borykać się ze sporymi problemami. – Niektórzy w okresie szybkiego wzrostu mieli problemy z koordynacją ruchową, inni nagle tracili zdolności szybkościowe. Najważniejsze w ich rozwoju jest to, żeby tych utalentowanych jak najwcześniej sprawdzić w starciach z mocnymi przeciwnikami. Jeśli grasz przeciwko dobrym rywalom, to sam też szybciej rozwijasz swoje umiejętności – tłumaczy Gelsdorf. Oczywiście nie każdy talent ewoluuje tak szybko, jak chociażby Goznalo Castro, który w reprezentacji narodowej zadebiutował już w wieku 19 lat. To jest jedna z zasad przyświecających wszystkim niemieckim kuźniom talentów: „Każdy młody piłkarz wymaga indywidualnego podejścia”. To samo podkreśla szef akademii Bayeru. – Nie wszyscy dojrzewają w tym samym tempie. Zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Kiedy jeden chłopak może jeszcze spać w łóżku ze swoim ulubionym misiem, jego rówieśnik może już umawiać się na pierwsze spotkania ze swoją przyszłą teściową – śmieje się Gelsdorf.

Image and video hosting by TinyPic

Ale obiekty Bayeru Leverkusen nie są najnowocześniejszymi w Bundeslidze. To zaszczytne miano należy do centrum treningowego Borussii Dortmund w Brackel, gdzie trenują nie tylko grupy młodzieżowe BVB, ale również zespół seniorów. Dziewięć boisk, w tym jedno pełnowymiarowe i dwa mniejsze ze sztuczną nawierzchnią – takie warunki do pracy z młodymi adeptami futbolu mają trenerzy w Westfalii. Niedawno do użytku oddano też nowoczesny budynek z szatniami i całym klubowym zapleczem. Borussia bez problemów spełnia wymogi licencyjne, dotyczące bazy treningowej dla klubu z Bundesligi. A te nie są małe: zamknięty teren z co najmniej trzema trawiastymi boiskami, do tego minimum jedno ze sztuczną nawierzchnią. Dwa z nich muszą być oświetlone. Dodatkowo wymogiem jest hala sportowa do treningu w zimie, a w obiekcie klubowym musi się znaleźć miejsce na gabinet lekarza, masażysty oraz oczywiście szatnie dla trenerów i piłkarzy. Wymagania dla zespołów 2. Bundesligi są tylko minimalnie mniejsze. I wszystkie 36 klubów z dwóch najwyższych niemieckich klas rozgrywkowych te wymogi spełnia.

Chociaż centra treningowe nie są przeważnie perełkami architektonicznymi, bo Niemcy – jak to Niemcy – stawiają na praktyczność obiektów bardziej niż na ich ekstrawagancję, to zdarzają się wyjątki. W Stuttgarcie utalentowani juniorzy mogą trenować na przykład na boisku umiejscowionym… na dachu.

I tak na zakończenie – dla podkreślenia przepaści między Bundesligą i naszym polskim piekiełkiem. Tak prezentują się nowe obiekty treningowe dla młodzieży Eintrachtu Frankfurt…

Image and video hosting by TinyPic

MACIEJ SYPUŁA

Najnowsze

Niższe ligi

Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Szymon Piórek
1
Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów
1 liga

Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Szymon Piórek
0
Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...