Działacz PZPN o łapówkach dla szefa sędziów

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2011, 19:25 • 2 min czytania

Dopiero co nowym szefem polskich sędziów został Zbigniew Przesmycki, co wprawiło w dziwny stan euforii niektórych dziennikarzy. Wygadywali coś o upadki komunizmu, odnowie i rewolucji, co nas bardzo dziwiło: w końcu jeden były sędzia i obserwator PZPN został zastąpiony przez innego byłego sędziego i obserwatora PZPN, a więc doszło do wewnętrznych roszad w strasznie zdegenerowanym środowisku. Teraz przypomnieliśmy sobie, że o Przesmyckim znaleźć możną krótki, ale wymowny fragment w książce Tomasza Jagodzińskiego pt. „Cwaniaczku, nie podskakuj”. Rozdział szósty – „Mafia w czerni”… Przytaczamy interesujący nas akapit.
Długo, jeszcze bardzo długo mógłbym kontynuować serial opowiadający o „numerach” mafii w czerni. Czy to ma sens? Chyba nie. Ujawnienie mechanizmów i odsłonięcie kulis działalności tego ciemnego środowiska i tak – z czego zdaję sobie sprawę – nie zmieni starego porządku, w którym nikt do nikogo nie ma pretensji. Wiadomo bowiem jest, że Kasierski kocha pieniądze, Kubiak – wódkę, Dąbrowski – dziewczyny, Rek – weźmie jak zwykle dwa garnitury, Rudy – z kolei zażyczy sobie jedenastego telewizora kolorowego (koniecznie Sony!), Cherjan – weźmie komplet wypoczynkowy, Ignatowicz – wczasy w kopalnianym ośrodku nad morzem, Milewski – opony do swojego francuskiego samochodu i na wszelki wypadek – karoserię do poloneza, Przesmycki – znów powie, że interesują go wyłącznie dolary, i tak dalej i tak dalej. Jest porządek? Jest! Póki co działaczom klubowym przypominam o nowej wysokości stawek za sędziowanie w ekstraklasie, jakie obowiązują od listopada ’92. Dziesięć milionów za zwycięstwo na własnym stadionie i tyle samo za punkt uzyskany na wyjeździe. Dwa punkty zarobione na stadionie przeciwnika kosztują okrągle 20 „melonów” inflacyjnych złotówek. To są stawki normalne, w przypadku zagrożenia bądź też szansy awansu obowiązują ceny ekstraumowne. Nie łudźmy się – gwizdki większości arbitrów, jak były, tak są i pozostaną fałszywe…

Ciekawe jest to, że autor książki – Tomasz Jagodziński – działa w PZPN. Jego nazwisko można znaleźć między innymi na oficjalnej stronie związku…

Działacz PZPN o łapówkach dla szefa sędziów
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Chyba uprawnione będzie więc stwierdzenie, że Jagodziński to działacz PZPN, kolega Michała Listkiewicza z jednej komisji. Napisać więc można – działacz PZPN w swojej książce sugerował, że dzisiejszy szef sędziów jako arbiter był skorumpowany.

Reklama

Zdaje nam się, że PZPN powinien rozstrzygnąć, który z jego działaczy łamie (łamał) prawo – jeden biorąc łapówki w dolarach, czy drugi oczerniając niewinnego człowieka… No i dla jednego z nich miejsca być nie powinno.

Efektem publikacji książki był proces, który Przesmycki wytoczył Jagodzińskiemu. Informator Jagodzińskiego uznał, że „żartował”, więc dziennikarz nie był w stanie nic udowodnić i doszło do zawarcia ugody.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama