Dalej dzwonimy do osób, które podpisały się pod listem wykorzystanym później dla własnych celów przez Klub Kibica. Tym razem przyszła pora na Stefana Szczepłka, dziennikarza „Rzeczpospolitej”.
– Podstawowe pytanie: dlaczego pan to podpisał?
– No, ale pan zna te zasady? Znaczy, całą treść, prawda?
– Znam treść listu, ale nie chodzi mi o nią, tylko o miejsce publikacji i udział Klubu Kibica w całej akcji…
– Prawdę mówiąc, to ja się dopiero później o tym dowiedziałem, gdzie i co. Natomiast dla mnie idea jest najważniejsza. Ł»e podpisujemy się pod czymś, co mamy wszyscy w sercach. Oczywiście, że nie chcę tego łączyć z nikim, z żadnymi tam klubami reprezentacji, do którego zresztą nic nie mam. To są dwie różne rzeczy. Od razu ustalmy, że mi się np. nie podoba, że te karty trzeba kupować, płacąc 32 złote PZPN-owi, ale generalnie, to nie zmienia mojego stosunku do samej idei. Czyli jestem za tym, żeby wszyscy Polacy się połączyli. Połączyli jakoś tam, no, każdy inaczej, bo przecież każdy tej reprezentacji, moim zdaniem, powinien kibicować. I to jest tylko to.
– A takie połączenie Klubu Kibica, z tym waszym listem, panu przeszkadza?
– Oczywiście, że mi przeszkadza, ale nie mam na to żadnego wpływu. Przecież ja teraz nie powiem: wycofuję swój podpis, bo zostało źle wykorzystane.
– Dlaczego nie?
– No nie. Wie pan, ja należę do ludzi, którzy szukają raczej kompromisów w takich sytuacjach. Poza tym, jestem tam tylko jednym z podpisanych i to nie najważniejszym. To pewnie tam Tomek Wołek coś zadziała w tej sprawie. Tego to już nie wiem. Natomiast rzeczywiście, mi się takie zestawienie nie podoba, bo pewnie każdy z nas, kto to podpisał, nie miał pojęcia, że to może zostać w ten sposób wykorzystane.
– To znaczy, że Tomasz Wołek was wszystkich wpuścił w maliny?
– Nie no, ja przypuszczam, że on sam nie wiedział. Tylko że, widzi pan, ja teraz np. czytam w PAP-ie, bo z PAP-u się dowiedziałem – tak jak panu mówiłem, byłem na urlopie… I po powrocie do redakcji, przeczytałem informację PAP-owską o konferencji i nagle mi się tam pojawia rzecznik Klubu Kibica. Chociaż… Z jednej strony, może mi się nie podobać, że trzeba im płacić 32 złote i nic za to się nie ma – to zdecydowanie mi się nie podoba, bo ewidentnie ktoś tam chce na tym zarobić. Natomiast z drugiej strony, ten Klub Kibica nie jest organizacją przestępczą.
– Może i nie, ale chyba też nie taką, którą warto popierać?
– Ale ja nie popieram Klubu Kibica reprezentacji, tylko popieram reprezentację. To są dwie różne rzeczy.
– A oni to tak przedstawili, jakby pan popierał.
– No, ale to już nie moja wina. Moje intencje, i przepuszczam, że wszystkich ludzi, którzy się tam podpisali, były takie: podpisujemy się pod tym, żeby Polacy się zjednoczyli w popieraniu reprezentacji. To tyle. A Klub Kibica – kto chce go popierać, niech sobie popiera. Kto nie chce, niech nie popiera.
– Czyli rozumiem, że pan nie chce?
– Nie, nie, nie, nie, nie…. No niech mi pan nie wkłada w usta czegoś, czego nie powiedziałem. Powiedziałem jedno: Klub Kibica reprezentacji jest, istnieje i bardzo dobrze. Odróżnijmy tylko dwie rzeczy. Trzeba wziąć tylko pod uwagę, jakie są związki tego klubu z PZPN-em. Jeśli rzeczywiście płaci się te pieniądze, nie mając nic w zamian, to mnie się to nie podoba. Ale powtarzam: to nie ma żadnego związku z moim stosunkiem do reprezentacji Polski. Bo czy PZPN jest taki, czy inny, czy ma logo, czy ma orła, to kadra jest inna. Ja kibicuję reprezentacji, nie PZPN-owi! I nie Klubowi Kibica, bo jak będzie piętnaście takich klubów, to bardzo dobrze, że one będą, ale mnie to nie interesuje. Mnie chodzi o ideę. Dla mnie ideą jest kadra, a nie to, co się tam wokół niej dzieje. Jeżeli chcą się łączyć ludzie, którzy mają taki sam powód jak ja, czyli robią to bezinteresownie i dla dobra sprawy, to tak, to w porządku. Ale jeżeli ktoś chce na tym zarabiać, to mi się to nie podoba.
– Przecież to oczywiste, że ktoś chce na tym zarobić.
– No oczywiste, ale co ja na to poradzę?
– Na przykład może pan powiedzieć Tomaszowi Wołkowi, żeby to teraz jakoś odkręcił. Bo on chyba od początku wiedział, że Klub Kibcia będzie podpinał się pod ten list?
– Tego to nie wiem. Nie rozmawialiśmy o tym… Wątpię, żeby wiedział. Wie pan, powtarzam: wszyscy ci, którzy się podpisali… Nie mówię „wszyscy”, nie mogą mówić w imieniu wszystkich, bo z nimi nie rozmawiałem, większości nawet nie znam, oni mają bardziej znane nazwiska… Przypuszczam, że kierowali się dokładnie tym samym, co ja. Tym, że gra reprezentacja Polski, w Polsce, tu mamy mistrzostwa! Stwórzmy taką atmosferę, żeby po pierwsze, grało im się lepiej, a po drugie, żeby te mistrzostwa były jakimś tam sukcesem Polski, nawet jeśli piłkarze będą przegrywali. Bo to jest u nas, bo trzeba się pokazać z dobrej strony jako gospodarze. I wie pan: całe moje dziennikarstwo jest oparte na czymś takim. Nie należę do tych, którzy się z kimś tam chcieli bić, szukali dziury w całym i tak dalej. Ja jestem raczej dziennikarzem starej daty i jestem idealistą. I to jest znakomita okazja, żeby to pokazać i ja z tego nie robię żadnej demonstracji. Po prostu, podpisuję się pod tym, co jest zgodne z moim sumieniem. A to, że ktoś tam na tym chce swoje interesy załatwiać… Ja nawet nie wiem, jakie to są interesy.
– I nie obchodzi to pana? Jeśli pan myślał, że robicie to dla idei, to ktoś, po prostu, wykorzystał pana dobrą wolę, zapewne, dla własnych korzyści.
– Nie wiem, czy można tak powiedzieć, że wykorzystał. Raczej zorientował, że warto się podłączyć. No i rzeczywiście, nie wyszło to najlepiej. Ale wie pan, jakby to była organizacja typu: dziwni ludzie, którzy mają za uszami jakieś tam afery, kryminały, coś…
– Póki co, nie za bardzo wiadomo, jak rozwikłać całą strukturę właścicielską.
– No ja wiem, czytam kto jest właścicielem tego wszystkiego i w jakich to się mieści krajach, ale jeszcze nikt nikogo za nic nie skazał. Jak się okaże, że ktoś robi na tym interesy niezgodne z prawem, to wiadomo, że ja nie wycofam swojego poparcia dla reprezentacji – zażądam rozłączenia tej idei od działalności Klubu Kibica. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
– Więc wcale pan nie chce się odciąć od Klubu Kibica?
– Proszę pana: ciągle, albo pan nie rozumie, albo pan nie chce rozumieć.
– Rozumiem, że pan unika odpowiedzi…
– Nie… Tylko ja się nie związałem z Klubem Kibica reprezentacji, tylko z reprezentacją!
– Ale Klub Kibica związał się z tymi, którzy podpisali ten list. Czyli także z panem.
– Nie miałem na to wpływu.
– Nie pytałem czy miał pan wpływ, tylko, czy panu się to podoba, czy nie?
– Jeśli będą demonstrować taką samą ideę, no to niech to robią. Tylko jak oni będą chcieli zarabiać i w jakimś sensie się jeszcze powoływać na sygnatariuszy tego apelu, to wtedy się z tego wycofam na pewno.
Rozmawiał TOMASZ KWAŚNIAK