Legenda Standardu Liege, Guy Vandersmissen w rozmowie z Weszło…

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2011, 00:57 • 5 min czytania

– Ciężko się pozbierać, kiedy tracisz kilku kluczowych piłkarzy. Ale działacze ruszyli na rynek transferowy, znaleźli paru młodych graczy o dobrej mentalności i umiejętnościach. Ten biznes dał pozytywny efekt, choć początek był bardzo trudny. Nowemu trenerowi nie udało się od razu znaleźć odpowiedniej pozycji dla każdego. Zaczęli tracić punkty. Po jakimś miesiącu znalazł optymalne rozwiązanie i teraz nie musi już nawet stosować większej rotacji. O ile się nie mylę, nie przegrali już ośmiu meczów z rzędu – opowiada Guy Vandersmissen. Dziś menedżer piłkarski, w latach 1978-91 piłkarz Standardu Liege.
Po losowaniu 1/16 finału Ligi Europy rozmawiałem z pana kolegą z reprezentacji, Alexem Czerniatynskim i on stwierdził, że prawie wszyscy jego znajomi chcieli, żeby Standard trafił na Wisłę. Zastanawia mnie, czy nie było pana wśród nich.
Nie, tak naprawdę nie znam jakości Wisły. Nie bawiłem się w typowanie, bo jeśli ktoś nie odpada z Ligi Europy po fazie grupowej, to znaczy, że ma silną drużynę. Na tym etapie nie ma już łatwych przeciwników i szacunek należy się każdemu. Może nie było to najtrudniejsze losowanie dla Standardu, ale na pewno nie łatwe. W Belgii wszyscy będą mówić, że trzeba przejść do następnej rundy, ale często się zdarza, że jak trafisz na bardzo trudnego przeciwnika, to dajesz z siebie sto procent, a przy mniej wymagającym już nie. Dlatego wszystko jest możliwe.

Legenda Standardu Liege, Guy Vandersmissen w rozmowie z Weszło…
Reklama

W Polsce Standard w ostatnich latach mógł się kojarzyć z Axelem Witselem i Stevenem Defourem. Tyle że ich już w Liege nie ma…
Fakt, drużynę opuściła ogromna jakość. Ciężko się pozbierać, kiedy tracisz kilku kluczowych piłkarzy. Ale działacze ruszyli na rynek transferowy, znaleźli paru młodych graczy o dobrej mentalności i umiejętnościach. Ten biznes dał pozytywny afekt, choć początek był bardzo trudny. Nowemu trenerowi nie udało się od razu znaleźć odpowiedniej pozycji dla każdego. Zaczęli tracić punkty. Po jakimś miesiącu znalazł optymalne rozwiązanie i teraz nie musi już nawet stosować większej rotacji. O ile się nie mylę, nie przegrali już ośmiu meczów z rzędu. Wczoraj byłem na meczu z Genkiem, skończyło się 0:0, ale było wiele okazji z obu stron. Mogło być spokojnie 2:2, ale bramkarze dobrze wykonali swoją robotę.

Domyślam się, że na początku trener Jose Riga wysłuchiwał sporo krytyki.
Rzeczywiście, to nie jest trener z wielkim nazwiskiem. Po pierwszych wpadkach wiele osób domagało się, żeby Standard postawił na kogoś bardziej znanego. Brakowało cierpliwości i bez przerwy pojawiały się te same pytania. Aż w końcu drużyna odpaliła i Riga pokazuje, że jest klasowym trenerem. I że zasługuje na pracę w Liege. Ale muszę przyznać, że na początku mnie też zaskakiwało, że tak często zmienia skład. Wtedy wydawało mi się, że to błąd. Dziś w drużynie widać stabilizację. Kluczowi gracze nie podlegają rotacji i grają praktycznie co weekend. A wszyscy sceptycy, którzy krytykowali Rigę, powinni już się uciszyć.

Reklama

Krytykowane były też władze, że nie zainwestowały pieniędzy zarobionych na sprzedaży gwiazd.
Tak, ale proszę też zrozumieć, że Belgia nie jest tak wielkim piłkarsko krajem. Standard Liege też nie ma takiego budżetu jak inne zachodnie kluby. Dlatego jak ktoś się u nas wypromuje, to trzeba zrozumieć, że chce wyjechać. Zdarza się też, że wyjeżdża aż trzech, jak w tym przypadku. Można ściągnąć jeszcze lepszych, ale trzeba im zapłacić. Nie możemy powiedzieć, że Standard popełnił błąd sprowadzając tańszych piłkarzy. Wyniki w lidze mają, w Lidze Europy też sobie radzą.

Ale do prowadzącego Anderlechtu tracą aż osiem punktów. To jest do nadrobienia?
Spokojnie jest do nadrobienia. Poza tym w Belgii mamy system play-off i gdyby te play-offy zaczęły się jutro, ta różnica zmniejszyłaby się dwa razy. W zeszłym roku Standard walczył do ostatniej kolejki o dostanie się do play-offów, a potem w samych play-offach bili się o mistrzostwo do ostatniego dnia. Dlatego Anderlecht trzeba docenić, ale tytuł w tym sezonie może spokojnie trafić do Liege.

Jakie są pana zdaniem najsilniejsze strony Standardu? Większych gwiazd już tam nie macie…
Momencik, telefon… (po dwóch minutach) Ci piłkarze, którzy dziś grają faktycznie nie są znani. Jeszcze nie są… Riga wprowadził stabilizację w defensywie. Mamy też dwóch bardzo dobrych szybkich napastników – Cyriaca i Tchite, a także bardzo pracowity środek pola. Problem tylko w tym, że Van Damme miał dziś operację i nie wiadomo, czy wyleczy się na mecz z waszą drużyną. Musimy poczekać na informację, jak bardzo zniszczone jest jego kolano. Ale to silny gość, więc wierzę, że wróci na Wisłę. Bez niego ciężko będzie o bramki ze stałych fragmentów gry.

Jakie jest pana zdanie na temat Maora Buzaglo? Przed sezonem interesowała się nim Legia, mówiło się, że to lepsza wersja Maora Meliksona, czyli gwiazdy naszej ligi, a ostatecznie trafił do Liege.
W tej chwili jest kontuzjowany, ale ogólnie nie wydaje mi się, żeby umiejętności pozwoliły mu na bycie gwiazdą w Belgii.

Spodziewa się pan jakichś konkretnych transferów w wykonaniu Standardu w zimie?
Jestem przekonany, że będą chcieli kupić jednego albo dwóch piłkarzy, ale też kilku się pozbyć, bo kadra Standardu jest bardzo szeroka. Mają na utrzymaniu z 38 zawodników, więc pasuje oddać nawet z dziesięciu.

Czyli znowu rewolucja, tylko mniejsza?
Nie chciałbym tak tego nazywać. Po prostu wielu piłkarzy nie ma szans na grę i chce odejść. Działacze będą mieli w zimie sporo pracy.

Piłkarze też za długo nie będą odpoczywać. Macie tylko dwa tygodnie przerwy, a my dwa miesiące.
Chwileczkę… (Vandersmiessen rozmawia z sekretarką) Przepraszam, możemy kontynuować.

OK, wróćmy do tego terminarza.
I to może być kluczowe. Standard pod tym względem będzie miał bardzo dużą przewagę nad Wisłą. Musicie pomyśleć nad jakimś planem, żeby nie wypaść całkiem z cyklu meczowego.

Po zakończeniu kariery zaczął pan pracować jako piłkarski menedżer. Miał pan jakąś styczność w tym biznesie z Polakami?
Nie działałem jeszcze na waszym rynku, musiałbym często oglądać waszą ligę. Poza tym nie znam menedżerów z Polski. Jeśli przekaże pan któremuś numer do mnie, to jestem otwarty na współpracę (śmiech). Nie miałbym nic przeciwko ściąganiu polskich piłkarzy. W Belgii cieszą się oni bardzo pozytywną opinią. Sam, krótko, bo krótko, ale grałem z Dziubińskim, potem niezłą markę zostawili po sobie Ł»ewłakowowie. Od kilku lat w Anderlechcie świetną pracę wykonuje Wasilewski. Po tym, jak wrócił do gry po złamaniu nogi, stał się jeszcze popularniejszy. To facet o fantastycznej mentalności, nigdy się nie poddaje.

A Grzegorz Sandomierski z Genku? Ma szansę wygrać rywalizację z Laszlo Kotelesem?
Koteles nie jest jednym z moich ulubionych bramkarzy. Nie miałem okazji oglądać Sandomierskiego na żywo, ale jeśli ma jakieś umiejętności, to prędzej czy później powinien wskoczyć do składu.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama