Warta Poznań ma już nie tylko panią prezes, jakiej nie widać w żadnym polskim klubie. Teraz będzie mieć też sztab trenerski, jakiego nie ma nigdzie indziej. A już na pewno najmniej piłkarski w lidze. Izabella Łukomska – Pyżalska postawiła zawodnikom sprawę jasno: – Stworzyłam wam dobre warunki do pracy, a wy w zamian zawaliliście mi rundę. Dlatego znaleźliśmy kogoś, kto teraz dokręci wam śrubę…
Dokładnie miesiąc temu Łukomska w wywiadzie dla Weszło mówiła: – Myślałam, że piłkarze są twardsi. Spodziewałam się po nich większej siły charakteru. Tego, że będą zawsze walczyć do końca, a na boisku wypruwać z siebie flaki. A tutaj wychodzi na to, że niektórzy z nich są bardziej zniewieściali niż kobiety. Większość z nich nosi na boku te swoje saszetki, które nazywam „chlebaczkami”, a w środku mają oczywiście żel do włosów. To nie jest mój typ faceta. Zdecydowanie wolę prawdziwych twardzieli!
Pani prezes zamiast Klattów, Ujków i Foszmańczyków zachciało się Herkulesów. Koniec z żelem, mazgajeniem się w szatni, „chlebaczkami” i – cytując Łukomską – zniewieściałymi piłkarzami typu Sotirović. Wszyscy zawodnicy mają nabrać krzepy i charakteru. Dlatego od kilku dni w sztabie szkoleniowym Warty pracują… zawodowy rugbista oraz specjalista od walk MMA i brazylijskiego ju-jitsu. To nic, że o futbolu mają mgliste pojęcie. Ł»e pierwszy lepiej zna się na formacji młyna niż wykonywaniu rzutów rożnych, a drugi nieźle się orientuje, jak sprowadzić do parteru i założyć dźwignię.
Obaj mają sprawić, że zawodnicy Warty będą twardzi tak, jak oni.
Pierwszy etap przygotowań? Aż do przedwczoraj – codzienne zajęcia w studiu fitness, rozpoczynające się się o bolesnej dla piłkarzy porze. Dokładnie 7:30 rano. Strach pytać, co będzie, jak zaczną ćwiczenia na poważnie, a nie przedświąteczny rozruch…
PM
