Antoni Bugajski przedawkował środki rozweselające. Trudno, zdarza się…

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2011, 01:42 • 2 min czytania

On tak na poważnie, z przekory czy dla żartu? Antoni Bugajski, komentator spraw przeróżnych (od trzeciej ligi żużlowej, przez usuwanie tłuszczu z płyty grzewczej, aż po odbieranie porodów – na temat każdego zagadnienia jest w stanie błyskawicznie napisać ANALIZĘ), wpadł w stan euforii. Na łamach „Przeglądu Sportowego” zamieścił komentarz dotyczący odwołania Janusza Eksztajna i powołania Zbigniewa Przesmyckiego w jego miejsce. Trzymajcie się mocno, bo istnieje podejrzenie, że Antek przedawkował prozac.
Jesteśmy świadkami historycznej chwili. 15 grudnia w środowisku sędziów piłkarskich skończył się komunizm – skonstatował wczoraj mój kolega. Trafność tego spostrzeżenia jest tak precyzyjna, że aż szokuje. (…) Wiatr odnowy zmiótł już Kręcinę z Eksztajnem i teraz mam przeczucie, że to jeszcze koniec zmian w PZPN. Nareszcie.

Pisownia oryginalna, więc w sumie nie wiemy, czy to „jeszcze koniec zmian w PZPN”, czy jeszcze nie koniec. Tak czy siak, są sprawy ważniejsze – mianowicie to, czy naczelny analizator „PS” jest zdrowy psychicznie czy też całkiem zidiociał.

Historyczna chwila, padł komunizm, wiatr odnowy…

Wielkie słowa! Czy facet naprawdę przeoczył, że jednego starego wąsatego eks-sędziego i obserwatora zastąpił inny stary wąsaty eks-sędzia i obserwator? Gdyby dawne stadiony jeszcze istniały i gdyby ściany mogły mówić… Zbigniew Przesmycki wiatrem odnowy – dobre sobie! Wieje, aż trudno ustać na nogach! Normalnie, halny. Bugajski był zahibernowany? A może wczoraj się urodził? Nie wie, jak wyglądało sędziowanie w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych? A może ma czytelników za debili? Chce nam wmówić, że zawiał wiatr odnowy, ponieważ stery przejął były sędzia i obserwator, którego szczytowy moment kariery miał miejsce przed rokiem 2003? Robienie kariery jako arbiter (w tamtych czasach) i jako obserwator PZPN jest tak samo dobrą rekomendacją na stanowisko szefa sędziów, jak zbieranie odznaczeń za służbę w SB w latach 80. przy staraniu się dziś o posadę komendanta głównego policji.

Antoni Bugajski przedawkował środki rozweselające. Trudno, zdarza się…
Reklama

Jedyne, czym Przesmycki różni się od Eksztajna – że wygląda jak człowiek, a nie eksponat z muzeum o PRL-u. Ł»eby jednak dostrzec w jego nominacji „obalanie komunizmu”, to najpierw trzeba obalić kilka flaszek, a potem w stanie nieświadomości zasiąść za klawiaturą.

Antek, przeproś i zapomnimy o sprawie.

PS
Na zdjęciu Przesmycki jako obserwator PZPN, z arbitrem, który niestety stracił nazwisko na skutek stanowczej reakcji wrocławskiej prokuratury.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama