Trochę pozwiedzali, trochę pobiegali. Teraz pora wracać…

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2011, 21:54 • 3 min czytania

No, to piłkarską jesień mamy już praktycznie z głowy. Legioniści zapowiadali, że lecą do Tel Awiwu po ostatnie zwycięstwo, które zapewni im dobre humory na święta. Ale tak prawdę mówiąc – gdyby zabrać dzisiejszemu widowisku tę całą otoczkę – przyzwoity stadion, kibiców, komentatora i kolorową relację w TV, poczulibyśmy się najwyżej, jak na niezłym sparingu. Ciekawym test-meczu, bez szalonej determinacji i wypruwania żył za wynik. Chociaż można to było przewidzieć. Gdyby stawka spotkania była poważna, legioniści prawdopodobnie nie wybieraliby się na wycieczkę do Jerozolimy i na chwilę przed meczem nie zwiedzali bezstresowo miasta.
Skorża zapowiadał, że da szansę rezerwowym i tak zrobił, choć Ljuboja z Radoviciem przetrwali na placu do ostatniej chwili. Jóźwiak zaproszony do studia Polsatu nie przebierał w słowach i wprost stwierdził, że rezerwowi zawiedli, choć mieli idealną okazję, by pokazać, że kiedyś mogą się jeszcze przydać. Legia wyszła do gry, jak za dawnych lat – z Astizem oraz Choto w obronie i przede wszystkim ten drugi pokazał, że wiele pożytku już z niego nie będzie. Facet zagrał w Ekstraklasie 55 minut, a wyglądał, jakby w nogach miał dwadzieścia meczów morderczej walki. Około 25. minuty biegł za rywalem, jakby miał przyczepione do pleców sanie i w efekcie uratował go tylko refleks Skaby.

Trochę pozwiedzali, trochę pobiegali. Teraz pora wracać…
Reklama

Ale dziś refleks Skaby nie był czymś, co można by chwalić.

Przy pierwszym golu odstawił rasowego „Przyrosia” i zamiast zawczasu uświadomić sobie, że piłka wpada mu prawie w środek bramki, on tylko odprowadził ją wzrokiem. Gracz Hapoelu kopnął soczyście – z odpowiednią siłą i rotacją – ale z całym szacunkiem, nie było w tym uderzeniu pewnej recepty na gola. Skaba miał obowiązek zareagować.

Reklama

Choć analizując to po kolej – lepiej zareagować powinien też Choto, który chwilę wcześniej dopuścił się faulu. Wreszcie – inaczej powinien zachować się debiutujący فukasik, który zamiast uruchomić partnera, uruchomił Hapoelowi szybki kontratak. Mimo wszystko, za pierwsze 45 minut nie można go ganić. Przerywał sporo podań, często był „pod grą” i starał się robić coś więcej, niż tylko zagrywać do najbliższego.

Legia po raz drugi z rzędu – podobnie, jak w meczu z Cracovią – nie wykorzystała gry w przewadze. Sędzia jeszcze przed przerwą mógł bez mrugnięcia okiem wywalić z boiska gracza Hapoelu, ale w końcu facet i tak nie wytrzymał presji i nagrabił sobie na czerwień. Kilka razy wydawało się, że już za chwilę, już za momencik legioniści doprowadzą do wyrównania, a tymczasem dostali drugi bolesny cios w zęby. Jak od rasowego boksera – precyzyjny, nie z maksymalną, ale odpowiednią siłą w czułe miejsce.

Legia kończy jesień w sposób daleki od oczekiwań, choć jeśli chodzi o styl i nastawienie – w sposób możliwy do przewidzenia. Nie będzie premii za kolejną wygraną, nie będzie rankingowych punktów, o których tyle mówił Skorża. Ale jest awans – niekwestionowany sukces sportowy i finansowy, a już za moment będą urlopy.

Tylko prosimy – nie idźcie drogą piłkarzy Wisły i nie życzcie sobie już dziś Manchesterów. Bierzcie w ciemno jakiś Metalist Charków, a być może kilka ciepłych słów będzie można o was powiedzieć także na wiosennym etapie pucharów.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama