Darren Fletcher – pechowiec, którego ominęło zbyt wiele

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2011, 10:35 • 3 min czytania

Wydawało się, że na lata przywłaszczył sobie miejsce w środku pola. Ł»e ma papiery, żeby być kapitanem Manchesteru United. Ł»e los wreszcie wynagrodzi mu absencję w finałach Ligi Mistrzów i wkrótce zapracuje na komplementy ze wszystkich stron świata. Tak się jednak nie stanie. Darren Fletcher przerwał piłkarską karierę.
W finale Ligi Mistrzów w 2008 nie zagrał, bo ze składu wygryzł go Owen Hargreaves. Kiedy rok później był kluczową postacią „Czerwonych Diabłów”, dostał niesłuszną czerwoną kartkę w półfinałowym rewanżu z Arsenalem. Dwa prestiżowe mecze to jednak pół biedy, bo za wkład w sukcesy kolegów i tak zgarnął medal. Teraz na walkę o kolejne klubowe trofea nie będzie miał nawet wpływu…

Darren Fletcher – pechowiec, którego ominęło zbyt wiele
Reklama

Los nie był dla niego łaskawy, kiedy w poprzednim sezonie dość regularnie wypadał z gry z powodu „wirusa nieznanego pochodzenia”. Nikomu przez myśl by nie przeszło, że chodziło o groźne zapalenie jelita grubego. Schorzenie bardzo poważne, bo często wykluczające jakikolwiek wysiłek fizyczny. Organizm Szkota przez moment był nie do zdarcia, choć całkowicie opadł z sił w najważniejszym momencie sezonu. Z perspektywy czasu Fletcher wydaje się największym nieobecnym meczu w Bazylei, po którym United pożegnali się z Ligą Mistrzów.

Niepodważalne umiejętności to jedno, charakter to drugie. Paul Scholes powiedział po aferze kontraktowej Rooneya, że napastnik wyraźnie nie okazał szacunku Fergusonowi. Dla odmiany, szkocki pomocnik skoczyłby za nim w ogień. Potwierdzały to nawet jego ostatnie występy w barwach „Czerwonych Diabłów”. Chory, z ograniczonymi pokładami energii, ale wciąż z maksymalnym zaangażowaniem. Nie przebiegał już 14 kilometrów, jak miał w zwyczaju, ale nadał grał odważnie i z zębem:

Reklama

Fletcher to piłkarz dość specyficzny – sprawdzony na najwyższym poziomie, choć wiecznie niedoceniany. Przed laty Roy Keane łapał się za głowę – co ten Ferguson wymyślił, kiedy coraz śmielej stawiał na wychowanka. Irlandczyk wywołał prawdziwą burzę, kiedy po porażce United 1:4 z Middlesbrough w 2005 roku oznajmił: – Nie rozumiem, jak ktokolwiek w Szkocji może się nim zachwycać – twierdził. Minęło parę dni, a Keane rozwiązał kontrakt z United i z trybun Old Trafford podziwiał, jak Fletcher odprawiał z kwitkiem Chelsea. Kończąc passę 40 meczów bez porażki „The Blues”:

Obecnie przybywa kolejnych głosów wsparcia dla 27-letniego piłkarza. Szczególnie przybity jest selekcjoner reprezentacji Szkocji, Craig Levein, który prędko nie skorzysta ze swojego kapitana: – Jestem zdruzgotany, bo wiem jak bardzo starał się na dobre powrócić do gry w klubie i kadrze. To jeden z najbardziej inspirujących piłkarzy, z jakim mogłem kiedykolwiek pracować – stwierdził. Równie zaniepokojony jest kolega Fletchera z klubu, Tom Cleverley: – To dla nas olbrzymi cios, fatalna informacja dla całej drużyny. Fletch jest nam niezwykle potrzebny.

Czapki z głów. Pierwszy lepszy piłkarz na miejscu Fletchera już dawno odpoczywałby na chorobowym. Jemu neutralizowanie ataków rywali na dobre weszło już w nawyk. Dzień w dzień zmaganie z ciężką chorobą, na dokładkę weekendowa harówa w środku pola. Na dłuższą metę nie mogło się udać. Oby jednak zdołał powrócić do pełni sprawności i nic ważnego już go nie ominęło.

FILIP KAPICA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama