Mówi się, że piłka nożna to bardzo prosta gra. Ł»e szybko można załapać o co chodzi, jakie rządzą tam reguły, co mniej więcej potrzeba, żeby zbudować dobry zespół. Można mieć jednak co do tego zasadną wątpliwość, gdy patrzy się na poczynania właściciela Cracovii. Niby człowiek biznesu, niby dorobił się sporych pieniędzy, niby jest więc inteligentny i nie powinien mieć teoretycznie problemu z „nauczeniem się” futbolu. Tymczasem jest wręcz przeciwnie.
Oto fragment wywiadu z prezesem Pasów… (źródło – Dziennik Polski)
– Przed rokiem w rozmowie z naszą gazetą mówił pan, że w transferach nastawia się na kierunek bałkański. Zdało to egzamin?
– Nie jest aż tak źle, mamy z tego kierunku Kosanovicia, Strunę, Boljevicia, Puzigacę. Teraz myślimy o piłkarzach z Czech, ze Słowacji, z Białorusi. Ale nie będzie to łatwe, bo inni też tam patrzą.
– Nie jest tak źle – powiada Filipiak, a my pytamy – może być gorzej?
– Milos Kosanović – jest tak tragiczny, że tylko Mateuszowi Ł»ytce zawdzięcza, że Wojtek Kowalczyk nie wybrał go do swojej jedenastki nieudaczników w Magazynie T-Mobile Ekstraklasy.
– Andraż Struna – w Słowenii niezły obrońca, w Krakowie przeciętniak na środku pomocy.
– Vladimir Boljević – chyba nigdy wcześniej do polskiej ligi nie ściągnięto tak mało kreatywnego zawodnika.
– Bojan Puzigaca – zdecydowanie najgorszy lewy obrońca ligi. I nie ma zagrożenia, że ktoś mu odbierze to miejsce.
Jeśli z Kosanoviciem i Boljeviciem „nie jest źle”, to aż boimy się, co będzie dalej. I życzliwie podpowiadamy – nie trzeba jechać do Czech, ani szukać gdzieś na Białorusi. Nieudolnych kopaczy możesz znaleźć także w kraju i nie trzeba za nich płacić odstępnego. Kilku właśnie wyrzucono z Zagłębia.