Emocje nie opadają w Madrycie i Barcelonie. „Marca” smuci się i za wszelką cenę próbuje wlać choć trochę nadziei w serca zmartwionych fanów Realu, a „Mundo Deportivo” fetuje kolejny sukces na Bernabeu, który dla zespołu Guardioli jest drugim domem. W dotychczasowych pięciu meczach w stolicy pod wodzą Pepa, jego piłkarze triumfowali aż cztery razy. Cytując kataloński dziennik, liga wraca do normy, bo Blaugrana objęła pozycję lidera La Liga.
MARCA
„Mało Madrytu, dużo Barcy”
„Marca” pisze, że oczekiwania w zespole Realu spełnił tylko Benzema, a w Barcelonie na szczególnie pochlebne noty zasłużyli Iniesta i Puyol:
Początek dawał nadzieję na koniec supremacji Barcelony, ale skończyło się jak zwykle. Guardiola nadal nie przegrał meczu z Realem w lidze i widać po nim, że maksymalnie wykorzystuje swoje doświadczenie z meczów z „Królewskimi”. Po stracie bramki potrafił natychmiast zneutralizować zagrożenie ze strony Realu. W prosty sposób, bo posiadaniem piłki. (…) Barcelona jest mityczna, bo wyszła cało z początkowego kryzysu i po początkowej tragedii rozszarpała Madryt. (…) Cristiano Ronaldo nie spełnił oczekiwań i musiał wysłuchiwać gwizdy własnych kibiców pod swoim adresem. (…) Real nie miał żadnego pomysłu na system gry Barcelony. (…) Messi i Fabregas nie rozegrali wielkich zawodów, ale wciąż byli ważnymi postaciami w zespole.
Dziennik odchodzi na chwilę od boiskowych emocji i przybliża pokrótce pojednanie Mourinho i asystenta Guardioli, Tito Vilanovy. Kiedy mecz był już rozstrzygnięty, Portugalczyk porozmawiał chwilę z drugim trenerem Barcy, który w ostatnim czasie przeszedł operację wycięcia guza. Topór wojenny za Superpuchar Hiszpanii został ostatecznie zakopany.
Oto co powiedzieli obaj trenerzy po meczu:
Jose Mourinho: „Szczęście był kluczowe. Wyszedłem do was ja (a nie Aitor Karanka – przyp. red), bo sam tego chciałem. Jeśli zespół by wygrał, czekałaby na niego spokojna konferencja, ale nie wydawało mi się słuszne, żeby wysłać go tu po porażce. (…) Zamiast 1:1, mogło być 2:0 dla nas, bo tak doskonały zawodnik jak Cristiano, w normalnych okolicznościach zdobyłby dla nas bramkę. (…) Miałem wrażenie, że Messi zasłużył na czerwoną kartkę, ale bądźmy szczerzy: to arbiter widział lepiej tę sytuację, bo stał bliżej.
Pep Guardiola: „Real nie upadnie, bo są zbyt mocni psychicznie, by się teraz załamać. Madryt dalej będzie wygrywał i nadal będzie naszym najtrudniejszym przeciwnikiem w walce o tytuł. Zawsze byli zresztą najcięższym przeciwnikiem. Jeśli wygrają zaległe spotkanie, znów będą liderem. (…) Zwycięstwo na tym stadionie ma zawsze ogromną wartość, a my pokazaliśmy, że potrafimy doskonale zareagować na chwilowe niepowodzenia. Tak było po błędzie Valdesa, kiedy spokojnie graliśmy piłką. Nie podobało mi się jednak, że traciliśmy tyle piłek w pomocy, przez co chwilami traciliśmy pełną kontrolę nad meczem.”
Dalej natrafiamy na ciekawy – choć brutalny dla wszystkich madridistas – felieton Tomasa Guascha. Pozwolimy sobie zacytować fragmenty:
„Wydaje mi się, że ta porażka… jest jeszcze gorsza niż 0:5 w tamtym roku. To był prawdziwy nokaut, bo zaburzono całe dobre wrażenie, jakie Real robił do tej pory. Wczoraj był za to zupełnie bezradny. (…) Mourinho był po meczu sparaliżowany, bez reakcji. Jego zespół miał zagrać zupełnie inaczej i wykorzystać atut własnego boiska. Wszyscy chcieli uniknąć dramaturgii Camp Nou, ale skończyło się jak zwykle – porażką na Bernabeu. (…) Krytycy Cristiano Ronaldo mają kolejny argument, bo Portugalczyk rzeczywiście niczego nie pokazuje w wielkich meczach. (…) Ten Madryt nie jest w stanie walczyć na razie ramię w ramię z Barceloną.”
Dla kontrastu tekst Jose Vicente Hernaeza, który wierzy, że sytuacja nadal nie wymyka się spod kontroli Mourinho i jego piłkarzy:
„Nic się nie stało, Real wygra ligę”
„Jeśli Real wygra w sobotę z Sevillą, wszystko wróci do normy. Znów będą mieli trzy punkty więcej, a plan od początku sezonu był jasny: wygrać 36 z 38 meczów. 108 punktów powinno wystarczyć do mistrzostwa kraju, a Real stać na podobny dorobek, bo jest lepszy niż 18 zespołów w lidze. Oczywiście, gubił punkty z Levante i Santander, czego nikt nie brał pod uwagę, ale później prowadził w lidze z przewagą sześciu punktów. (…) Wynik wczorajszego meczu nie jest istotny. Jeśli Real wygra ligę, nikt nie będzie o tym pamiętał.
MUNDO DEPORTIVO
„Mistrzowskie uderzenie”
„Ten mecz po raz kolejny kwestionuje politykę Florentino Pereza. Madryt stał się bowiem drugim domem dla Barcelony, która – z ośmioma zawodnikami wyszkolonymi w klubie – upokorzyła Real. Na scenie był dziś tylko jeden zespół, a co bardziej istotne – nowy lider. To kolejna klęska Mourinho, który potrzebował desperacko zwycięstwa z najlepszym zespołem na świecie. (…) To wielki dzień Pepa, który odniósł czwarte zwycięstwo na Bernabeu jako trener na oczach 500 milionów widzów. (…) Liga wreszcie wraca do normy”.
Sprawdził się optymistyczny scenariusz „Mundo Deportivo” z wczoraj, które zakładało, że olbrzymią rolę w Gran Derbi mogą odegrać debiutanci:
„Byli stworzeni, żeby zostawić po sobie ślad na Bernabeu. W ostatnim czasie nowi piłkarze Barcy byli stworzeni do strzelania bramek w Gran Derbi. Było tak z Villą (sezon 2010-11), Ibrą (2009-10), Henrym (2007-08) i Eto’o (2004-05). Wczoraj, Alexis i Cesc dołożyli od siebie ogromną cegiełkę w triumfie Blaugrany. (…) Adaptacja obu zawodników przebiega doskonale, bo byli kluczowymi broniami Pepa na Bernabeu, a Alexis wydaje się nawet groźniejszy niż Villa. (…) Cesc spędził siedem sezonów w Arsenalu, ale można odnieść wrażenie, że nigdy nie odchodził”.
Na koniec nie obyło się bez peanów na cześć Guardioli:
„Jeśli coś poszło nie pomyśli Pepa, to tylko akcja z pierwszej minuty mecz, kiedy Madryt strzelił bramkę. (…) Trener Blaugrany ani na moment nie zasiadał na ławce rezerwowych, cały czas rozgrywał swój własny mecz. Był aktywny, dynamiczny. Bił brawo, dawał wskazówki, pokrzykiwał na swoich piłkarzy, nieustannie gestykulował, zamieniał swoich piłkarzy pozycjami i dzięki niemu Messi wypracował pierwszą bramkę Alexisowi. (…) To niesamowite, że Messi dostał wczoraj więcej kopów niż… braw na Camp Nou, a wciąż potrafił odgrywać istotną rolę.”
FK








