Podobno wypadałoby coś napisać o plebiscycie „Piłki Nożnej”. Podobno. Nam się zdaje, że to równie poważne jak informowanie, kto dzisiaj znalazł naklejkę w paczce chipsów. Rok temu plebiscyt „PN” ostatecznie przestał być poważny – w momencie, gdy po znajomości, albo nawet w imię wspólnych interesów, nagrodzono Macieja Jankowskiego.
Koniec, finito. Od tamtej pory większym prestiżem cieszą się „Róże Gali”. Podobno – chociaż tego nie wiemy na sto procent – zwycięstwa w „Różach Gali” nie da się kupić.
Dlatego wybaczcie nam, ale nie mamy zamiaru komentować najnowszych rozstrzygnięć. Nie chce nam się zastanawiać, czy i tym razem stoją za nimi interesy, czy wyjątkowo nagrodzono kogoś w miarę obiektywnie. Zresztą, jaki jest sens traktowania poważnie plebiscytu, w którym Orest Lenczyk przegrywa z Maciejem Skorżą, mimo że poprzedni sezon skończył przed nim i mimo że w obecnym też jest wyżej (zdobył w 2011 roku jedenaście punktów więcej, chociaż nie pracował w zbliżonych warunkach i nie wydawał na pensję jednego tylko piłkarza 700 tysięcy euro). Nie chce nam się też komentować wyboru Legii na drużynę roku – Legii, która przerżnęła sezon 2010/2011, a teraz jest na dobrej drodze, by przerżnąć kolejny. O ile nas pamięć nie myli, Śląsk jest notorycznie przed nią.
Sorry, komentarza nie będzie. Jak mawia Adam Godlewski, naczelny „PN” (przynajmniej był nim, kiedy ostatni raz mieliśmy to pismo w rękach, ale było to dość dawno – z wiadomych przyczyn) – nie róbmy sobie jaj z pogrzebu.