Wyjątkowo niezdrowe powietrze muszą mieć ostatnio mieszkańcy Lubina. Naprawdę, zaczynamy się powoli martwić i sami już nie wiemy, kto tu bardziej tonie w oparach absurdu. Działacze Zagłębia – którzy najpierw oferują setki tysięcy złotych Sernasowi, kupują za grubą kasę przeciętniaków pokroju Wilczka. W międzyczasie postanawiają ciąć wszystkim pensje do jednego poziomu, a na koniec zastanawiają się czy nie zmotywować drużyny nowymi premiami. Piłkarze – którzy do meczu z Legią podchodzą w taki sposób, że zamiast premii wszystkim wypadałoby kontrolnie dać po gębie, czy może jednak kibice, którzy idą jeszcze o krok dalej…
Właśnie wprowadzają swoim „pupilom” coś na kształt godziny policyjnej.
Z jednej strony sympatyków „miedziowych” tłumaczą wyniki. Fakt, że Zagłębie gra totalną padakę i mecz po meczu zbiera coraz wyższe baty. Słychać zresztą opowiastki o piłkarzach balujących w okolicznych lokalach. Wieść niesie, że jeden niedawno świętował tak ostro, że pijany zasnął na stoliku.
No, ale są chyba jednak pewne granice śmieszności? Czytamy oświadczenie ludzi z „Zagłębia Fanatyków” – podobno poważnego stowarzyszenia kibiców – i oczom nie wierzymy, tak brzmi to absurdalnie. Fani zamierzają kontrolować piłkarzy – czy przypadkiem nie robią zakupów po 21, czy nie spożywają niezdrowego jedzenia, które negatywnie wpływa na ich formę albo czy wieczorami nie balują w jakimś miejscu publicznym.
Najbardziej z całego oświadczenia podobają nam się dwa fragmenty:
Prosimy, aby nie sprzedawać piłkarzom pod żadnym pozorem piwa oraz innych alkoholi w związku z bardzo słabą wydolnością ich organizmów (…)
Prosimy także, aby przypominać piłkarzom, że powinni oni stawiać się w każdą niedzielę na Mszy Świętej. Modlitwy, jakie tam odmówią są jedyną szansą na utrzymanie w ekstraklasie, ponieważ to oni są winni temu gdzie teraz jesteśmy.
Chcielibyśmy wierzyć, że to wszystko żarty, jak ta końcówka z modlitwą. Sporo w tym wszystkim ironii, ale wygląda na to, że akcja prowadzona jest na serio. Kibice Zagłębia naprawdę wierzą, że ich piłkarze pójdą spać po „Wiadomościach”, odwrócą się tyłem do swoich partnerek, a na kolację wypiją jogurt naturalny. Co za tym idzie – ich forma wkrótce będzie zwyżkować.
Wyjątkowo naiwne podejście. Może zabrzmi to brutalnie, ale patrząc na „grę” takich gości, jak kadrowicz Pawłowski, mamy wrażenie, że im nie pomoże już nawet modlitwa.